2 sierpnia 2018

Zwierciadło

  "To, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem" (Koh 1,9).
"Chociaż Żydzi oczekiwali przyjścia Mesjasza, nie mieli właściwego pojęcia o Jego misji. Nie szukali wybawienia od grzechu, lecz uwolnienia od Rzymian. Oczekiwali Mesjasza, który miał przyjść jako zdobywca, położyć kres uciskowi i wywyższyć Izrael do roli światowego mocarstwa. W ten sposób przygotowano grunt do odrzucenia Zbawiciela" (EGW, ŻJ s.21).

  Dwa tysiące lat Żydzi odrzucili Jezusa, Mesjasza zapowiedzianego przez proroków. Jednak nie wszyscy Żydzi odwrócili się od Jezusa, część z nich uwierzyła i wytrwała w wierze. Popełniali błędy i upadali, jak na przykład Piotr, który trzy razy zaparł się swojego Mistrza. Jednak mieli w sobie coś, co pozwoliło Bogu pomagać im i podnosić ich po ich upadkach. Nie byli doskonali i nie rozumieli wszystkiego, o czym mówiło im Boże Słowo. Co różniło naśladowców Jezusa od tych, którzy Jezusa odrzucili? Jakie ma to znaczenie dla nas?

  Salomon powiedział, że nie ma nic nowego pod słońcem. Myślę, że to, co się wydarzyło dwa tysiące lat temu, powtórzy się wkrótce. Wiemy o tym, że wkrótce nasz Pan powróci, znamy znaki wskazujące na to wydarzenie i potrafimy je dostrzec. To daje nam pewność, że nie pozostało nam zbyt dużo czasu. Jest też dużo znaków wskazujących na to, że wielu ludzi tak naprawdę odrzuca dzisiaj prawdziwą wiarę i idzie taką samą drogą, jaką kroczyli Żydzi. Jak wielu Żydów wierzyło w Boga? Chyba lepszym pytaniem jest, czy w Izraelu był ktoś, kto w Boga nie wierzył. A jednak wielu z tych wierzących odrzuciło Boga. "Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli" (J 1,9-11). Z jakiego powodu tak wielu ludzi popełniło tak wielki błąd? Ellen White w książce "Życie Jezusa" napisała, że Żydzi nie szukali wybawienia od grzechu. Chcieli żyć jako wolni ludzie, ale nie według Bożych standardów, tylko według ziemskich. Byli bardziej zainteresowani chwałą i bogactwem tego świata niż tym, co pochodzi od Boga.

  Jak często my myślimy w podobny sposób. Pragniemy uwolnienia od wielu złych rzeczy, takich jak na przykład choroby. Chcielibyśmy cieszyć się zdrowiem i nie chorować. Często nie możemy robić tego, co chcielibyśmy, za to robimy to, co musimy. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie tego, w jakim świecie chciałby żyć. Tak samo jak Żydzi za czasów Jezusa. Pod tym względem "nie ma nic nowego pod słońcem". Kluczowym pytaniem jest, jakie mamy wyobrażenie tego doskonałego świata? Tak naprawdę są tylko dwie możliwości. Pierwsza z nich to wizja świata, który zaspokajać będzie nasze potrzeby, a my będziemy z tego świata korzystać. Inaczej mówiąc widzimy siebie samych jako tych, którym świat powinien służyć. Druga opcja to świat, w którym każda istota służy innym, nie myśląc o sobie. Pierwszy model to odzwierciedlenie filozofii szatana, czyli egoizmu, drugi to model wynikający z charakteru Stwórcy, który jest miłością i "nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu" (Mk 10,45).

  Jednym z pozornych paradoksów miłości jest to, że najwięcej dostaje ten, kto dużo daje i niczego w zamian nie oczekuje. Jest to paradoks dla tych, którzy nie zaakceptowali swoim sercem Bożych zasad, ale są nadal przywiązani do ziemskich wartości.

  Każdy z nas może się stać obywatelem Królestwa Bożego. Czy to obywatelstwo ma swoją cenę? Z jednej strony nie można go kupić, ale z drugiej strony to obywatelstwo jest dostępne tylko dla tych, którzy są gotowi poświęcić wszystko, aby je otrzymać. I nie chodzi o poświęcenie oparte na kalkulacji, wynikające z zapłacenia ceny za coś, co jest tego warte. Nie chodzi o zamianę czegoś, co uważamy za cenne, ale to co kupujemy jest jeszcze cenniejsze. Chodzi raczej o taką zmianę patrzenia na świat, po której wszystko to, co nie pochodzi od Boga nie ma żadnej wartości, a w związku z tym nie pożądamy tego, nie jesteśmy tym w najmniejszym stopniu zainteresowani. W prawdziwej miłości nie ma limitów dawania, nie ma też uczucia, że dawanie jest odbieraniem samemu sobie. Dla tego kto kocha dawanie sprawia największą radość, szczególnie gdy ten, któremu się daje, przyjmuje ten dar. W takiej miłości może się co najwyżej pojawić uczucie żalu, że ktoś nie przyjmuje tego, co zostało mu podarowane z serca. 
  Taka miłość jest podstawą Królestwa Bożego. Tego królestwa, które za jakiś czas będzie jedynym królestwem na całym świecie. Wszystkie pozostałe przeminą wraz ze wszystkimi ich zasadami, wartościami i regułami. Czy jesteśmy gotowi do życia w tym nowym, doskonałym królestwie? Czy jest ono dzisiaj w naszych sercach?

  Wiemy, że to królestwo wkrótce nadejdzie, jednak wiedza o tym, że stanie się to wkrótce w najmniejszym stopniu nie przybliży nas do niego. Naszym paszportem i wizą do niego są nasze serca, pragnące czystego i doskonałego życia z Bogiem, a odrzucające to, co separuje od Boga. Czy mamy w sobie takie pragnienie? Czy możemy sobie wyobrazić przyszłe życie bez tych rzeczy, których jest dzisiaj tak dużo wokół nas? Na przykład życie pozbawione chęci posiadania nowego, większego domu lub lepszego samochodu, życie pozbawione chęci oglądania telewizji? Czy w Bożym Królestwie będzie miejsce dla tych, którzy lubią zaspokajać swój apetyt wyszukanymi potrawami? A co z piciem alkoholu, paleniem tytoniu, nie mówiąc o silniejszych używkach? Jak bardzo różnić się będzie ten przyszły, doskonały świat od tego, w którym dzisiaj żyjemy? Podstawowa różnica nie polega jednak na wyglądzie, ale na tym, co znajdować się będzie w sercach ludzi, na ich pragnieniach. Bóg da wszystkim zbawionym nowe, doskonałe ciała, które pozbawione będą tych zmian, które w ciałach Adama i Ewy wprowadził grzech, jednak taka zmiana nie zostanie wprowadzona obligatoryjnie. Bóg uczyni to tylko tym, którzy mu na to pozwolą, którzy w swoich sercach będą mieli pokorę i świadomość swojej niedoskonałości, połączone z gorącym pragnieniem zmiany. Teraz jest czas, aby osiągnąć ten stan. Jest on dostępny dla każdego. Jak można go osiągnąć? "My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem" (2 Kor 3,18). Patrząc na Jezusa, doskonałe odbicie chwały Bożej, uświadamiamy sobie nasz prawdziwy stan i jeżeli pojawia się w nas chęć zmiany, chęć odrzucenia tego co złe, to wtedy Bóg zaczyna działać i wzmacnia w nas tę chęć, wykonując jednocześnie wszystkie niezbędne zmiany. Trwając w Bogu pozwalamy Mu zmieniać nasze życie, a przede wszystkim nasze serca. "Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie" (J 15,5).

  Jakie są nasze priorytety, czego pragniemy, o czym myślimy, co chcemy zmienić w naszym życiu? Odpowiedzi na tego typu pytania objawiają prawdę o naszych sercach. odpowiadajmy sobie na nie każdego dnia, aby wiedzieć, czy jesteśmy gotowi na to wydarzenie, które wkrótce nastąpi, na spotkanie z naszym Panem. Obyśmy nie popełnili tego błędu, jaki zrobiło wielu Żydów, bądźmy raczej jak ci, którzy całym sercem przyjęli i zaakceptowali Jezusa jako Mesjasza, Zbawcę i Boga.