Apokalipsa 3:15-16
Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich
Czym jest letniość?
To słowo ma kilka znaczeń.
Z fizycznego punktu widzenia zimno, letni i gorący to słowa używane do opisania subiektywnego wrażenia obserwatora na temat temperatury obserwowanego obiektu. Letni to stan pomiędzy zimnem a gorącym. Tak więc, jeśli chodzi o temperaturę, można ocenić, że zimny to stan o najniższej temperaturze, gorący - najwyższy, a letni to stan, w którym temperatura mieści się pomiędzy zimnem a gorącym. Oczywiście ocena stanu zależy od tego, z czym porównujemy badane ciało, czyli jakie jest kryterium rozróżniające stany zimny, letni i gorący.
Podam prosty przykład. Zimna gwiazda.
Astronomowie zidentyfikowali najzimniejszą gwiazdę emitującą fale radiowe, jaką dotychczas znaleziono. To niezwykłe odkrycie, ponieważ na 100 milionów gwiazd w Drodze Mlecznej, fale radiowe wykryto w niespełna 1 tysiącu z nich. Zlokalizowana gwiazda to tak zwany brązowy karzeł, który jest zbyt mały, aby być zwykłą gwiazdą, i zbyt duży, aby być planetą.
Ma on temperaturę około 700 kelwinów, czyli ponad 420 stopni Celsjusza - taką, jaka jest we wnętrzu rozgrzanego pieca do pizzy. Nam może się to wydawać wysoką temperaturą, ale jak na gwiazdę, to niezwykle zimno. Dla porównania warto dodać, że na powierzchni naszego Słońca temperatura wynosi około 5 tysięcy stopni Celsjusza. Wewnątrz osiąga miliony stopni.
Tak więc chociaż dla nas taka gwiazda jest gorąca, to w porównaniu do innych gwiazd jest zimna, ponieważ są też gwiazdy letnie i gorące.
A teraz przejdźmy do Biblii. Chyba powinniśmy sprawdzić czym dla Boga jest ‘letniość’.
Który fragment Biblii kojarzy ci się ze słowem ‘letniość’?
Księga Objawienia, rozdział 3, list do zboru w Laodycei.
Jednak zanim przeczytamy ten tekst, chcę się was o coś zapytać.
‘Letniość’, o której mówi Biblia, dotyczy relacji człowieka z Bogiem. Co jest biblijnym symbolem tych relacji?
Małżeństwo, związek mężczyzny i kobiety.
W związku z tym mam dwa pytania:
1. Drogie siostry, czy możecie mi powiedzieć, czy łatwo jest rozpoznać ‘letniego’ męża?
2. Drodzy bracia, a czy wy uważacie, że łatwo jest rozpoznać ‘letnią’ żonę?
Zanim będziemy kontynuować rozważania na temat relacji w małżeństwie, przeczytajmy kilka wersów z Biblii.
Apokalipsa 3:15-17
Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich. Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły
Jak Bóg ocenia jakość naszych relacji z Nim? Jakie relacje są przez Boga najbardziej pożądane, a jakich nie lubi? Inaczej mówiąc, który stan jest według Boga najlepszy, a który najgorszy?
Jakiekolwiek rozważania na ten temat zawsze należy rozpocząć od określenia tego, co Biblia mówi na temat Boga, a przede wszystkim jaka jest najważniejsza cecha Boga i czy Bóg się zmienia.
Dwa cytaty:
1. 1 Jana 4:8 „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością”
2. Hebrajczyków 13:8 „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”
Bóg jest miłością, a Jego miłość jest stała i niezmienna. To tylko dwa cytaty spośród wielu, które o tym mówią.
Izajasza 49:15 „Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę”
Jeżeli coś zmienia się w relacji człowieka z Bogiem, to tylko po stronie człowieka.
List do Laodycei mówi o trzech stanach relacji człowieka z Bogiem: zimny, letni i gorący. Różnica nie wynika z tego, że Bóg jednych ludzi kocha bardziej, a drugich mniej lub wcale. On kocha wszystkich ludzi. To my kochamy Boga bardziej lub mniej, a czasem wcale. Bóg pragnie, aby każdy człowiek kochał Go z całego serca. Przykazanie „Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej” (5 Mojżeszowa 6:5) nie jest tak naprawdę nakazem, ale pragnieniem Boga. Do miłości nie można nikogo zmusić. Ellen White napisała: „Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga. Aby ponure cienie mogły zostać rozświetlone, a świat mógł powrócić do Boga, zwodzicielska moc szatana musiała zostać złamana. Nie można jednak było zrobić tego siłą, gdyż jest to sprzeczne z zasadami Bożego panowania; On pragnie służby jedynie z miłości: miłości nie da się nakazać, nie można jej zdobyć siłą czy autorytetem. Tylko miłość budzi miłość. Znać Boga to kochać Go; Jego charakter musi zostać ukazany w kontraście wobec charakteru szatana.” (Pragnienie Wieków, s.17). Bóg robi wszystko, aby objawić każdemu człowiekowi prawdę o Jego miłości do nas, ale decyzję o tym, co kochamy zostawia nam. Daje nam szansę zmiany naszych relacji z Nim, ponieważ nikt z nas nie urodził się jako ‘gorący’, ale dzięki Jego pomocy możemy tacy się stać.
Gdyby Boża ocena naszych relacji z Nim, naszego stanu, zależała od temperatury, to najlepszy byłby stan gorący, a najgorszy zimny. Stan letni miałby ocenę gorszą od stanu gorącego, ale lepszą od stanu zimnego. Jednak wypowiedź Jezusa: „Obyś był zimny albo gorący. A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich” świadczy o tym, że jest inaczej. Najgorszą ocenę w oczach Boga ma stan letni.
A który stan jest najlepszy? Intuicja podpowiada, że gorący, ale czy Biblia potwierdza taki wniosek? Kiedy Pan Jezus mówił swoim uczniom o czasach końca, powiedział:
A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie (Mateusza 24:12). Według Pana Jezusa oziębienie jest zmianą na gorsze. To potwierdza, że najlepszym stanem jest gorący.
Jeżeli chodzi o proces zmiany stanu, to mamy dwie możliwości, ogrzewanie i oziębienie, i chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że stan gorący można osiągnąć tylko przez ogrzewanie.
Zastanówmy się przez chwilę nad tym w jaki sposób rozwija się relacja między mężczyzną i kobietą, zanim zostaną małżeństwem.
Na początku ich relacja jest ‘zimna’, nie znają się dobrze i niewiele o sobie wiedzą. Jednak po pewnym czasie, gdy poznali się lepiej, kiedy coś między nimi zaczyna iskrzyć, temperatura ich relacji podnosi się. Są coraz bardziej zaangażowani w ten związek aż w końcu uświadamiają sobie, że chcą żyć razem. Co więcej, teraz nie wyobrażają sobie, aby mogli żyć bez siebie. Ich relacja stała się ‘gorąca’.
Bardzo ważne jest to, że proces zmiany relacji z zimnej na gorącą związany jest z pozytywnymi doświadczeniami i odczuciami. Wzajemne poznawanie się staje się coraz bardziej fascynujące. Rośnie temperatura relacji, a razem z nią rośnie też zadowolenie i poczucie szczęścia.
Z fizycznego punktu widzenia, zanim relacja stanie się gorąca, osiąga stan, który można nazwać letnim. To tak, jak z podgrzewaniem zimnej wody, jej temperatura rośnie i woda zmienia się z zimnej na letnią, a potem na gorącą. Ważne jest to, że nie ma innej możliwości, temperatura wody nie zmienia się skokowo, ale płynnie, przechodząc przez wszystkie pośrednie temperatury. Gdyby nasze relacje zmieniały się w taki sam sposób, to okazałoby się, że aby z zimnego stać się gorącym, czyli osiągnąć najlepszy stan, trzeba przejść przez stan letni, czyli najgorszy. Inaczej mówiąc, aby nawiązać dobre relacje, najpierw należałoby je zepsuć. To chyba trochę bez sensu. Dlatego nie powinniśmy kojarzyć letniości z temperaturą, ale przede wszystkim z procesem, który prowadzi do tego stanu.
Gdy relacje są poddawane procesowi ogrzewania, to stają się coraz lepsze. Jest to coś, co jest odbierane jako pozytywna i oczekiwana zmiana. To tak jak podczas kąpieli w wannie. Gdy woda staje się coraz zimniejsza, to kąpiel jest coraz mniej przyjemna. Tak działa schładzanie relacji. Ale gdy woda staje się coraz cieplejsza, to i kąpiel jest bardziej przyjemna. Gdy ktoś leży w wannie i woda staje się coraz chłodniejsza, to dolanie wody gorącej odczuwane jest jako przyjemność.
Tak więc w relacjach najważniejsza nie jest temperatura, ale o to w jaki sposób temperatura się zmienia. Jeżeli relacje podlegają procesowi podgrzewania, to niezależnie od tego, jaka jest ich temperatura, nie ma mowy o letniości. Letniość to stan, który jest związany z ochłodzeniem relacji.
I tak niestety czasem zdarza się w małżeństwie. Gdy mąż traci zainteresowanie swoją żoną, staje się letni. Kiedyś interesował się wszystkim, co było związane z jego żoną. Chciał wiedzieć co robi i co czuje, chciał aby czuła się szczęśliwa i robił wszystko, aby tak było. Gdy widział, że coś ją martwi to starał się ją pocieszyć. I czuł się źle, gdy nie potrafił jej pomóc. Tak to wygląda w przypadku mężczyzny, który staje się coraz bardziej gorący. Tak działa miłość.
Mężczyzna staje się letni, gdy z jakiegoś powodu zaczyna tracić zainteresowanie swoją żoną. Coraz rzadziej zastanawia się nad tym, co myśli i czuje ta, która jeszcze niedawno była najważniejszą osobą w jego życiu. Nastąpiło ochłodzenie relacji, a im dłużej trwa to schładzanie, tym bardzie ten mężczyzna staje się letni. I jeżeli ten proces będzie trwał, to może nawet stać się zimnym.
Oczywiście dotyczy to obu stron relacji, żona także może stać się letnia. Letniość w małżeństwie nie dotyczy tylko jednej płci.
A jak to wygląda w relacjach człowieka z Bogiem?
Wiemy o tym, że w tych relacjach to my możemy być zimni lub letni, Bóg zawsze jest gorący, Jego miłość jest bezwarunkowa, niezmienna i stała. To miłość człowieka do Boga może się zmieniać, i tak naprawdę powinna się zmieniać. Jednak te zmiany powinny polegać na ogrzewaniu relacji z Bogiem, na przechodzeniu na coraz wyższy poziom zaufania, zaangażowania i świadomości tego, jak bardzo Bóg jest nam potrzebny. Pan Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jana 15:5). Niestety wielu chrześcijan uważa, że Bóg jest im potrzebny tylko od czasu do czasu, ponieważ zazwyczaj radzą sobie sami. Uważają się za wystarczająco mądrych i nie czują potrzeby szukania mądrości „z góry”. Taki sposób myślenia objawia się brakiem lub niewielkim zainteresowaniem tym, co może przybliżyć człowieka do Boga. Zazwyczaj jest to niechęć do czytania Biblii. Czy taka postawa jest bezpieczna? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Pan Jezus powiedział: „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (Jana 17:3). Poznanie Boga, poznanie prawdy o Bogu jest kluczowe w kwestii zbawienia. Bez poznania Boga nie można wierzyć, ponieważ jak można wierzyć i ufać komuś, kogo się dobrze nie zna? „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu” (Hebrajczyków 11:6). „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe” (Rzymian 10:17). Jeżeli poznawanie Boga nie jest czymś interesującym dla kogoś, kto uważa się za chrześcijanina, jeżeli jest to dla niego nudne, ponieważ ma inne interesujące go zajęcia, to świadczy to o jego niewłaściwych relacjach z Bogiem. To tak jak w małżeństwie, gdy mąż bardziej od swojej żony, interesuje się czymś innym, a żona tylko mu przeszkadza w rozwijaniu jego zainteresowań. Nie tak powinno wyglądać małżeństwo. Nie tak powinny wyglądać nasze relacje z Bogiem.
Jest pewien bardzo ważny powód, dla którego małżeństwo jest w Biblii symbolem naszych relacji z Bogiem. Małżeństwo to związek dwojga ludzi, który nie został zawarty przypadkowo. To związek mężczyzny i kobiety, którzy najpierw poznali się, a potem zdecydowali się na wspólne życie. Małżeństwo nie jest początkiem ich związku, ale kolejnym etapem. Początek małżeństwa to moment, w którym relacje między małżonkami są już gorące. I gdy po pewnym czasie następuje ochłodzenie ich relacji, pojawia się problem opisany w Liście do Laodycei – letniość.
Tak więc List do Laodycei nie jest poselstwem do pogan czy też do ludzi, którzy wprawdzie wierzą w Boga, ale ich wiara sprowadza się do akceptacji istnienia Boga i nie jest związana z pragnieniem poznawania Go. To list do członków chrześcijańskiego zboru, do ludzi nie tylko wierzących w Boga, ale uważających się za naśladowców Chrystusa. To ludzie, którzy kiedyś poznali Boga na tyle dobrze, że świadomie zdecydowali się zostać chrześcijanami. To czego dowiedzieli się o Bogu zafascynowało ich i zachęciło do zrobienia czegoś, aby znaleźć się bliżej Boga. I gdy ktoś taki nagle zaczyna tracić swoje zainteresowanie Bogiem, to staje się letni. Temperatura jego wiary, jego relacji z Bogiem spada. I im dłużej trwa ten proces, tym gorszy jest stan takiego człowieka.
Apostoł Paweł napisał o nich: „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty” (Hebrajczyków 6:4-6).
Do właściwego zrozumienia tego tekstu konieczne jest, aby właściwie rozumieć kim są ci, którzy „zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego”. A są to ci ludzie, którzy naprawdę dobrze poznali Boga. A ponieważ poznali Go naprawdę dobrze, to „gdy odpadli”, to ich ponowne nawrócenie przez pokutę, która jest pierwszym etapem nawrócenia, stało się niemożliwe. Tak właśnie stało się z Lucyferem. Kiedy jeszcze był w Niebie, był tak blisko Boga, jak jest to możliwe dla stworzonej przez Boga istoty. A ponieważ znał Boga, a mimo to odwrócił się od swego Stwórcy, to stało się niemożliwe, aby mógł ponownie się nawrócić. Jego relacje z Bogiem ochłodziły się i stał się letni, więc Bóg ‘wypluł go ze swoich ust’ i Lucyfer, już jako szatan, został wyrzucony z Nieba. A im dłużej trwał w swoim buncie, tym bardziej stawał się nie tyle letni, co zimny, lodowaty.
A jak to jest z nami, chrześcijanami? Kim jest letni chrześcijanin?
Letni chrześcijanin to człowiek, który uważa się prawdziwego chrześcijanina, za prawdziwego naśladowcę Chrystusa, ale tak naprawdę nim nie jest.
Prawdziwy chrześcijanin jest bogaty w sensie duchowym. O takich chrześcijanach apostoł Paweł napisał:
1 Koryntian 1:4-5
Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, (5) iżeście w nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie
2 Koryntian 8:9
Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali
Letni chrześcijanin myśli o sobie, że jest gorący i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest to nieprawda.
Istotne jest to, że aby stać się letnim chrześcijaninem, najpierw trzeba być chrześcijaninem gorącym. Dlaczego? Ponieważ letni chrześcijanin uważa, że jest bogaty.
Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję
A nie można uważać się za bogatego, jeżeli nigdy nie było się bogatym. Ktoś, kto nigdy w życiu nie był bogaty, nigdy nie powie o sobie, że jest, albo że kiedyś był bogaty.
Tak więc ‘letniość’ to taka choroba, na którą mogą zachorować tylko ci, którzy są ‘gorący’, a która prowadzi do ‘letniości’.
Ciekawe jest to, że Biblia nie pokazuje nam przykładów ‘letnich’ pogan, ale daje nam przykłady ‘letnich’ wierzących w Boga.
Czy pamiętacie Bileama? (4 Mojżeszowa, 22 rozdział)
Był Bożym prorokiem. Rozmawiał z Bogiem, znał Bożą wolę.
A czy pamiętacie króla Hiskiasza?
Przeczytajmy kilka wersów o tym królu.
W trzecim roku panowania Ozeasza, syna Eli, króla izraelskiego, objął władzę królewską Hiskiasz, syn Achaza, króla judzkiego. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy objął władzę królewską, a dwadzieścia dziewięć lat panował w Jeruzalemie. Matka jego nazywała się Abi, a była córką Zachariasza. Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec (…) Na Panu, Bogu Izraela, polegał, tak że nie było po nim takiego jak on w gronie wszystkich królów judzkich, ani w gronie jego poprzedników. Był przywiązany do Pana i nie odstępował od niego, przestrzegając przykazań, jakie Pan nadał Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim, wszystko, co przedsięwziął, wiodło mu się. (2 Królewska 18:1-3.5-7)
Jak te słowa świadczą o królu Hiskiaszu? Czy był on zimny, letni czy gorący? Zdecydowanie gorący.
„W czternastym roku panowania króla Hiskiasza wyruszył Sancheryb, król asyryjski, przeciw wszystkim warownym grodom judzkim i zdobył je” (2 Królewska 18:13). Rozpoczęło się oblężenie Jerozolimy. Król Hiskiasz otrzymał list w którym dowódca armii asyryjskiej wezwał go do poddania. I król idzie z tym listem do świątyni i modli się do Boga w taki sposób: „Panie, Boże Izraela, który siedzisz na cherubach! Ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś niebo i ziemię. Skłoń, Panie, ucho swoje i słuchaj! Otwórz, Panie, oczy swoje i patrz! Przysłuchaj się słowom Sancheryba, które on przysłał, aby urągać Bogu żywemu. Prawdą jest, Panie, że królowie asyryjscy wygubili ludy i ich ziemię, i powrzucali ich bogów w ogień, lecz nie byli to bogowie, ale dzieło rąk ludzkich z drzewa i z kamienia, więc mogli je zniszczyć. Teraz więc, Panie, Boże mój, wybaw nas, proszę, z jego ręki, a poznają wszystkie królestwa ziemi, że jedynie Ty, Panie, jesteś Bogiem” (2 Królewska 19:15-19). Czy król nadal był gorący? Król wierzył w to, że Bóg może ich wybawić, i Bóg odpowiedział na modlitwę króla.
„I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy oni - same trupy – pomarli” (2 Królewska 19:35).
I po tym zwycięstwie wydarzyły się dwie rzeczy.
Najpierw król zachorował, i to bardzo poważnie.
„W tych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. I modlił się do Pana, który go wysłuchał i dał mu cudowny znak. Jednak Hiskiasz nie odwdzięczył mu się za wyświadczone dobrodziejstwo, gdyż jego serce wzbiło się w pychę” (2 Kronik 32:24-25). Hiskiasz błaga Boga o litość i Bóg nie tylko go uzdrawia, ale też dodaje 15 lat do jego życia. Przy tej okazji, jako znak, że Bóg wyleczy króla i wydłuży mu życie, Słońce zmieniło w nienaturalny sposób swoją pozycję na niebie. Kiedy W Babilonie zauważono ten cud na niebie, a ponadto dowiedziano się, że król Judy został cudownie uzdrowiony, z Babilonu do Jerozolimy zostali wysłani posłowie. „Jednakże gdy byli u niego rzecznicy książąt babilońskich, którzy przysłali ich do niego, aby się dowiedzieć o cudownym zdarzeniu, jakie wydarzyło się w kraju, Bóg zdał go na jego własne siły, wystawiając go na próbę, aby poznać wszystkie jego zamysły” (2 Kronik 32:31). Król nie opowiedział posłom o tym, w jak cudowny sposób działa Bóg, ale ujawniła się jego duma i pycha. Pochwalił się swoim bogactwem.
Co stało się z gorącym Hiskiaszem? Czy nadal ufał Bogu i widział swoją zależność od Stwórcy? Nie. Stał się letni. Powiedział posłom z Babilonu: „Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję”. Jego relacje z Bogiem ochłodziły się, i proces ten trwał przez następne 15 lat.
Choroba była dla Hiskiasza poważnym ostrzeżeniem od Boga. Gdy król zachorował Bóg wysłał do niego proroka Izajasza, który powiedział królowi: „Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, gdyż umrzesz, a nie będziesz żył” (2 Królewska 20:1). Chociaż przez 14 lat swoich rządów Hiskiasz zrobił tak dużo dla Boga i tak często pokazywał gorącą wiarę, to jednak było w jego sercu coś, co stawało się coraz poważniejszym problemem i coraz bardziej zagrażało wierze króla.
Co takiego było ukryte w sercu króla Hiskiasza?
Bóg chciał, aby król to odkrył. To dlatego pozwolił aby Hiskiasz sam podjął decyzję w jaki sposób podjąć posłów z Babilonu, aby „aby ujawniły się w pełni zamiary jego serca” 2 Kronik 32:31).
Ludzie widzieli króla i myśleli, że jest „gorący”. Jednak Bóg widzi wszystko, nic nie może być przed Bogiem ukryte. Bóg widział w sercu Hiskiasza coś, co było niebezpieczne dla króla. Było w nim coś, co zagrażało jego wierze, jego relacji z Bogiem. Było to coś, co pozostawione w sercu prowadzi do upadku, do zmiany stanu „gorącego” na „letni”. Do zmiany na najgorszy stan duchowy człowieka. Hiskiasz był gorący, ale ponieważ nie pozwolił, aby Bóg pomógł mu oczyścić serce, szatan wykorzystał pychę i dumę króla, i doprowadził do tego, że król stał się letni.
Takie samo niebezpieczeństwo grozi każdemu chrześcijaninowi. Niezależnie od tego jak wysoka jest temperatura wiary, tak długo jak w sercu chrześcijanina pozostają jakieś wady, szatan wykorzysta je, jak tylko taki człowiek zacznie ufać sobie, myśląc o sobie „Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję”, zapominając o słowach Jezusa: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (Jana 15:5).