Przed grzechem Adam i Ewa
spotykali się z Bogiem i podczas tych spotkań nie mieli żadnych przykrych uczuć.
Byli nadzy, co oznacza, że nie nosili żadnych sztucznych ubrań, ale byli okryci
Bożą chwałą; białą, świetlistą szatą, którą stracili po grzechu.
Rz 3,23 „Wszyscy zgrzeszyli
i brak im chwały Bożej”
Adam i Ewa, po tym jak
zgrzeszyli, zaczęli odczuwać strach i lęk przed Bogiem.
Rdz 3,10 „Usłyszałem szelest
twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się”
Ta biała szata to odbicie Bożego
charakteru. Jej utrata była skutkiem utraty podobieństwa do Boga. Charaktery
ludzi nie były już dokładnym odzwierciedleniem charakteru Boga i pojawiły się w
nich cechy, których rozwój powiększał różnicę między ludźmi i Bogiem. Grzech
spowodował, że staliśmy się nieprzyjaciółmi Boga.
Rz 5,10 „Jeśli bowiem, będąc
nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem (…)”
Naturalnym uczuciem do wroga
jest strach i nienawiść, ponieważ wróg to ktoś, kto może nas skrzywdzić,
odbierając nam to, co kochamy i robiąc nam coś, czego nie lubimy. Jesteśmy
wrogami Boga, ponieważ nie podoba się nam to, że Bóg chce nas uwolnić od grzechów,
do których jesteśmy przywiązani.
To nie Bóg stał się naszym
wrogiem, ale my staliśmy się wrogami Boga i dlatego zmiana tego stanu i przywrócenie
tego, co było na początku, wymaga zmian, które muszą nastąpić po naszej
stronie. Bóg jest zawsze taki sam, On nigdy się nie zmienia, więc to my musimy
zostać „dopasowani” do warunków panujących w Bożej rzeczywistości.
Na czym polega to
dopasowanie?
Wyobraźmy sobie, że chcielibyśmy
zamieszkać na planecie Wenus. Wenus ma wielkość, masę i skład chemiczny podobne
do Ziemi, jednak jej atmosfera składa się głównie z dwutlenku węgla, ciśnienie
jest około 90 razy większe od ciśnienia na Ziemi a temperatura wynosi ponad 400°C.
Oznacza to, że człowiek nie może żyć na tej planecie tak samo, jak na
Ziemi. Nie jesteśmy dostosowani do warunków panujących na Wenus, podobnie jak
nie jesteśmy dopasowani do tego, aby na Ziemi żyć, tak jak ryby, pod powierzchnią
wody. Aby było to możliwe, musiałaby nastąpić zmiana naszych ciał, aby zostały
dostosowane do innych warunków.
Mój przykład dotyczy tylko
warunków fizycznych, a przecież Królestwo Bożę to przede wszystkim
rzeczywistość duchowa, więc dopasowanie do życia z Bogiem dotyczy przede
wszystkim spraw duchowych. I to w tej strefie naszego życia muszą nastąpić
zmiany umożliwiające nam życie obok Boga.
Co musi się zmienić?
Efektem tej zmiany musi być
odtworzenie w nas tego stanu, jaki Adam i Ewa mieli przed grzechem.
Co zmienił grzech?
Przed grzechem charakter Adama (i Ewy) był odbiciem Bożego
charakteru. Widoczne były tylko te cechy, które posiada Bóg. Jednak po grzechu
pojawiły się i zaczęły się rozwijać te cechy charakteru, których Bóg nie
posiada, natomiast posiada je szatan. Ludzie stracili zaufanie do Boga, a w
miejscu miłości do Stwórcy pojawił się egoizm, czyli miłość do samego siebie.
Objawiła się duma i miłość do grzechu.
J 3,19 „ludzie
bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło”
Co wymaga
zmiany?
Człowiek musi
zacząć kochać Boga i przestać kochać grzech. Duma i pycha muszą
zostać usunięte, a w ich miejscu musi pojawić się pokora. Musi się zmienić
nasze nastawienie do Boga oraz do grzechu.
Jako
grzesznicy kochający grzech sprzeciwiamy się Bogu tam, gdzie posłuszeństwo Bogu
wymaga odrzucenia grzechów. Aby ten stan uległ zmianie, musimy zacząć kochać
Boga większą miłością, niż nasza miłość do grzechu, a wtedy miłość do
grzechu przerodzi się w nienawiść, ponieważ jeżeli naprawdę kogoś kochamy, to
nienawidzimy tego, czego nienawidzi ten, kogo kochamy.
Bóg kocha nas,
grzeszników, i nienawidzi grzechu. Jeżeli kochamy Boga, to powinniśmy też
nienawidzić grzech.
Miłość do
Boga jest równoznaczna z nienawiścią do grzechu.
1 J 1,6 „Jeśli
mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie
trzymamy się prawdy”
Aby pokochać
Boga, a dzięki tej miłości dopasować się duchowo do Bożej rzeczywistości, należy
Go najpierw poznać.
Czy można
pokochać kogoś, kogo się nie zna?
Rozumieją to
dobrze ci, którzy są żonaci.
Czy mężczyzna
najpierw pokochał kobietę, a dopiero potem dowiedział się jaka ona jest? Jeżeli
tak, to nie jest to miłość, ale pożądanie. Co przychodzi pierwsze, wiedza czy
miłość?
J 17,3 „A
to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i
Jezusa Chrystusa, którego posłałeś”
O jakiej
wiedzy mówi tu Jezus?
Słowo
‘poznali’ jest tłumaczeniem greckiego słowa ‘ginosko’.
(jego
hebrajskim odpowiednikiem jest ‘yada’)
Rdz 4,1
Adam obcował (yada) z żoną swoją Ewą, a ta poczęła i urodziła Kaina
Mt 1,24-25 „Józef
(…) nie obcował (ginosko) z nią (z Marią), dopóki nie powiła syna”
Ginosko/yada oznaczają posiadanie bardzo bliskich, wręcz
intymnych relacji.
Ta wiedza to
nie znajomość faktów, to nie wiedza o doktrynach, Dekalogu czy 28 zasadach
wiary.
„Największym
błędem ludzkich umysłów za czasów Chrystusa było przekonanie, że samo uznanie
prawdy jest równoznaczne z prawością. Całe ludzkie doświadczenie wykazuje, że
teoretyczna znajomość prawdy nie wystarcza do zbawienia duszy, gdyż nie wyrasta
z niej sprawiedliwość (…) Podobne niebezpieczeństwo istnieje również dziś”
(Ellen White, ZJ 218)
Jeżeli znamy
(ginosko) Boga, to ta wiedza skutecznie w nas działa:
1 Tes 2,13 „A
przeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od
nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo
Boże, które też w was wierzących skutecznie działa”
Człowiek musi
poznać Boga tak, jak mężczyzna, który poznaje kobietę i zakochuje się w niej.
Człowiek musi
poznać Boga tak, jak kobieta, która poznaje mężczyznę i zakochuje się w nim.
Poznanie Boga
prowadzące do miłości to zrozumienie tego, co oznaczają słowa:
Rz 5,8 „kiedy
byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł”.
To zrozumienie
tego, w jaki sposób jesteśmy „usprawiedliwieni krwią jego” (Rz 5,9).
To zrozumienie
komu Jezus złożył z samego siebie ofiarę przebłagalną (Rz 3,25) oraz komu
zapłacił okup (Mt 20,28).
„Chrystus
za nas umarł”.
Jak można
zrozumieć to zdanie?
Popularna
interpretacja mówi, że jako grzesznicy powinniśmy zostać ukarani śmiercią, a
Jezus wziął na siebie naszą karę i dlatego „za nas umarł”.
Ta
interpretacja zakłada, że, po pierwsze, grzech i jego konsekwencje mogą być
przeniesione z grzesznika na kogoś innego. I po drugie, że Boże prawo wymaga
drugiej śmierci grzesznika.
Czy jest to
prawdą?
Kto myśli, że
grzech i jego konsekwencje mogą być przeniesione z grzesznika na kogoś innego?
A kto myśli, że
Boże prawo wymaga drugiej śmierci grzesznika?
A jeżeli
nie jest to prawdą?
Sprawdźmy co
Biblia mówi o możliwości przeniesienia konsekwencji grzechu z grzesznika na
kogoś innego.
Ez 18,20 „Człowiek,
który grzeszy, umrze (…) Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a
bezbożność spadnie na bezbożnego”
Co to oznacza?
Biblia wyklucza możliwość przeniesienia odpowiedzialności za grzech z
grzesznika na kogoś innego. Inaczej mówiąc, grzesznik musi umrzeć, nikt nie może
umrzeć za grzesznika.
I jest jeszcze
coś. Co Biblia mówi na temat ukarania kogoś, kto jest niewinny?
Wielu chrześcijan
wierzy, że Jezus został ukarany za nas, to znaczy wziął na siebie karę, która
powinna spaść na nas.
Prz 17,26 „Już
nawet wymierzyć grzywnę niewinnemu nie jest rzeczą dobrą, a chłostać
szlachetnych jest wbrew prawu”
Jeżeli karanie
niewinnego jest złe, to czy śmierć Jezusa rzeczywiście mogła usatysfakcjonować
wymagania Bożego prawa? Tak naprawdę Jezus został skazany na śmierć wbrew nie
tylko rzymskiemu, ale także hebrajskiemu prawu. Więc dlaczego niektórzy ludzie
uważają, że było to zgodne z bożym prawem? Biblia pokazuje, że ten wyrok był
przede wszystkim niezgodny z Bożym prawem.
Jeśli tak,
to dlaczego Jezus zmarł na krzyżu?
Jego śmierć ma
wpłynąć na zmianę, która musi nastąpić, aby człowiek mógł żyć w obecności Boga.
Ma wpłynąć na nastawienie człowieka do grzechu. Jezus zmarł dla nas, aby
otworzyć nam oczy.
Jako
grzesznicy wolimy widzieć przyjemną stronę grzechu i nie chcemy widzieć
wszystkich jego konsekwencji. Nie chcemy widzieć tego, że grzech nas deprawuje
i czyni z nas coraz gorszych ludzi. Nie chcemy widzieć tego, że gdy grzeszymy,
zmieniamy samych siebie i stajemy się zdolni do robienia coraz gorszych rzeczy.
I nie chodzi tu o naszą aktywność fizyczną, ale przede wszystkim o nasze myśli
i uczucia. Grzech rodzi się w sercu i umyśle, a fizyczny czyn jest tylko jego
końcowym etapem.
Mt 5,28 „A
Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z
nią cudzołóstwo w sercu swoim”
Jest tylko
jedna moc zdolna do powstrzymania nas nie tylko od złych czynów, ale przede
wszystkim od złych myśli – to moc miłości do Boga.
Tylko miłość
do Boga sprawia, że grzech staje się dla nas taką samą obrzydliwością, jak dla
Boga. A wtedy, z Jego pomocą, możemy odrzucić grzech. Ellen White napisała, że „Znać
Boga oznacza kochać Go” (ZJ 13,2). Kto poznał Boga ten poznał też Prawdę, która
jako jedyna może nas wyswobodzić (J 8,32).
Całe życie
Jezusa jest najlepszym dowodem na to, że jest to możliwe. To miłość do Ojca
utrzymywała Jezusa w doskonałym posłuszeństwie względem Bożego prawa.
Jak możemy
kochać Boga taka miłością?
Trzeba poznać
Go tak, aby zrozumieć co tak naprawdę Jezus dla nas uczynił. On zostawił
wszystko dla nas. On, Bóg i Stwórca wszystkiego, Władca całego wszechświata, Król
królów i Pan panów, stał się zwyczajnym stworzeniem.
Czy można
sobie wyobrazić uczucia człowieka, którego umysł zostałby przeniesiony do ciała
małego owada, na przykład mrówki? A jestem przekonany, że dla Jezusa ta różnica
była jeszcze większa.
Jak bardzo
kocha On wszystkich ludzi, że zdecydował się na tę zmianę?
I nie tylko
zdecydował się, On chciał tej zmiany i pożądał jej, aby nas uratować. Czy ta myśl
nie dotyka naszych serc i nie powoduje powstania podziwu i uznania dla Niego, a
jednocześnie czy nie czyni z nas pokornych, kiedy zaczynamy sobie zdawać sprawę
z tego, jak bardzo egoistyczna jest nasza natura?
A teraz drugi
punkt tych rozważań. Przypomnę, że pierwszy dotyczył możliwości przeniesienia
konsekwencji grzechu z grzesznika na kogoś innego. Drugi dotyczy tego, czy
rzeczywiście Boże prawo wymaga drugiej śmierci grzesznika.
Czy śmierć
grzesznika jest karą za grzechy?
Gdybym teraz
znalazł się na planecie Wenus, prawdopodobnie bym umarł. Czy zostałbym ukarany
przez Wenus czy też raczej poniósłbym konsekwencje swojej decyzji? Może otrzymałbym
zapłatę za to, co zrobiłem?
Co Biblia mówi
o związku między grzechem i śmiercią?
Rz 6,23 „Zapłatą
za grzech jest śmierć”
Biblia mówi, że
śmierć jest zapłatą, a nie karą.
Zapłata jest
czymś, co pracownik musi otrzymać (Kpł 19,13). Zakładając, że zapłata jest
zawsze przekazywana pracownikowi, to czy jest możliwe, aby pracownik jej nie
odebrał?
Kiedy pracownik
nie może odebrać swojej zapłaty?
Kiedy jest
martwy. Jednak ten wniosek wydaje się być bezsensowny. Umrzeć, aby ocalić się
przed śmiercią? Aby uniknąć śmierci człowiek musi umrzeć?
Wszystko zależy
od tego, o jakiej śmierci mówimy. Biblia mówi nam o kilku jej rodzajach.
1. Śmierć
fizyczna, czyli śmierć ciała, jest w Biblii porównana do snu, ponieważ umiera
ciało, a duch przechodzi w stan zbliżony do snu. Jest to śmierć pierwsza.
2. Śmierć zarówno
ciała jak i ducha, związana z całkowitym unicestwieniem ciała i umysłu, to śmierć
druga. Spotka wszystkich tych ludzi, którzy nie zostaną zbawieni.
3. Jest jeszcze
trzeci rodzaj śmierci, o której mówi nam Biblia.
Rz 6,1-2 Cóż
więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy!
Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?
Rz 6,7-8
Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. Jeśli tedy umarliśmy z
Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy
Rz 6,11
Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a żyjących dla
Boga w Chrystusie Jezusie
Ta trzecia śmierć
to śmierć dla grzechu, która jest początkiem życia w Chrystusie.
Apostoł Paweł
powiedział o sobie:
Rz 7,9-10 I
ja żyłem niegdyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył, a ja umarłem
i okazało się, że to przykazanie, które miało być ku żywotowi, było ku śmierci
Czy Paweł
kiedykolwiek żył bez zakonu? Był gorliwym faryzeuszem, ale zrozumiał, że pomimo
to żył bez zakonu. Nie rozumiał zakonu, a w związku z tym tak naprawdę żył bez
zakonu. Samo literalne przestrzeganie zakonu jest właśnie życiem bez zakonu.
Kiedy Paweł to zrozumiał, wtedy umarł i zaczął żyć dla Boga.
Paweł przeszedł
przez trzecią śmierć:
Gal 2,19-20
Albowiem ja przez zakon umarłem zakonowi, abym żył Bogu. Z
Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie
Chrystus, a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego,
który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie
Tak więc śmierć
jest zapłatą za grzech i każdy grzesznik musi tę zapłatę otrzymać.
Jednak to od nas zależy, czy tą zapłatą będzie śmierć druga czy trzecia.
Czy widać różnicę między drugą i trzecią śmiercią?
To jest powód,
dla którego Bóg jest jednocześnie sprawiedliwy i miłosierny. Boże prawo mówi, że
grzesznik musi umrzeć, ponieważ w obecności Boga nie ma miejsca na grzech.
Jednak Bóg jest miłosierny, ponieważ robi wszystko, aby nikt nie musiał umierać
drugą śmiercią, ale przez trzecią śmierć wypełnił warunki konieczne do życia w
Królestwie Niebios.
Wtedy, dzięki
Jego miłości i miłosierdziu, wymagania Bożego prawa są wypełnione.
A teraz powtórzę
moje dwa pytania:
Kto myśli, że
grzech i jego konsekwencje mogą być przeniesione z grzesznika na kogoś innego?
A kto myśli,
że Boże prawo wymaga drugiej śmierci grzesznika?
Ktoś mógłby mi
teraz zadać pytanie: A co z naszymi grzechami? Czy nie muszą być one zmyte z
nas krwią Jezusa?
Sprawdźmy co o
tym mówi Biblia.
Apostoł Paweł
napisał, że Bóg:
„dla
okazania sprawiedliwości swojej (…) w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł
się do przedtem popełnionych grzechów” (Rz 3,25)
Paweł nawet
nie próbuje sugerować, że grzechy muszą być zmyte krwią Jezusa. Wręcz
przeciwnie, Paweł mówi, że jeżeli warunek wiary w Jezusa jest wypełniony, Bóg
jest pobłażliwy dla wcześniej popełnionych grzechów. Po prostu o nich zapomina,
nie maja one dla Boga znaczenia.
Iz 43,25 „Ja,
jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich
grzechów nie wspomnę”
Pamiętajmy o
tym, jaki jest nasz Bóg.
Ps 103,8-13
„Miłosierny i łaskawy jest Pan, Cierpliwy i pełen dobroci. Nie prawuje się
ustawicznie, Nie gniewa się na wieki. Nie postępuje z nami według grzechów
naszych ani nie odpłaca nam według win naszych. Lecz jak wysoko jest niebo nad
ziemią, tak wielka jest dobroć jego dla tych, którzy się go boją. Jak daleko
jest wschód od zachodu, tak oddalił od nas występki nasze. Jak się
lituje ojciec nad dziećmi, Tak się lituje Pan nad tymi, którzy się go boją”
Jeszcze jeden
cytat:
Ez 18,21-22
„Lecz gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i
będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość,
na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego
przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował”
Jak widać zarówno
Paweł jak i prorocy, czyli Stary Testament, mówią, że Bóg bardzo chętnie
wybacza nam nasze grzechy, to znaczy traktuje je tak, jakby nigdy ich nie było,
jednak pod pewnym warunkiem.
Grzesznik
musi uwierzyć w Jezusa Chrystusa.
O jakiej
wierze jest tu mowa, co to znaczy wierzyć w Jezusa i jak można rozpoznać taka
wiarę? Skąd grzesznik może wiedzieć, że jego wiara jest właśnie tą, która
prowadzi do usprawiedliwienia?
Apostoł Paweł
taj napisał o takiej wierze:
Rz 1,16-17 „Albowiem
nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku
zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka, bo usprawiedliwienie
Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z
wiary żyć będzie”
Boża moc jest
objawiona w życiu tego, kto wierzy, nie tyle w tym, że jego grzechy zostały mu
wybaczone, ale przede wszystkim w tym, że dzięki tej mocy każdy wierzący w
Jezusa może żyć i nie grzeszyć.
Podstawą
takiej wiary jest miłość do Boga. To właśnie dlatego Jezus powiedział:
J 14,15.24 „Jeśli
mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie (…) Kto mnie nie miłuje,
ten słów moich nie przestrzega”
Apostoł Jan
wyjaśnił to w taki sposób:
1 J 5,3 „Na
tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a
przykazania jego nie są uciążliwe”
Tak więc każdy,
kto ma wiarę w Jezusa, jest usprawiedliwiony i jego grzechy idą w zapomnienie.
Co więcej, wiara w Jezusa sprawia, że zaczyna on żyć zgodnie z Bożym prawem,
ponieważ Boże prawo nie jest już dla niego uciążliwe.
Ponadto taki
człowiek czuje do grzechu to samo, co czuje Bóg. Ten sam grzech, do którego był
kiedyś przywiązany, stał się dla niego tak obrzydliwy, że po prostu odwrócił się
od niego. Tym samym wypełnił warunek wybaczenia poprzednio popełnionych
grzechów.
Ez 18,20-22
„Człowiek, który grzeszy, umrze (…) Sprawiedliwość będzie zaliczona
sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego. Lecz gdy bezbożny odwróci
się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał
wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno
będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw,
które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował”
Tak więc Boże
prawo wcale nie żąda drugiej śmierci grzesznika, a tym bardziej nie żąda, aby
ktoś umarł za grzesznika. Wymagania Bożego prawa są wypełnione, jeżeli „bezbożny
odwróci się od wszystkich swoich grzechów”. I wtedy Bóg może objawić swoje
miłosierdzie, wybaczając grzechy tym, którzy wypełnili wymagania Bożego prawa.
Co w takim
razie oznacza to, że Bóg ustanowił swojego Syna jako ofiarę przebłagalną, i do
tego przez Jego krew? W tym pytaniu są tak naprawdę ukryte dwa pytania:
1. Kogo Jezus
chce przebłagać swoją ofiarą?
2. Dlaczego to
przebłaganie odbywa się przy pomocy krwi?
Według
popularnej interpretacji Jezus, ze względu na wymagania Bożego prawa, przebłagał
swoją ofiarą Ojca, albo, mówiąc inaczej, zaspokoił wymagania Bożej sprawiedliwości.
Gdyby tak było, to oznaczałoby to, że Bóg „ustanowił [swojego Syna] jako
ofiarę przebłagalną”, aby przebłagać samego siebie. Oznaczałoby to także, że
okup jaki Jezus złożył oddając swoje życie, został złożony Ojcu. Jednak dla
Boga złożenie ofiary z własnego dziecka jest obrzydliwością (Kpł 18,21).
Komu płaci się
okup i kogo błaga się o czyjeś życie? Czy nie tego, kto ma to życie w swoich rękach
i jest gotów je odebrać, jeżeli ten okup nie zostanie mu zapłacony? Czy tym kimś
jest Bóg Ojciec?
Ez 18,23 „Czy
rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie
raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?”
To nie Bóg
Ojciec trzyma nas w niewoli grzechu i to nie Jemu musiał zostać zapłacony okup.
To nie Boga trzeba błagać o to, aby pozwolił żyć grzesznikom, ponieważ On właśnie
tego pragnie. Jest to największym pragnieniem zarówno Ojca jak i Syna.
„Ja i
Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30)
Do kogo Jezus
przyszedł ze swoją ofiarą przebłagalną?
„Oto
stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię
do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3,20)
Jezus przyszedł
do nas i puka do naszych serc. Błaga nas, abyśmy otworzyli te drzwi i pozwolili
Mu wejść i zmienić nasze kamienne, egoistyczne serca na nowe, które On wypełni
Bożą miłością. Bóg może to zrobić, ale tylko wtedy, gdy my mu na to pozwolimy.
On dał nam wolną wolę i nigdy nie robi z nami tego, na co Mu nie chcemy pozwolić.
On, Król królów
i Pan panów, Bóg i Stwórca wszystkiego, prosi i błaga nas, swoje
stworzenia, o to abyśmy pozwolili Mu zmienić nas tak, abyśmy
mogli żyć wiecznie w Jego obecności.
Objawia nam pełnię
swojej miłości, abyśmy mogli podjąć decyzję i wybrać miłość do Niego albo
miłość do grzechu. Nasz egoizm i nasze przywiązanie do zła są tak silne,
że Bóg użył najmocniejszych argumentów, aby przekonać nas z jednej strony o
swojej miłości, a z drugiej o potworności i ohydzie grzechu. To ze
względu na olbrzymi opór, jaki stawiają nasze serca, Bóg użył własnej krwi,
aby przełamać ten opór.
„Usprawiedliwieni
krwią jego”
Jest coś
charakterystycznego w naszym zachowaniu, kiedy widzimy krew. Nikt nie lubi nosić
na sobie śladów krwi. Mycie zakrwawionych rąk jest chyba naturalnym odruchem każdego
z nas, podobnie jak zmiana zakrwawionego ubrania na czyste.
Usuwamy ślady
krwi po to, aby nie przypominały nam o nieprzyjemnych wydarzeniach związanych z
przelana krwią.
Czasem umycie
rąk i zmiana ubrania nie są wystarczające, ponieważ ślady krwi nadal pozostają
w naszych umysłach. A jednak Biblia mówi nam, że jedynym sposobem na to, aby człowiek
mógł zostać uznanym za sprawiedliwego i nosić szatę Bożej sprawiedliwości, jest
wypranie naszej szaty we krwi Baranka.
Czy nie
jest to dziwne?
Czy ktoś próbował
kiedykolwiek wyprać coś we krwi? Nie jest możliwe, aby po takim praniu
jakakolwiek rzecz stała się biała. Ślady krwi będą po takim praniu widoczne na
każdej części ubrania.
Jaki jest
symboliczny sens tej czynności? Może chodzi o to, abyśmy uzmysłowili sobie, że
krew Jezusa jest na naszych rękach, że to zatwardziałość naszych serc spowodowała,
że tylko przelana krew Syna Bożego mogła skruszyć nasz egoizm i doprowadzić
nas do skruchy i ukorzenia się przed Bogiem. Okup w postaci krwi Jezusa
został wylany na nas, aby poruszyć nasze serca, wstrząsnąć nami i
doprowadzić nas do upadku na skałę, jaką jest Jezus, aby nasz egoizm
uległ roztrzaskaniu.
To jedyna
droga, która poprzez trzecią śmierć może nas doprowadzić do zbawienia.
Kto na nią
wejdzie, ten upadnie na ten kamień, jakim jest Jezus i roztrzaska się, umierając
trzecią śmiercią.
Kto na nią nie
wejdzie, na tego ta skała upadnie i zmiażdży go, i w ten sposób umrze drugą,
wieczną śmiercią.
Jezus przelał
za nas i dla nas swoją bezcenną krew.
Czy świadomość
tego, że mamy Jego krew na naszych rękach porusza nasze serca?
Bóg nakazał
ludziom składanie ofiar. Czy uczynił to, abyśmy mogli przebłagać Go tymi ofiarami?
Co czuł Adam,
kiedy składał swoją pierwszą ofiarę?
Czy czuł ulgę,
ponieważ ta ofiara usunęła jego odpowiedzialność za jego grzechy? Czy myślał:
Jak to dobrze, że ktoś będzie ukarany za moje grzechy i że nie będę musiał
umrzeć drugą śmiercią? Czy czuł się tak, jak przestępca, który został uwolniony
od odpowiedzialności za swoje przestępstwa?
Ellen White
tak o tym napisała:
„Bóg
ustanowił rytuał ofiarniczy, aby był dla człowieka nieustanną pamiątką oraz
formą wyznania grzechu, a także wyrazem wiary w obiecanego Odkupiciela. Składanie
ofiar ze zwierząt miało uświadamiać upadłemu rodzajowi ludzkiemu uroczystą
prawdę, że grzech jest przyczyną śmierci. Dla Adama złożenie pierwszej ofiary
było najboleśniejszą ceremonią. Musiał własnoręcznie odebrać życie, które tylko
Bóg może dać. Po raz pierwszy był świadkiem śmierci, a wiedział, że gdyby był
posłuszny Bogu, ani człowiek, ani zwierzęta nie musieliby umierać. Gdy zabijał
niewinną ofiarę, drżał na myśl, że jego grzech doprowadzi do przelania krwi
nieskazitelnego Baranka Bożego. Ta scena głębiej i wyraźniej uświadomiła mu
ogrom jego przestępstwa, które mogło być zmazane jedynie przez śmierć umiłowanego
Syna Bożego. Jednocześnie wprawiała go w zdumienie nieskończona dobroć Boga,
gotowego dać taki okup, by ratować winowajcę” (PP 48,2)
A co my
czujemy, kiedy myślimy o ofierze złożonej przez Jezusa? Czy czujemy się szczęśliwi,
ponieważ zostaliśmy w ten sposób uwolnieni z odpowiedzialności za nasze
grzechy?
A może świadomość
tego, naszymi grzechami zmusiliśmy Jezusa do złożenia tej ofiary, spowodowała
zmianę naszego nastawienia do grzechu? Może przestaliśmy lubić albo kochać
grzech, i zaczęliśmy czuć do grzechu niechęć i nienawiść?
Czy nadal myślimy,
że niektóre grzechy nie mają znaczenia i że Bóg wybaczy nam każde przywiązanie
do grzechu, ponieważ „Jezus za nas umarł”?
Na czym
naprawdę polega nasze usprawiedliwienie przez krew Jezusa?
[17/03/2020]
[17/03/2020]