14 kwietnia 2014

Prorok cz.2

Jezus nie był zwykłym człowiekiem, wskazywały już na to jego narodziny. Miał szczególne relacje z Bogiem i sam to podkreślał. Kiedy mówił o Ojcu, nigdy nie używał przymiotnika „nasz”, tylko „wasz” albo „mój”: „wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie” (Mt 6, 8), „a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie” (Mt 6, 18), „kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7, 21). Wygląda to tak, jakby chciał w ten sposób podkreślić, że łączy go z Bogiem coś więcej, niż innych ludzi. Sugerował to niejednokrotnie, na przykład w cytowanym już fragmencie „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? Wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7, 21-23). Ostatnie zdanie wskazuje na to, że to Jezus będzie decydował o losie ludzi. A przecież wiadomo, że „Jeden jest zakonodawca i sędzia, Ten który może zbawić i zatracić” (Jk 4, 12).  Ponadto z przypowieści o dwóch fundamentach, znajdującej się bezpośrednio za tym zdaniem, można się dowiedzieć że „każdy więc, kto słucha tych słów moich [Jezusa] i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce” (Mt 7, 24). A przecież trzy wersy wcześniej Jezus stwierdził, że do Królestwa Niebios wejdzie „tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie”.
Jezus był kimś więcej niż prorokiem. Moc, którą dysponował i wykorzystywał do uzdrawiania ludzi oraz do wypędzania demonów; sposób w jaki ludzie zwracali się do niego i oddawali mu cześć; wreszcie wypowiedzi Jezusa o sobie świadczą o jego boskich cechach. Podczas uzdrowienia trędowatego Jezus dotknął go, a jednak nie stał się przez to nieczysty, a tak przecież mówiło prawo Mojżeszowe. Kontakt z trędowatym wywołuje nieczystość i wymaga poddania się oczyszczeniu. Jezus jednak nie tylko nie stracił swojego stanu „czystości”, ale przekazał go choremu, uzdrawiając go. Kiedy przybyli do niego uczniowie Jana Chrzciciela pytając go: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?” (Mt 11, 3), odpowiedział im: „Ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostaja oczyszczeni i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani a ubogim zwiastowana jest ewangelia” (Mt 11, 5). Zacytował tu proroka Izajasza, który powiedział: „Oto wasz Bóg! Nadchodzi pomsta, odpłata Boża! Sam On przychodzi i wybawi was! Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych. Wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych” (Iz 35, 4-6). Jezus wiedział doskonale kim jest, ale nigdy tego wprost nie wyraził, zamiast tego wskazywał te fragmenty Pism, które o tym mówiły. Kiedy rozmawiał raz z Żydami, powiedział: „Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach. Wtedy pytali go: Kimże Ty jesteś? Jezus odpowiedział im: Po co Ja w ogóle mówię do was?” (J 8, 23-25). Powiedział tu, że jest z wysokości, nie z tego świata, wreszcie użył słów z proroctwa Izajasza: „Bo tak mówi Wszechmogący PanDlatego mój lud pozna moje imię, zrozumie w owym dniu, że to Ja jestem, który mówi: Oto jestem” (Iz 52, 4-6), ale Żydzi nie chcieli chyba tego zrozumieć. Przy okazji innej rozmowy z faryzeuszami powiedział: „Oto dlatego Ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie, a z nich niektórych będziecie zabijać i krzyżować, innych znowu będziecie biczować w waszych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew, przelana na ziemi – od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza” (Mt 23, 34-35).
Żaden chrześcijanin nie ma wątpliwości co do tego, że Biblia jest natchnionym Słowem Boga i zawiera tylko i wyłącznie Prawdę. Jeżeli tak, to wniosek z dotychczasowych rozważań, dla większości oczywisty od początku, może być tylko jeden: Jezus jest Bogiem. Jednak nie wszyscy tak myślą. Historia różnych poglądów antytrynitarnych, umniejszających lub wręcz negujących boskość Jezusa, jest prawie tak długa, jak samego chrześcijaństwa. Protestantyzm także nie jest wolny od tego typu poglądów, do przeciwników nauki o Trójcy zaliczali się niektórzy założyciele istniejących dziś kościołów protestanckich. Także dziś niektóre kościoły czy związki wyznaniowe zaliczają się do tego nurtu. Jednym z głównych zarzutów w stosunku do tych, którzy wierzą w słuszność nauki o Trójcy Świętej jest to, że Biblia nigdzie nie mówi o Trójcy i że nie ma w niej uzasadnienia dla takiej nauki. Nie jest to do końca prawdą, ponieważ zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie znajdują się informacje o trzech Boskich Istotach: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Ostatnie polecenie Jezusa przekazane uczniom zawierało informację o potrzebie chrzczenia narodów w imię Ojca i Syna I Ducha Świętego. Są więc w jednym miejscu wymienione trzy Istoty Boskie, w dodatku bez wskazywania na istnienie jakiejkolwiek różnicy w ich hierarchii. Teraz kilka cytatów ze Starego Testamentu: „A teraz Wszechmogący, mój Pan, posłał mnie i jego Duch. Tak mówi Jahwe, twój Odkupiciel, Święty Izraelski: Ja, Jahwe, twój Bóg, uczę cię tego, co ci wyjdzie na dobre, prowadzę cię drogą, która masz iść” (Iz 48, 16, 17). Mamy tu Wszechmogącego, jego Ducha i kogoś, kto został posłany. Następnie Jahwe został przedstawiony jako Odkupiciel, co wskazuje na Jezusa, który poprzez swoją śmierć na krzyżu stał się Odkupicielem.  Kolejny fragment: „Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu. I uczynił moje usta ostrym mieczem, w cieniu swojej reki mnie ukrył, uczynił mnie strzałą gładką, w swoim kołczanie mnie schował. I rzekł do mnie: Jesteś moim sługą, Izraelu, przez ciebie się wsławię. Lecz ja pomyślałem: Na darmo się trudziłem, na próżno i daremnie zużyłem swoją siłę. A jednak moje prawo jest u Pana, a moja zapłata u mojego Boga. Teraz zaś mówi Pan, który mnie stworzył swoim sługą od poczęcia, aby nawrócić do niego Jakuba, i zebrać dla niego Izraela, gdyż jestem uczczony w oczach Pana, a mój Bóg stał się moją mocą. Mówi: To za mało, że jesteś mi sługą, aby podźwignąć plemiona Jakuba i przywrócić oszczędzonych synów Izraela, więc ustanowiłem cię światłością pogan, aby moje zbawienie sięgało aż do krańców ziemi. Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego Święty, do tego, który jest wzgardzony przez ludzi” (Iz 49, 1-7). I znów widać Boga, który stworzył swojego sługę, który ma podźwignąć (zbawić) nie tylko Izraela, ale także pogan. Wskazuje to znów na Jezusa, ale w ostatnim zdaniu Odkupicielem nazwany jest Pan, a nie sługa (czyli Jezus – wzgardzony przez ludzi). Jak widać w proroctwach Izajasza trudno jest stwierdzić kto jest kim i nie można jednoznacznie wskazać, kto jest Odkupicielem.
Wracając w tych rozważaniach do punktu wyjścia należy przypomnieć, że Biblia nie może stać w sprzeczności do samej siebie. Jeżeli więc Mojżesz powiedział: „Słuchaj Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!” (Pwt 6, 4) to oznacza to, że Bóg jest jeden. Co wobec tego z Synem i Duchem Świętym? Odpowiedź, jak zwykle, znaleźć można w Biblii: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie; dzieła które Ja wykonuję w imieniu Ojca mojego, świadczą o mnie. Lecz wy nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich. Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 25-30). „Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali: odtąd go znacie i widzieliście go. Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa które do was mówię, nie z siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie (J 14, 6-11).
Na koniec jeszcze dwa cytaty z Izajasza: „Z kim więc porównacie Boga i jakie podobieństwo mu przeciwstawicie?” (Iz 40, 18), „Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest Jego mądrość” (Iz 40, 28). Izajasz przy pomocy prostych słów wskazuje na różnicę, a właściwie olbrzymią przepaść, między ludźmi a Bogiem, bo chociaż Bóg stworzył ludzi na Swoje podobieństwo, ale dotyczy to pewnych cech, które przekazał Adamowi i Ewie, a nie fizycznego podobieństwa. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie Boga, znamy go tylko w takim zakresie, w jakim się sam objawił. Niektórzy atakując naukę o Trójcy wykorzystują do tego matematykę, która jako nauka ścisła i logiczna, ma wyjaśnić przy pomocy prostego działania matematycznego, że jest to nauka fałszywa. Działanie jest proste:
1+1+1=3
Trzy istoty boskie dodane do siebie dają trzy, a ponieważ Bóg jest jeden, to trzy wskazuje na wielobóstwo, a to jest niebiblijny pogląd o Bogu. Błąd w tym rozumowaniu ukryty jest w cyfrze 1. Przy jej pomocy ktoś próbuje „upchnąć” Boga w ramy ludzkich wyobrażeń i skojarzeń, Boga który jest nieskończony, wszak nie ma ani początku ani końca. W związku z tym odpowiednim działaniem jest tutaj:
∞+∞+∞=∞
Apostoł Jan wiedział o tym prawie dwa tysiące lat temu, kiedy pisał: „Po tym poznawajcie Ducha Bożego: Wszelki duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, z Boga jest. Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz już jest na świecie” (1 J 4, 2-3). Według Jana Jezus Chrystus jest Bogiem, więc na pewno zgodziłby się z taką formą jego wypowiedzi: „Po tym poznawajcie Ducha Bożego: Wszelki duch, który wyznaje, że Bóg przyszedł w ciele, z Boga jest. Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Bóg przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz już jest na świecie”. 

Prorok cz.1

Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę. Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim” (Pwt 18, 18-19)
W całej historii Izraela nie było takiego drugiego człowieka, jak Mojżesz. Wyjątkowe były przede wszystkim jego kontakty z Bogiem: „I nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio” (Pwt 34, 10). „Rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem” (Wj 33, 11). Dwukrotnie Pan wezwał go na górę Synaj w celu przekazania mu tablic kamiennych, zakonu i przykazań, za każdym razem Mojżesz spędził tam czterdzieści dni i nocy. Bezpośrednie kontakty z Bogiem sprawiły, że skóra na twarzy Mojżesza promieniała tak, że bano się podchodzić do niego. „Mojżesz zaś zwykł był zabierać namiot, rozbijał go sobie poza obozem, z dala od obozu. I nazwał go Namiotem Zgromadzenia. Toteż każdy, kto miał sprawę do Pana, przychodził do Namiotu Zgromadzenia, który był poza obozem. A ilekroć Mojżesz szedł do Namiotu, cały lud powstawał i ustawiał się, każdy przy wejściu do swojego namiotu, i patrzyli za Mojżeszem, dopóki nie wszedł do Namiotu. Ilekroć zaś Mojżesz wszedł do Namiotu, słup obłoku opuszczał się i stawał u wejścia do Namiotu, a Pan rozmawiał z Mojżeszem” (Wj 33, 7-10).
Obiecany przez Boga prorok miał być taki, jak Mojżesz, to znaczy miał mieć takie wyjątkowe cechy, które można odnaleźć tylko u Mojżesza. Określenie tych cech pozwala na jednoznaczne stwierdzenie kto był tym zapowiedzianym prorokiem. Patrząc na to, co Bóg przekazał Mojżeszowi na temat nowego proroka, rzuca się w oczy to, że miał on zostać wzbudzony. Wzbudzenie to: sprawienie, stworzenie, uczynienie, wzniecenie, zapoczątkowanie; a wybranie to: dobranie, naznaczenie, nominowanie, wyłonienie, wyselekcjonowanie, wytypowanie. Tę cechę można odnaleźć u Samsona, Samuela, Jeremiasza i Jezusa, ale ponieważ Samson nie był prorokiem, można go wykluczyć. Oczywiście na przestrzeni wieków pojawiło się w Izraelu wielu proroków, takich jak Izajasz, Ezechiel i Daniel, czy też Amos, Jonasz, Habakuk, ale tylko w przypadku Samuela, Jeremiasza i Jezusa można odnaleźć w Biblii informacje wskazujące na ich wzbudzenie. Anna, matka Samuela, była bezpłodna, ale modląc się do Boga złożyła ślubowanie: „Panie Zastępów! Jeśli wejrzysz na niedolę swojej służebnicy i jeśli wspomnisz na mnie, a nie zapomnisz  o swojej służebnicy i dasz swojej służebnicy męskiego potomka, to ja oddam go Panu po wszystkie dni jego życia” (1 Sm 1, 11), „po upływie pewnego czasu Anna poczęła i porodziła syna, i dała mu na imię Samuel, gdyż – jak mówiła: Od Pana go wyprosiłam” (1 Sm 1, 20). O Jeremiaszu Pan powiedział: „Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię” (Jr 1, 5). Z kolei Marii, matce Jezusa, anioł Gabriel przekazał: „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego tez to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35). Mojżesz po narodzinach był ukrywany przez trzy miesiące, ponieważ „faraon nakazał całemu swemu ludowi: Każdego chłopca, który się urodzi u Hebrajczyków, wrzućcie do Nilu” (Wj 1, 22), a następnie został przybranym synem córki faraona, co uchroniło go przed śmiercią. Po narodzinach Jezusa „anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi i rzekł: Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i uchodź do Egiptu, a bądź tam, dopóki ci nie powiem, albowiem Herod będzie poszukiwał dziecięcia, aby je zgładzić” (Mt 2, 13). Dzieciństwo Samuela było wolne od takich dramatycznych wydarzeń. Kolejne podobieństwo związane jest ze śmiercią Mojżesza. „I umarł tam Mojżesz, sługa Pana, w ziemi moabskiej, zgodnie ze słowem Pana. I pogrzebał go w dolinie, w ziemi moabskiej naprzeciw Bet-Peor; a nikt nie zna po dziś dzień jego grobu” (Pwt 34, 5-6). Jednak Mojżesz pojawił się ponownie, na długo po swojej śmierci: „A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność. I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. I oto ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali” (Mt 17, 1-3). O Eliaszu wiadomo, że podczas jego rozmowy z Elizeuszem „rydwan ognisty i konie ogniste oddzieliły ich od siebie i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba” (2 Krl 2, 11). Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest to, że Mojżesz zmartwychwstał i został zabrany do nieba, skąd razem z Eliaszem przybył na spotkanie z Jezusem.
W tym miejscu można z całą pewnością stwierdzić, że zapowiedzianym Mojżeszowi prorokiem był Jezus. Kim jest prorok i jakie jest jego zadanie? Wyjaśnił to Amos, mówiąc: „Zaiste, nie uczyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawił swojego planu swoim sługom, prorokom” (Am 3, 7). Jakie wobec tego proroctwa przekazał Jezus? „A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?” (Mt 24, 3). Było to w końcowym okresie pobytu Jezusa na ziemi. Jego uczniowie byli bardzo zaaferowani usłyszaną niedawno informacją o tym, że świątynia zostanie zburzona a ich Nauczyciel wkrótce ich opuści, więc przy najbliższej okazji zapytali Go o oba te wydarzenia. Jezus nie powiedział wprawdzie kiedy dojdzie do tych zdarzeń, ale opisał znaki wskazujące na ich zbliżanie. Na temat końca świata opowiadał ludziom wielokrotnie, używając do tego różnych przypowieści: o wiernym i niewiernym słudze (Mt 24, 45-51), o dziesięciu pannach (Mt 24, 1-13), o pszenicy i kąkolu (Mt 13, 24-30), o talentach (Mt 25, 14-30) czy też o owcach i kozłach (Mt 25, 31-46). Ostrzegał też o tym, że osiągnięcie zbawienia nie jest łatwe: „ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota, i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mt 7, 14) i że będzie wielu takich, którzy będą przekonani o swojej sprawiedliwości, ale na koniec usłyszą: „Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7, 23). Przepowiadał też przyszłe losy swoich uczniów (Mt 10, 16-25) czy też faryzeuszów (Mt 23, 13-33).
Prorok to nie tylko ten, który zapowiada przyszłe wydarzenia. Jak powiedział apostoł Paweł: „A kto prorokuje, mówi do ludzi ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu” (1 Kor 14, 3). Jezus przez trzy i pół roku nauczał ludzi o tym, w jaki sposób powinni żyć aby przestrzegać Prawa Bożego, ale nie na sposób faryzeuszy, tylko jako Bożego Prawa Miłości. Dzięki Jego naukom ludzie zaczynali dostrzegać w Bogu nie surowego sędziego, który wymaga i grozi, ale miłującego ich Ojca. Podkreślał znaczenie miłosierdzia i przebaczenia, ostrzegając jednocześnie przed niebezpieczeństwem związanym z pożądaniem. Napominał mówiąc „słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam powiadam, że każdy kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd” (Mt 5, 21-22), ale jednocześnie pocieszał: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest królestwo Niebios” (Mt 5, 3). Jezus był błogosławieństwem dla tych wszystkich, którzy zostali przez Niego uzdrowieni lub uwolnieni od demonów, wypełniając w ten sposób proroctwa, które o Nim mówiły, jak na przykład to, z księgi Izajasza: „Ja, Pan, powołałem cię w sprawiedliwości, i ująłem cię za rękę, strzegę cię i uczynię cię pośrednikiem przymierza z ludem, światłością dla narodów, abyś otworzył ślepym oczy, wyprowadził więźniów z zamknięcia, z więzienia tych, którzy siedzą w ciemności” (Iz 42, 6-7). Z tego powodu bardzo często w pobliżu Jezusa przebywały tłumy ludzi poszukujących pomocy.
W jaki sposób odnosili się oni do Jezusa? „A gdy zstąpił z góry, poszło za nim wielkie mnóstwo ludu. I oto trędowaty, przystąpiwszy, złożył mu pokłon, mówiąc: Panie, jeśli chcesz, możesz mię oczyścić” (Mt 8, 1-2). „A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi” (Mt 8, 5-6). „Gdy to do nich mówił, oto pewien przełożony [synagogi] przyszedł, złożył mu pokłon i rzekł: Córka moja dopiero co skonała, lecz pójdź, połóż na nią swą rękę, a ożyje” (Mt 9, 18). Przedstawione przykłady, a jest ich oczywiście więcej, łączy kilka wspólnych cech. Po pierwsze, zwracający się o pomoc wierzyli w to, że Jezus dysponuje mocą wystarczającą do uzdrowienia lub wygnania demonów; po drugie byli przekonani o tym, że źródłem tej mocy jest Bóg; po trzecie zwracając się do Jezusa używali zwrotu „Panie”, który używany był także w stosunku do Boga; i wreszcie po czwarte, często oddawali cześć jezusowi poprzez pokłon. Potwierdzeniem wiary w uzdrawiającą moc Jezusa było samo przybycie tych ludzi, gdyby nie mieli tej wiary to nie szukaliby u niego pomocy. Przez pewien czas faryzeusze zarzucali Jezusowi, że dokonuje cudów używając mocy szatana: „ten nie wygania demonów inaczej jak tylko przez Belzebuba, księcia demonów” (Mt 12, 24) i grozili surowymi konsekwencjami tym, którzy uważali inaczej, jak na przykład ślepemu od urodzenia, który dzięki Jezusowi odzyskał wzrok. To on zeznając przed faryzeuszami powiedział: „Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, ale tego, kto jest bogobojny i pełni wolę jego, wysłuchuje. Odkąd świat światem, nie słyszano, żeby ktoś otworzył oczy ślepo narodzonego. Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić” (J 9, 31-33). Jednak po wskrzeszeniu Łazarza mówili: „Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów” (J 11, 47), przyznając tym samym, że jedynie Bóg może być źródłem takiej mocy.
Kolejna kwestia wymaga dokładniejszego wyjaśnienia. Otóż do Jezusa wielokrotnie zwracano się „Panie” (w oryginale greckim „Kyrie”), na przykład Piotr wołał z łodzi: „Panie (Kyrie), jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (Mt 14, 28). Tego samego zwrotu używał też Jezus zwracając się do Boga: „Wysławiam cię, Ojcze, Panie (Kyrie) nieba i ziemi” (Mt 11, 25), mówiąc o nim: „Nie będziesz kusił Pana (Kyrion), Boga swego” (Mt 4, 7) ale także, kiedy mówił o sobie: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie (Kyrie), Panie (Kyrie), wejdzie do Królestwa Niebios”. Z kolei apostoł Jan opisuje jak w przekazanej mu wizji nieba „upada dwudziestu czterech starców przed tym, który siedzi na tronie, i oddaje pokłon temu, który żyje na wieki wieków i składa korony swoje przed tronem, mówiąc: Godzien jesteś, Panie (Kyrios) i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko, i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało” (Ap 4, 10-11). Wreszcie apostoł Paweł napisał: „Albo czy nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, jak się uskarża przed Bogiem na Izraela? Panie (Kyrie), proroków twoich pozabijali, ołtarze twoje poburzyli; i zostałem tylko ja sam, lecz i na moje życie nastają” (Rz 11, 3), cytując Stary Testament: „Gorliwie stawałem w obronie Pana (Yah-weh), Boga (Elohim) Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, poburzyli twoje ołtarze, a twoich proroków wybili mieczem” (1 Kr 19, 10).

Oddawanie czci przez pokłon było u Żydów formą zarezerwowaną dla Boga. „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej reki o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy” (Dn 3, 17-18). Trzej izraelscy młodzieńcy woleli zginąć, niż złamać Prawo Boże i oddać poprzez pokłon cześć posągowi wzniesionemu przez króla Nebukadnesara. Podobnie myślał Mordochaj, który żył za czasów króla Achaszwerosza, w Medo-Persji. „Wszyscy dworzanie królewscy, którzy należeli do orszaku królewskiego, klękali oddając pokłon Hamanowi, gdyż tak zarządził co do niego król. Lecz Mordochaj nie klękał i pokłonu mu nie oddawał” (Est 3, 2). Nawet zarządzenie króla i groźba konsekwencji grożących za jego złamanie, nie przekonała Mordochaja do przekroczenia Bożego Przykazania. Podobny stosunek do tego miał Jezus, „Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz” (Mt 4, 10). Dlaczego więc Jezus w sytuacjach, gdy oddawano mu pokłon i zwracano się do niego „Panie”, nie reagował tak, jak zrobił to anioł w stosunku do apostoła Jana, gdy ten upadł mu do nóg, aby oddać mu pokłon, i powiedział do Jana: „Nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy maja świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon!” (Ap 19, 10).

10 kwietnia 2014

Kościół Ostatków

I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12, 17)
Czasy końca to jeden z tych tematów, które wywołują najwięcej emocji wśród chrześcijan. Kiedy nastąpi powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i jak będzie ono wyglądało? W jaki sposób najlepiej przygotować się do tego wydarzenia, aby znaleźć się po właściwej stronie i zostać zbawionym? Pytań związanych z najbliższą przyszłością jest bardzo dużo ale niewątpliwie o wiele więcej jest odpowiedzi. Okazuje się, że zaczynając od tych samych danych można dojść do różnych wyników, czasem wzajemnie wykluczających się. Jak to jest możliwe? Jezus pewnego razu powiedział: „U ludzi to rzecz niemożliwa, ale u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19, 26). W tym zdaniu, dotyczącym zbawienia, ukryta jest podstawowa zasada której należy przestrzegać podczas studiowania Słowa Bożego: tylko oparcie się na Bogu poprzez poddanie się działaniu Ducha Świętego pozwala właściwie interpretować Biblię. Przykładanie ludzkich reguł do tego, co mówi Bóg, zawsze prowadzi do błędów. Druga zasada została przedstawiona przez apostoła Piotra: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2 P 1, 20-21). Nie można w Piśmie Świętym szukać potwierdzenia własnych poglądów. Czytanie Słowa powinno być poprzedzone prośbą, wyrażoną podczas modlitwy, o wytłumaczenie, wyjaśnienie lub odpowiedź. Ostatnią zasadę można znaleźć w opisie pobytu apostoła Pawła w Berei. Tamtejsi Żydzi „którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli … Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (Dz 17, 11). Każdy wniosek wyciągnięty podczas poznawania Biblii musi zostać przez tę Biblie potwierdzony, inaczej mówiąc prawda odkryta w jednym miejscu musi być potwierdzona innymi fragmentami Pisma, a przede wszystkim zgodna z całą Biblią. Tylko przestrzeganie tych reguł może zagwarantować, że nie został popełniony błąd.
Jakie obrazy końca świata zawiera Biblia? „Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą” (Łk 21, 26-27). „Ale w owe dni, które nastaną po tej udręce, zaćmi się słońce i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem. I gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone. A wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą” (Mk 13, 24-26). „A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem, i gwiazdy  spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone. I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą” (Mt 24, 29-30). „Bo oto Pan przyjdzie w ogniu, a jego wozy jak huragan, aby dać upust swojemu gniewowi i spełnić swoją groźbę w płomieniach ognia” (Iz 66, 15). Nie ulega wątpliwości, że powtórne przyjście Jezusa na ziemię będzie przeciwieństwem pierwszego. Wydarzenia na globalną, wręcz kosmiczną skalę, których nie będzie można nie zauważyć i przyjście Syna Człowieczego pełnego mocy i chwały, które będzie widoczne dla wszystkich mieszkańców ziemi.
Wśród tych wszystkich opisów brakuje informacji o tym kiedy nastąpi koniec świata. Chociaż wielu ludzi próbowało odszukać tę datę, to próby te były z góry skazane na niepowodzenie. Jezus powiedział, że „o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” (Mt 24, 36), przedstawił natomiast sekwencję wydarzeń bezpośrednio poprzedzających jego powrót. „Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne … Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego” (Mt 24, 6-9). Wojny, i to nie tylko w postaci lokalnych konfliktów, ale pomiędzy całymi państwami; głód i choroby oraz trzęsienia ziemi – brzmi to bardzo znajomo, prawie jak wiadomości podawane przez różne stacje telewizyjne . Tak już dzisiaj wygląda życie na ziemi. Kolejny etap, który już się rozpoczął, to prześladowania na tle religijnym. W wielu krajach chrześcijanie są prześladowani już dziś, a zgodnie ze słowami Jezusa dojdzie do tego na całym świecie. „Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i nie będzie. A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni” (Mt 24, 21-22). Słowa te brzmią bardzo groźnie, ponieważ zapowiadają represje przewyższające swoją skalą te z okresu średniowiecza i inkwizycji. Będzie to wielka próba dla wszystkich wierzących, i niestety, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, nie wszyscy ją przejdą: „wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 10-13).
Jak to możliwe, że w naszych czasach dojdzie do masowych prześladowań chrześcijan i kto za tym stoi? Tak jak poprzednio, tak i tym razem odpowiedź znajduje się w Biblii: „I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12, 17). Wszystkie te wydarzenia są kulminacją najdłuższego konfliktu w historii świata, zapoczątkowanego buntem Lucyfera. To właśnie on jest tym smokiem: „i zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie” (Ap 12, 9). Reszta potomstwa to chrześcijanie, co wynika z tego, że strzegą przykazań i trwają przy świadectwie o Jezusie. Porównanie opisu niewiasty w Apokalipsie: „I dano niewieście dwa skrzydła wielkiego orła, aby poleciała na pustynię na miejsce swoje, gdzie ją żywią przez czas i czasy, i pół czasu, z dala od węża”” (Ap 12, 14) z opisem dotyczącym działania małego rogu w księdze Daniela: „będzie męczył Świętych Najwyższego … i będą wydani w jego moc aż do czasu i dwóch czasów i pół czasu” (Dn 7, 25), wskazuje jednoznacznie, że niewiasta to inaczej Święci Najwyższego, czyli Kościół Chrystusowy. Resztka potomstwa to ci chrześcijanie, którzy pomimo różnych represji zachowają do końca swoją wiarę poprzez przestrzeganie wszystkich przykazań (ponieważ „kto zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego” – Jk 2, 10) oraz trwanie przy świadectwie o Jezusie.
Tragiczne jest to, że ta resztka będzie prawdopodobnie tylko niewielką częścią Kościoła Chrystusowego, ponieważ wielu zostanie zwiedzionych, oraz „miłość wielu oziębnie”. Biorąc pod uwagę ilość ostrzeżeń przekazanych przez Boga poprzez proroków, i rad wypowiedzianych przez Jezusa, trudno pogodzić się ze wstrząsającą wymową jednego z najbardziej znanych fragmentu Biblii: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 7, 21). Jak to możliwe, że pomimo tylu różnych działań podejmowanych przez Boga, większość ludzi nie zostanie zbawiona? Okazuje się, że w całej historii najczęściej większość ludzi odchodziła od Pana, a tylko nieliczni byli mu wierni. Pierwszy przykład to potop, z całej populacji istniejącej wtedy na całej ziemi ocalało ośmioro ludzi. Drugi przykład to wyjście Izraela z Egiptu. Z ponad sześciuset tysięcy mężczyzn, którzy opuścili Królestwo faraona, do Kanaanu dotarło tylko dwóch. Kolejnym potwierdzeniem tej smutnej reguły są czasy króla Achaba i proroka Eliasza, kiedy Bóg zapowiedział, „Zachowam w Izraelu jako resztkę siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały” (1 Krl 19, 18). Wykorzystane tu zostały zwroty analogiczne  do tych, których Jan użył w Apokalipsie: „resztkę siedmiu tysięcy” – „reszta jej potomstwa”; oraz „których kolana nie ugięły się przed Baalem” – „oddali pokłon smokowi … a także zwierzęciu oddali pokłon” (Ap 13, 4). Wreszcie najtragiczniejsze wydarzenie w dziejach ludzkości, skazanie na śmierć Syna Bożego. Piłat gotów był uwolnić Jezusa, wykorzystując do tego zwyczaj uwalniania jednego więźnia z okazji święta, „rzecze im [zebranemu tłumowi] Piłat: cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem? Na to wszyscy: Niech będzie ukrzyżowany!” (Mt 27, 22).
W chwili, kiedy zapadła decyzja o śmierci Jezusa, zdecydowały się jednocześnie losy świata. Śmierć Chrystusa otworzyła ludziom drogę do Królestwa Niebios. Oprócz tego, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, po trzech dniach od jego śmierci została odbudowana Świątynia, ale nie ta, o której myśleli Żydzi, tylko Świątynia Ciała Chrystusa, czyli jego Kościół. Powstał pierwszy zbór w Jerozolimie, później powstawały następne. Wraz z rozwojem zaczęły się pojawiać, zapowiedziane przez Jezusa odstępstwa a później doszło do reformacji. Chrześcijaństwo zaczęło się dzielić, powstały różne kościoły i dzisiaj jest tyle, że trudno je policzyć. Czy biorąc to pod uwagę, można wspomnianą na początku „resztkę” przypisać do jednego z istniejących dzisiaj kościołów i stwierdzić, że jest on kontynuacją Kościoła Apostolskiego? Biblia nie daje żadnych podstaw do takiego twierdzenia. Niewiasta w Apokalipsie jest symbolem Kościoła, który jest zbiorem ludzi wierzących, którzy „przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14, 12) i to jest wyznacznikiem określającym przynależność do Kościoła Ostatków. Bóg jest Sędzią, który „ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie ..: pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata” (Mt 25, 33-34). Kościół będący ludzką organizacją nie ma takich uprawnień , nie może oceniać ludzi i stwierdzać czy zostaną zbawieni, czy też nie. Tym bardziej nie może o tym decydować przynależność do kościoła. Kościoły organizowane i kierowane przez ludzi (także tych, którzy działają pod natchnieniem Ducha Świętego) mają inne zadanie. „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem” (Mt 28, 19-20). „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mr 16, 15-16). Apokalipsa zawiera specjalne zadanie na czasy końca: „I widziałem innego anioła, lecącego przez środek nieba, który miał ewangelie wieczną, aby ja zwiastować mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom, który mówił donośnym głosem: Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód… A trzeci anioł szedł za nimi, mówiąc donośnym głosem: Jeżeli ktoś odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi i przyjmie znamię na swoje czoło lub na swoja rękę, to i on pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka” (Ap 14, 6-10). Jak wielu ludziom grozi picie tego wina?


3 kwietnia 2014

Naród wybrany

„I rzekł Pan do Abrama: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, która ci wskażę. A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi.” (Rdz 12, 2-3)
Minęło około trzysta pięćdziesiąt lat od potopu. W Haranie, mieście leżącym w Mezopotamii, żył Abram, syn Teracha. Miał siedemdziesiąt pięć lat, co w tamtych czasach  nie oznaczało wcale podeszłego wieku, większość jego przodków żyła ponad dwieście lat, tylko jego dziadek Nachor zmarł kiedy miał sto czterdzieści osiem lat. Saraj, żona Abrama, młodsza od niego o około dziesięć lat, była piękną kobietą, ale nie mogła mieć dzieci. Był to wtedy bardzo poważny problem, ponieważ kobiety, które nie mogły mieć dzieci, przeważnie traktowane były gorzej, dzieci były pewnym wyznacznikiem wartości kobiety. Jednak Abram tak bardzo kochał swoją żonę, że nie tylko nie zostawił jej, ale nie wziął sobie innej, aby jednak doczekać się potomstwa. Pogodził się z losem, o czym świadczy jego wypowiedź : „Panie Boże, cóż mi możesz dać, gdy ja schodzę bezdzietny, a dziedzicem domu mego będzie Eliezer z Damaszku” (1 Mój 15, 2). I to właśnie Abrama wybrał Pan, powołując go pewnego dnia do wykonania zadania, będącego ważnym etapem Bożego planu zbawienia.
Polecenie było proste: „Wyjdź z ziemi swojej … do ziemi którą ci wskażę”. Bóg oprócz zadania do wykonania przekazał też Abramowi obietnicę: „uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił”. To była propozycja, a decyzja należała do Abrama. Gdyby podejmował ją w oparciu o ludzkie zasady, pozostałby w Haranie. Cóż bowiem proponował mu Bóg? Zburzenie całego dotychczasowego życia i trudną do przewidzenia przyszłość w nieznanym miejscu. Do tego obietnica posiadania potomstwa, które stanie się „wielkim narodem”, tyle tylko, że przecież Saraj nie może mieć dzieci. A jednak Abram wykonał rozkaz Boga. Tak rozpoczął się proces, w wyniku którego powstał Izrael, naród wybrany.
Jak należy rozumieć określenie „naród wybrany”? Czy jest to nagroda w postaci Bożych błogosławieństw, na którą Izrael zasłuży sobie w przyszłości swoją wiernością w stosunku do Boga, czy też wyróżnienie polegające na przekazaniu ważnego zadania do wykonania, albowiem obie możliwości związane są z wyborem. Każda, choćby najbardziej pobieżna analiza historii Izraela każe odrzucić pierwszą możliwość. Brak wiary w Boże obietnice, nieposłuszeństwo, łamanie Bożego Prawa czy wręcz bunt przeciwko Bogu miały miejsce tak często, że trudno je policzyć. Abram, pomimo obietnicy otrzymania potomka, zdecydował się „pomóc” Bogu i wziął za żonę Hagar i tak urodził się Ismael, z którego wprawdzie powstał wielki naród, ale nie ten, o którym mówił Bóg. Rywalizacja między Ezawem i Jakubem o błogosławieństwo ojca, historia wzajemnych oszustw Jakuba i Labana, wymordowanie przez Symeona i Lewiego wszystkich mężczyzn w Sychem, próba zabicia Józefa i sprzedanie go do Egiptu, to tylko kilka przykładów z początkowej historii Izraela. Później, w czasach od Mojżesza do Chrystusa, wcale nie było lepiej, ponieważ po każdym okresie bojaźni Bożej i posłuszeństwa, dochodziło do odstępstw i bałwochwalstwa.
W jakim celu Bóg wybrał naród żydowski i jakie zadanie przekazał im do wykonania? Kiedy Bóg powiedział do Abrama, że ma udać się do ziemi Kanaan, obiecał mu jednocześnie swoje błogosławieństwa. Około dziesięć lat później Pan zawarł z nim pierwsze przymierze w którym ponowił obietnicę posiadania licznego potomstwa oraz przekazania temu potomstwu ziemi „od rzeki egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”. Przymierze to zawierało także proroctwo zawierające informację o niewoli egipskiej i czasie jej trwania. Kiedy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat Bóg zawarł z nim i jego potomkami kolejne przymierze: „ustanowię przymierze moje między mną a tobą i potomkami twoimi po tobie według pokoleń ich jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim i potomstwa twego po tobie. Ziemię, na której przebywasz jako przychodzień, całą ziemię kananejską dam tobie i potomstwu twemu po tobie na wieczne posiadanie i będę Bogiem ich” (1 Mój 17, 7-8). Zmieniając imię Abrama na Abraham Bóg podkreślił znaczenie tej nowej umowy, która rozpoczęła nowy etap realizacji Bożego planu. Znakiem potwierdzającym przystąpienie Abrahama i jego potomków do przymierza było obrzezanie: „obrzeżecie mianowicie ciało napletka waszego i będzie to znakiem przymierza między mną a wami” (1 Mój 17, 11). W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na dwie ważne rzeczy związane z przymierzem. Po pierwsze – jak długo miało obowiązywać, i po drugie – kogo dotyczyło, albo inaczej kogo obejmowało swoim działaniem. Przymierze zostało określone jako wieczne, ale czy była to wieczność bezwarunkowa? Otóż nie, ponieważ Bóg po stwierdzeniu jakie są strony przymierza (przymierze moje między mną a tobą i potomkami twoimi) i okres obowiązywania (jako przymierze wieczne), podał od razu warunek  (abym był Bogiem twoim i potomstwa twego) jaki musi być spełniony, aby rzeczywiście było to przymierze wieczne. Z preambuły przymierza można wnioskować, że dotyczy ono Abrahama i jego potomków. Jednak w opisie obrzezania znajduje się informacja, że ma mu podlegać „każde .. dziecię płci męskiej … podobnie też wszystkie inne dzieci, zarówno urodzone w domu jak i nabyte za pieniądze od jakiegokolwiek cudzoziemca, który nie jest z potomstwa twego. Obrzezany ma być: zarówno urodzony w domu twoim jak i nabyty przez ciebie za pieniądze”(1 Mój 17, 12-13).
Sednem przymierza było otrzymanie „ziemi obiecanej” dzięki posłuszeństwu Bogu. Wskazywało ono na drogę prowadzącą od narodzin w domu Abrahama, poprzez obrzezanie i wykonywanie Bożej woli, do celu jakim była kraina Kanaan. Wejście na nią było możliwe dla potomków Abrahama. Droga ta to nic innego, jak zobrazowanie Bożego planu zbawienia. Bóg zawarł przymierze z Izraelem i Kanaan był przeznaczony dla nich, zbawienie może być udziałem każdego, ale żeby wejść na drogę prowadzącą do Królestwa Niebieskiego trzeba należeć do Izraela duchowego. Przynależność do domu Abrahama potwierdzana była obrzezaniem, w przypadku Izraela duchowego obrzezaniem serca, „ten jest Żydem, który jest nim wewnętrznie, i to jest obrzezanie, które jest obrzezaniem serca, w duchu” (Rzym 2, 29). Izrael mógł dotrzeć do Kanaanu i otrzymać go na własność tylko w jeden sposób, biorąc przykład z Abrahama, który był posłuszny głosowi Bożemu i strzegł tego, co mu Bóg polecił: przykazań, przepisów i praw (1 Mój 26, 5). To samo dotyczy też Izraela duchowego, czego potwierdzeniem są słowa Jezusa, że „nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios, lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mat 7, 21). I to była misja dla Izraela, pokazać w jaki sposób można dojść do Królestwa Niebios i zostać zbawionym.
Posłuszeństwo Abrahama związane było z przestrzeganiem przykazań, przepisów i praw. Nasuwa się w tym miejscu pytanie, czy dotyczą one także Izraela duchowego, a jeżeli tak, to w jakim zakresie. Częściową odpowiedzią jest kwestia obrzezania. Ponieważ obowiązek obrzezania dotyczy wszystkich, więc tak samo jest z przestrzeganiem prawa. Jednak ze względu na różnicę między obrzezaniem na ciele i obrzezaniem serca, należy oddzielić tę część prawa, która dotyczyła tylko Żydów, od tej, która została przekazana wszystkim ludziom. Bóg zrobił to w prosty sposób, mianowicie uniwersalne prawo dla wszystkich spisał osobiście Palcem Bożym na kamiennych tablicach. Wyróżnił w ten sposób Dekalog spośród pozostałych praw i przepisów przekazanych Mojżeszowi ustnie. W ten sposób wskazał też na niezmienność dziesięciu przykazań, co potwierdził Jezus, mówiąc: „Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu” i ostrzegając przed próbami zmian: „Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios”.

Czy Izrael wykonał zadanie i dał świadectwo o drodze do zbawienia? Można powiedzieć, że tak, ponieważ pokazał chyba wszystkie te rzeczy, których nie powinien robić ten, kto chce być zbawiony. Można też stwierdzić, że nie, ponieważ tylko nieliczni Żydzi poszli tą drogą. Mojżesz wyprowadził z Egiptu ponad sześćset tysięcy mężczyzn, a do Kanaanu dotarło tylko dwóch, Jozue i Kaleb. „Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mat 7, 14). A ilu duchowych Izraelitów dojdzie do celu?