"Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków" (Jk 1,2-4). Apostoł Jakub wskazuje nam drogę, którą powinniśmy kroczyć. Prowadzi ona do doskonałości, poprzez wytrwałość w wierze mamy dążyć do usunięcia naszych wad. Mamy do naszej dyspozycji Biblię, o której apostoł Paweł napisał: "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" (2 Tym 3,16-17). Paweł nie tylko mówi to samo, co Jakub, ale wskazuje też na to, co może nam w tym pomóc. W liście do Efezjan zwrócił uwagę na znaczenie wspólnoty, jaką jest kościół założony przez Chrystusa. "I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa" (Ef 4,11-15). Boża doskonałość to jedność wiary i poznania Jezusa, to "męska" doskonałość, pełna, świadoma i dojrzała, utrwalona na skale jaką jest Chrystus. W takiej doskonałości, jak określił to Paweł, "pełni Chrystusowej", człowiek przestaje być "miotany i unoszony wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp". Pełnia Chrystusowa jest tym, o czym Jezus mówi do Laodycejczyków, jest maścią, która przywraca wzrok i pozwala widzieć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę. Stosując tę nabytą u Jezusa maść, otrzymujemy zdolność dostrzegania grzechu zawsze i wszędzie. Nasz odrodzony wzrok duchowy dostrzega grzech już na początkowym etapie, kiedy w naszym życiu pojawiają się pokusy. Grzech, jak wyjaśnił Jezus w kazaniu na górze, ma miejsce nie wtedy, gdy grzeszymy czynem, ale wtedy, gdy nie odrzucamy pokusy i pozwalamy jej działać w naszym umyśle. I to z tego powodu najważniejszym zadaniem dla każdego z nas jest kształtowanie charakteru na podobieństwo Jezusowego. Nie jest to łatwe, ponieważ wymaga to ukorzenia przed Bogiem i pokory. "Pan jest dobry i prawy, Dlatego wskazuje drogę grzesznikom. Prowadzi pokornych drogą prawa I uczy ich drogi swojej" (Ps 25,8-9). Najtrudniejszą walką dla każdego człowieka jest walka z samym sobą, ale tylko w taki sposób umożliwiamy Duchowi Świętemu wykonanie w nas wszystkich niezbędnych zmian.
Grzech jest tym, co oddzieliło ludzi od Boga. To przez grzech nie mamy dzisiaj takich relacji z Bogiem, jakie mieli na początku Adam i Ewa. Każdy rodzaj grzechu powoduje, że te nienajlepsze relacje, które mamy dzisiaj z naszym Stwórcą, stają się jeszcze gorsze. Grzech jest jak choroba, która nas niszczy od środka i tak samo jak wiele chorób, nie ujawnia się zbyt szybko. Nie ma takiej choroby, która sprawia, że stajemy się zdrowsi. Tak samo jest z grzechem, nieważne jaki jest to grzech, każdy jego rodzaj jest dla nas szkodliwy, ponieważ zakłóca naszą łączność z Bogiem i odcina nas od źródła życia. Nigdy nie powinniśmy lekceważyć problemu grzechu, nigdy nie powinniśmy uznać, że grzech w naszym życiu jest czymś, co po prostu musi od czasu do czasu się pojawić. Takie myśli nie pochodzą od Boga. Nasz Pan wcale nie mówi do nas, abyśmy się nie przejmowali tym, że grzeszymy, ponieważ On nam i tak wszystko wybaczy. Każdy nasz grzech sprawia naszemu Stwórcy ból, tak jak grzechy dzieci sprawiają ból rodzicom. Każdy nasz grzech jest jak kolejny gwóźdź, którym Jezus był przybijany do krzyża. Grzesząc przyłączamy się do tych, którzy ukrzyżowali naszego Zbawcę. Pamiętajmy o tym każdego dnia, zwłaszcza wtedy, gdy zaczynamy traktować grzech jako nieodłączną część naszego życia.
Jezus przybył na ziemię między innymi po to, aby pokazać, że każdy człowiek może żyć takim życiem, jakim żył On. Jezus nie różnił się od nas niczym, poza jedną rzeczą. On nigdy nie zgrzeszył. Ale nie miał możliwości większych od tych, którymi dysponuje każdy z nas. To dzięki swojej wierze przeżył całe swoje życie na ziemi bez grzechu, w doskonałej łączności ze swoim Ojcem. Mając taką wiarę jaką miał On, każdy z nas może żyć tak, jak On żył. To szatan chce, abyśmy traktowali nasze grzechy jako nieodłączną część naszego życia, ponieważ wie, że tylko wtedy może nas kontrolować. Wykorzystuje każdą naszą słabość, każdą wadę charakteru aby wpływać na nasze decyzje. Człowiek, który jest pod wpływem szatana nie od razu wygląda tak, jak opętany, którego Jezus uzdrowił w synagodze w Kafarnaum, albo ten, którego uwolnił od legiona demonów w krainie Gerazeńczyków. Jednak wpływ szatana nie jest możliwy do ukrycia i objawia się niewłaściwymi owocami naszego życia. To one pokazują, że chociaż deklarujemy się jako naśladowcy Jezusa, to nie jesteśmy Mu posłuszni we wszystkich aspektach naszego życia. I tak jak kropla drąży skałę, tak samo szatan wykorzystując drobną rysę charakteru jest w stanie doprowadzić każdego człowieka do stanu całkowitego zniewolenia. A objawem naszych rys charakteru są właśnie grzechy. Dlatego powinniśmy patrząc na słowa apostoła Jana: "Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć" (1 J 3,9) widzieć wspaniałą obietnicę naszego Stwórcy, obietnicę uwolnienia z niewoli grzechu i to nie w odległej przyszłości, po zmartwychwstaniu, ale tu i teraz. Po zmartwychwstaniu otrzymamy wprawdzie nowe, doskonałe ciała, ale zachowamy nasze charaktery. O tej obietnicy apostoł Paweł napisał w liście do Rzymian: "Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje" (Rz 6,3-8).
Grzech jest tym, co oddzieliło ludzi od Boga. To przez grzech nie mamy dzisiaj takich relacji z Bogiem, jakie mieli na początku Adam i Ewa. Każdy rodzaj grzechu powoduje, że te nienajlepsze relacje, które mamy dzisiaj z naszym Stwórcą, stają się jeszcze gorsze. Grzech jest jak choroba, która nas niszczy od środka i tak samo jak wiele chorób, nie ujawnia się zbyt szybko. Nie ma takiej choroby, która sprawia, że stajemy się zdrowsi. Tak samo jest z grzechem, nieważne jaki jest to grzech, każdy jego rodzaj jest dla nas szkodliwy, ponieważ zakłóca naszą łączność z Bogiem i odcina nas od źródła życia. Nigdy nie powinniśmy lekceważyć problemu grzechu, nigdy nie powinniśmy uznać, że grzech w naszym życiu jest czymś, co po prostu musi od czasu do czasu się pojawić. Takie myśli nie pochodzą od Boga. Nasz Pan wcale nie mówi do nas, abyśmy się nie przejmowali tym, że grzeszymy, ponieważ On nam i tak wszystko wybaczy. Każdy nasz grzech sprawia naszemu Stwórcy ból, tak jak grzechy dzieci sprawiają ból rodzicom. Każdy nasz grzech jest jak kolejny gwóźdź, którym Jezus był przybijany do krzyża. Grzesząc przyłączamy się do tych, którzy ukrzyżowali naszego Zbawcę. Pamiętajmy o tym każdego dnia, zwłaszcza wtedy, gdy zaczynamy traktować grzech jako nieodłączną część naszego życia.
Jezus przybył na ziemię między innymi po to, aby pokazać, że każdy człowiek może żyć takim życiem, jakim żył On. Jezus nie różnił się od nas niczym, poza jedną rzeczą. On nigdy nie zgrzeszył. Ale nie miał możliwości większych od tych, którymi dysponuje każdy z nas. To dzięki swojej wierze przeżył całe swoje życie na ziemi bez grzechu, w doskonałej łączności ze swoim Ojcem. Mając taką wiarę jaką miał On, każdy z nas może żyć tak, jak On żył. To szatan chce, abyśmy traktowali nasze grzechy jako nieodłączną część naszego życia, ponieważ wie, że tylko wtedy może nas kontrolować. Wykorzystuje każdą naszą słabość, każdą wadę charakteru aby wpływać na nasze decyzje. Człowiek, który jest pod wpływem szatana nie od razu wygląda tak, jak opętany, którego Jezus uzdrowił w synagodze w Kafarnaum, albo ten, którego uwolnił od legiona demonów w krainie Gerazeńczyków. Jednak wpływ szatana nie jest możliwy do ukrycia i objawia się niewłaściwymi owocami naszego życia. To one pokazują, że chociaż deklarujemy się jako naśladowcy Jezusa, to nie jesteśmy Mu posłuszni we wszystkich aspektach naszego życia. I tak jak kropla drąży skałę, tak samo szatan wykorzystując drobną rysę charakteru jest w stanie doprowadzić każdego człowieka do stanu całkowitego zniewolenia. A objawem naszych rys charakteru są właśnie grzechy. Dlatego powinniśmy patrząc na słowa apostoła Jana: "Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć" (1 J 3,9) widzieć wspaniałą obietnicę naszego Stwórcy, obietnicę uwolnienia z niewoli grzechu i to nie w odległej przyszłości, po zmartwychwstaniu, ale tu i teraz. Po zmartwychwstaniu otrzymamy wprawdzie nowe, doskonałe ciała, ale zachowamy nasze charaktery. O tej obietnicy apostoł Paweł napisał w liście do Rzymian: "Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania, wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje" (Rz 6,3-8).