12 marca 2016

Łotr, chrzest i krzyż

Jezus, w trakcie rozmowy z Nikodemem, powiedział: „Jeśli kto się nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (J 3,5). Wskazał tym samym na warunek, który musi spełnić każdy człowiek, aby być zbawionym. Jakie jest znaczenie tych słów, co oznacza narodzenie się z wody i z Ducha? Czy chodzi tu między innymi o chrzest wodą przez zanurzenie? Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie: „Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11). Mówiąc to podkreślił różnicę między nim a Mesjaszem. Jan chrzcił tylko wodą, nie miał możliwości chrztu Duchem i ogniem, to mógł robić tylko Jezus. Co dokładnie robił Jan? Po pierwsze wzywał do upamiętania. Po drugie chrzcił ludzi przez zanurzenie, a ci, którzy dawali się ochrzcić, wyznawali swoje grzechy. Po trzecie zapowiedział, że to co robi jest tylko wstępem do tego, co będzie robił Jezus. Porównując obie wypowiedzi (J 3,5 i Mt 3,11) można zauważyć, że zawierają one dwa różne ujęcia drogi prowadzącej do zbawienia. Jezus przedstawił następującą kolejność: narodziny z wody -> narodziny z Ducha -> wejście do Królestwa Bożego. U Jana widać następujące elementy: upamiętanie -> chrzest połączony z wyznaniem grzechów -> chrzest Duchem -> chrzest ogniem. Wynika z tego, że narodziny z wody to coś więcej niż sam chrzest przez zanurzenie, ponieważ mamy tu upamiętanie, chrzest oraz wyznanie grzechów. Dodatkowe światło rzuca na ten problem apostoł Paweł, który w liście do Efezjan napisał: „Zwleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Ef 4,22-24). Zostały tu przedstawione owoce wejścia i podążania drogą do zbawienia, którymi jest całkowita przemiana człowieka, przede wszystkim „odnowienie w duchu umysłu”. Narodziny z wody, które, zgodnie z wyjaśnieniem Jana Chrzciciela, wymagają upamiętania, wyznania grzechów i chrztu, prowadzą do takich zmian w życiu, które dzięki akceptacji działania Ducha Świętego dają w efekcie końcowym nowego człowieka. Czy Jezus mówiąc o narodzinach z wody miał na myśli sam chrzest przez zanurzenie? Wydaje mi się, że mówiąc to, wskazywał na Jana Chrzciciela i to, do czego Jan nawoływał. Sam akt chrztu jest zewnętrznym przejawem decyzji o przyjęciu Boga. W związku z tym ważnym pytaniem jest, czy w narodzinach z wody koniecznym warunkiem jest sam chrzest przez zanurzenie. Czy można być zbawionym bez tego chrztu? Sądzę, że tak, ale jest to możliwe tylko wtedy, gdy miały miejsce te elementy, które wskazał Jan Chrzciciel, czyli upamiętanie i wyznanie grzechów, oraz miało miejsce to, co sam chrzest symbolizuje, a co apostoł Paweł opisał w liście do Efezjan, czyli nawrócenie. Do takiego wniosku doszedłem analizując sytuację łotra wiszącego na krzyżu obok Jezusa, który usłyszał obietnicę zbawienia. Ważnym pytaniem jest to, czy łotr narodził się z wody poprzez chrzest wodą, czy też tego elementu zabrakło. Biblia nie mówi nic na ten temat, ale możemy założyć, że być może w przeszłości łotr został ochrzczony na przykład przez Jana Chrzciciela. Tylko że zgodnie z jego własnymi słowami został sprawiedliwie osądzony (Łk 23,40-43), więc nawet jeżeli był ochrzczony, to jaką wartość miał ten akt? Skoro jego życie wyglądało tak, że skończył na krzyżu, to chyba żadną. Dopiero na krzyżu nastąpiło to, co chrzest przez zanurzenie symbolizuje i nastąpiła zmiana, która umożliwiła mu przejście drogi do zbawienia. To na krzyżu upamiętał się, wyznał grzechy i nawrócił się, umożliwiając Duchowi Świętemu dokończenie procesu odnowienia. Tak więc sam chrzest jest symbolem tego, co powinno się z nami stać, jest wyrażeniem przez nas chęci przekształcenia na wzór Jezusa. Dopiero po tym, gdy nastąpi ta przemiana, może dojść do drugiego etapu, według słów Jezusa, mianowicie „chrztu Duchem”. Wyjaśnienie tej części znajduje się w ewangelii Jana, 14 rozdział i 23 wiersz: „Jeśli kto mnie miłuje...” – czyli ten, kto się upamiętał, wyznał grzechy, uwierzył w Jezusa i przyjął Go; „... słowa mojego przestrzegać będzie” – to znaczy doprowadzi go to do całkowitego posłuszeństwa Prawu Bożemu; „... i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy” – co jest celem, do którego zmierza każdy wierzący. Jest nim całkowite oddanie się Bogu, według Pawła obleczenie się w „nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy”. A co z chrztem ogniem, o którym mówił Jan Chrzciciel? Z wcześniejszego porównania (J 3,5 i Mt 3,11) wynika, że chrzest ogniem związany jest z wejściem do Królestwa Bożego. Nie jest on warunkiem zbawienia, zgodnie ze słowami Jezusa, ale jest jego efektem.W Pwt 4,24 czytramy: „Gdyż Pan, twój Bóg, jest ogniem trawiącym”, a w Hbr 12,12: „Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym”. Co „trawi” ten ogień? Oczywiście grzech. W otoczeniu Boga nie ma miejsca na grzech. W kontekście tych rozważań, słowa Jezusa z Łk 12,49-50 nabierają specjalnego znaczenia: „Ogień przyszedłem rzucić na ziemię i jakżebym pragnął, aby już płonął. Chrztem mam być ochrzczony i jakże jestem udręczony, aż to się dopełni”. Jezus mówi o ogniu, który miał przynieść, ale stwierdził, że jeszcze tego nie zrobił, ponieważ jego boskość, Chwała Boża, którą miał od zawsze, była okryta ludzkim ciałem. Podczas kolejnego przyjścia na ziemię Jego Chwała, czyli ogień trawiący, będą całkowicie widoczne i wtedy ten ogień będzie płonął. A o jakim chrzcie mówił tu Jezus? Jedną z możliwości jest to, że po swojej śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowzięciu, Jezus znalazł się przed Bogiem po raz pierwszy w ludzkim ciele. W taki sam sposób znajdą się tam wszyscy mający udział w pierwszym zmartwychwstaniu. I został wtedy „ochrzczony ogniem”, tak samo jak po zmartwychwstaniu zostaną ochrzczeni wszyscy ludzie. Tylko że dla niesprawiedliwych skończy się to drugą, wieczną śmiercią, ponieważ zginą razem ze swoimi grzechami.