14 marca 2023

Żywe świadectwo

W książce „Świadectwa dla zboru” Ellen White napisała o pewnym problemie.

20 listopada 1855 roku, kiedy byłam pogrążona w modlitwie, nagle i z wielką mocą zstąpił na mnie Duch Pański i została mi dana wizja.

Zobaczyłam że Duch Pana zamiera w zborze. Słudzy Pańscy zbyt mocno ufają sile argumentu, i nie polegają na Bogu tak, jak powinni polegać. Zobaczyłam, że same argumenty nie poruszają ludzkich dusz na tyle, aby ludzie przyłączyli się do „reszty potomstwa niewiasty” (Ap 12:17), ponieważ prawda jest niepopularna. “Słudzy Boży muszą posiadać prawdę w sercu”, powiedział anioł, “muszą rozpalić ją od chwały Bożej, piastować ją w sercu swoim i wylewać ją w gorącej szczerości duszy przed tymi, którzy słuchają”. Niewielu słuchaczy jest na tyle sumiennych, aby podjąć decyzję na podstawie samych racjonalnych dowodów, i jest niemożliwością aby samą teorią prawdy poruszyć wielu. Prawdzie musi towarzyszyć moc, żywe świadectwo, które może ich poruszyć.

S1 113.1-2

Kluczowe słowa to: „moc” i „żywe świadectwo”. Ellen White wyjaśnia różnicę między siłą racjonalnych argumentów a siłą żywych świadectw. Możesz zobaczyć tę różnicę, gdy porównasz jaki wpływ na słuchaczy miały słowa wypowiadane przez Jezusa, z wpływem jaki miały słowa wypowiadane przez uczonych w Piśmie.

Mateusza 7:28-29

(28) A gdy Jezus dokończył tych słów, zdumiewały się tłumy nad nauką jego. (29) Albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Ludzie widzieli różnicę między naukami Jezusa a naukami uczonych ludzi. W słowach Jezusa czuli moc i autorytet moralny. Jego nauki dotykały ich serc i poruszały sumienia. Byli zdumieni i zastanawiali się jak to możliwe, aby te same słowa mogły wywierać tak różny wpływ.

Jaki był powód tej różnicy?

Kiedy Jezus przemawiał to nie powtarzał wcześniej wyuczonych na pamięć słów i nauk. Mówił o tym, w co wierzył, a przede wszystkim o tym, co wypełniało Jego serce. Miłość do Ojca i miłość do ludzi były widoczne we wszystkim, co Jezus mówił i robił. A nie ma większej mocy niż moc miłości.

W Biblii znajduje się pewien przykład działania tej mocy. Pewnego dnia Jezus uzdrowił człowieka opętanego przez demony.

Marka 5:1-2.6-9.12-20

(1) I przybyli na drugi brzeg morza, do krainy Gerazeńczyków. (2) A gdy wychodził z łodzi, oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha nieczystego człowiek, (…) (6) I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon. (7) I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, żebyś mię nie dręczył. (8) Albowiem powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka! (9) I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu. (…) (12) I prosiły go duchy, mówiąc: Poślij nas w te świnie, abyśmy w nie wejść mogli. (13) I pozwolił im. Wtedy wyszły duchy nieczyste i weszły w świnie; i rzuciło się to stado ze stromego zbocza do morza, a było ich około dwóch tysięcy, i utonęło w morzu. (14) A ci, którzy je paśli, uciekli i rozgłosili to w mieście i po wioskach; i zeszli się, aby zobaczyć, co się stało. (15) I przyszli do Jezusa, i ujrzeli, że ten, który był opętany, siedział odziany i przy zdrowych zmysłach, ten, w którym był legion demonów; i zlękli się. (16) A ci, którzy to widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, i także o świniach. (17) I poczęli go prosić, żeby usunął się z ich granic. (18) A gdy wstępował do łodzi, prosił go ten, który był opętany, aby mógł pozostać przy nim. (19) Lecz On nie zezwolił mu, ale mu rzekł: Idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował. (20) Odszedł więc i począł opowiadać w Dziesięciogrodziu, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus; a wszyscy się zdumiewali.

A teraz następna scena. To samo miejsce i ci sami ludzie, ale po pewnym czasie. Byli to ci sami ludzie, którzy wiedzieli o uzdrowieniu opętanego przez demony, a mimo to nie chcieli słuchać Jezusa. Zażądali, aby Jezus wrócił tam, skąd do nich przypłynął.

I teraz Jezus wraca w to samo miejsce i spotyka tych samych ludzi.

Marka 6:53-56

(53) A gdy się przeprawili na drugą stronę, przyszli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. (54) A gdy wyszli z łodzi, zaraz go poznali. (55) I rozbiegli się po całej tej krainie, i poczęli na łożach znosić chorych tam, gdzie, jak słyszeli, przebywał. (56) A gdziekolwiek przyszedł do wsi albo do miast, albo do osad, kładli chorych na placach i prosili go, by się mogli dotknąć choćby kraju szaty jego; a ci, którzy się go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Ci ludzie nie zdobyli nowych informacji o tym, co Jezus uczynił. A mimo to ich reakcja na powtórne przybycie Jezusa była zupełnie inna. Co się stało? Skąd taka zmiana?

Jedyną przyczyną tej zmiany było to, co zrobił człowiek, którego Jezus uwolnił od demonów. Zrobił on to, o co poprosił go Jezus, podszedł i opowiedział w całym Dziesięciogrodziu, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus. Ludzie, którzy go słuchali, znali już tę historię. Jednak słuchając jej ponownie z ust tego człowieka, odkryli w tych samych słowach coś nowego, coś z czego wcześniej nie zdawali sobie sprawy, a co teraz wprawiło ich w zdumienie. Ten człowiek przemawiał do nich z pasją i wiarą, a w jego słowach ludzie wyczuwali nadnaturalną moc, która poruszała ich serca. To nie była kolejna relacja z wydarzeń nad jeziorem, ale żywe świadectwo działania nadnaturalnej mocy, które sprawiło, że ludzie zapragnęli ponownie zobaczyć Jezusa, oraz wysłuchać Go.

Ten człowiek nie opowiadał o naukach Jezusa, ponieważ ich nie znał. Nie mówił o Bożym prawie, posłuszeństwie, sabacie albo właściwej diecie. Mówił o tym, co wiedział, a wiedział i pamiętał o tym, kim był wcześniej zanim spotkał Jezusa. Wiedział o tym, co Jezus zrobił dla niego i co Jezus zrobił z nim. Jego relacja była żywym świadectwem połączonym z mocą, która zawsze powinna towarzyszyć prawdzie. Tylko takie żywe świadectwo może sprawić, że prawda nie jest jedynie pozbawioną emocji teorią, ale jest mocą poruszającą ludzi i przyciągającą ich do Jezusa.

Ellen White napisała:

Zobaczyłam że Duch Pana zamiera w zborze. Słudzy Pańscy zbyt mocno ufają sile argumentu, i nie polegają na Bogu tak, jak powinni polegać. Zobaczyłam, że same argumenty nie poruszają ludzkich dusz na tyle, aby ludzie przyłączyli się do „reszty potomstwa niewiasty”, ponieważ prawda jest niepopularna.

Ellen White napisała też:

Ujrzałam że w prawdzie jest urok i piękno, ale jeśli odbierze się jej moc Bożą, to jest ona bezsilna.

S1 115.2

Czy czasem, jako chrześcijanin, czujesz się bezsilny? Próbujesz opowiadać ludziom o Bogu to, co uważasz nie tylko za ważne, ale też zachwycające w swym pięknie, ale to co mówisz, nie robi na nich wrażenia. Czy zastanawiasz się dlaczego tak jest?

Może popełniasz błąd, o którym mówiła Ellen White. Może zamiast opowiadać ludziom o przykazaniach, sabacie, doktrynach, stanie umarłych, zamiast mówić im o błędach popełnianych w różnych kościołach, zacznij opowiadać im jak Boża moc objawiła się w twoim życiu. Zacznij robić to, co kiedyś zrobił ten, którego Jezus uwolnił od demonów. Opowiedz o sobie, mów o tym, kim byłeś kiedyś i co Jezus zmienił w tobie, w twoim sercu. Opowiadaj o tym, jak pokochałeś Jezusa i dlaczego kochasz Go coraz bardziej, dlaczego kochasz Go z całego serca. Opowiadaj o tych, od jakich demonów Jezus uwolnił ciebie. To będzie prawdziwe żywe świadectwo przesycone mocą, świadectwo, które bardzo trudno zignorować.

7 marca 2023

Niebezpieczeństwo ulegania pożądaniu

Czym jest pożądanie?

Pożądanie to silna chęć posiadania czegoś lub fizyczny pociąg w stosunku do kogoś. Czy pożądanie jest uczuciem niebezpiecznym dla duchowego zdrowia? Czy może doprowadzić do utraty zbawienia? Co na ten temat mówi nam Biblia?

O pożądaniu mówi zarówno Stary jak i Nowy Testament, jednak najbardziej znanym tekstem mówiącym o pożądaniu jest prawdopodobnie ostatnie przykazanie w Dekalogu.

Wyjścia 20:17

Nie pożądaj domu bliźniego swego, nie pożądaj żony bliźniego swego ani jego sługi, ani jego służebnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego

Słowo ‘bliźni’ jest tłumaczeniem hebrajskiego słowa ‘rea’, które oznacza sąsiada lub przyjaciela. To sugeruje istnienie relacji, a więc nie jest to ktoś całkowicie obcy. W takim razie czy można pożądać czegoś, co należy do kogoś obcego? Kto jest bliźnim?

Pewnego dnia pewien uczony zapytał Pana Jezusa o to, które przykazanie jest największe. Odpowiadając Pan Jezus wskazał na to, które mówi o miłości do Boga, oraz wskazał na drugie co do ważności przykazanie, mówiące o miłości do bliźniego. Uczony zadał wtedy pytanie, ‘A kto jest bliźnim moim?’. Odpowiedź Pana Jezusa wskazuje na to, że na każdego człowieka powinniśmy patrzeć jak na bliźniego. A jeżeli tak, to dziesiąte przykazanie mówi o tym, że masz nie pożądać tego, co nie jest twoje.

W związku z tym musisz wiedzieć co jest a co nie jest twoją własnością. Co Biblia mówi o tym, co jest własnością człowieka?

Wyjścia 19:5

A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia

Jeżeli cała ziemia należy do Boga, to czy jest cokolwiek, co możesz nazwać swoją własnością?

Jak wobec tego powinniśmy rozumieć przykazanie ‘nie pożądaj’?

Przykazanie to jest częścią Dekalogu. Czy jest możliwe, że nie można właściwie zrozumieć tego przykazania bez zrozumienia całego Dekalogu?

Czym jest Dekalog? Czy patrząc na dziesięć przykazań widzisz jedynie zestaw dziesięciu przepisów prawa? Jest kilka kwestii, które pozwalają widzieć w Dekalogu coś więcej niż tylko zbiór zakazów i nakazów.

Zacznę od pytania, które zadałem sam sobie jakiś czas temu, dlaczego w Dekalogu nie ma największego przykazania?

Pewnego dnia ktoś zadał Panu Jezusowi pytanie o to, które przykazanie jest największe (Mt 22:36) i usłyszał taką odpowiedź:

A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie (Mt 22:37-38)

W całym Dekalogu ani raz nie pojawia się słowo ‘miłość’. Czy to oznacza, że Bóg na kamiennych tablicach nie umieścił największego przykazania?

Jaka jest treść pierwszego przykazania?

Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał innych bogów obok mnie (Wj 20:2-3).

A teraz zastanów się, jacy ludzie są dla ciebie ważni i kto wśród nich jest dla ciebie najważniejszy? Czy prawdą jest, że na twojej liście znajdują się ci, których kochasz? Czy prawdą jest, że najważniejszą osobą jest dla ciebie ta, którą kochasz najbardziej, „z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej”?

Największe przykazanie znajduje się w Dekalogu na pierwszym miejscu, chociaż jest wyrażone innymi słowami niż w Mt 22:37.

Następną ważną kwestią jest kolejność przykazań. Czy ma ona znaczenie i dlaczego?

Wyobraź sobie inną kolejność przykazań i powiedz, czy nadal jest to ten sam Dekalog?

Bóg przekazał nam przykazania w określonej kolejności, ponieważ sama kolejność zawiera pewną ważną naukę dla nas. Jaką?

Na pierwszym miejscu znajduje się największe i najważniejsze przykazanie. Pierwsza część Dekalogu to przykazania związane z relacją łączącą człowieka z Bogiem, a ich kolejność pokazuje drogę rozwoju tej relacji. Najpierw w życiu człowieka pojawia się miłość do Boga (pierwsze przykazanie), a miłość powoduje wzrost zainteresowania Bogiem i coraz lepsze poznanie Boga (drugie przykazanie). Coraz lepsza wiedza o Bogu powoduje wzrost szacunku i respektu dla Boga (trzecie przykazanie). Rośnie też zaufanie do Boga, potrzebne do bezwarunkowego posłuszeństwa, objawiającego się w przestrzeganiu czwartego przykazania. W końcu Bóg staje się dla człowieka prawdziwym Niebieskim Ojcem (piąte przykazanie).

Druga część Dekalogu pokazuje jaki wpływ mają relacje człowieka z Bogiem na relacje między ludźmi. Skutki złych relacji z Bogiem pokazane są w Dekalogu od najgorszego, najbardziej drastycznego, znanego ludziom prawie od samego początku. To morderstwo, o którym mówi szóste przykazanie. Następnym jest cudzołóstwo, potem kradzież, kłamstwo i wreszcie pożądanie.

Morderstwo to odebranie życia, które tylko Bóg może dać. Cudzołóstwo jest tym, zaraz obok morderstwa, najbardziej niszczy relacje między ludźmi. Niszczy wiarę i nadzieję oraz poczucie bezpieczeństwa. Niszczy wewnętrzny spokój, a ofierze cudzołóstwa odbiera to, co Bóg chce dać każdemu człowiekowi. Wprawdzie nie odbiera życia, ale zmienia je w najgorszy możliwy sposób.

Czy kradzież jest mniejszym grzechem niż morderstwo lub cudzołóstwo? Grzech jest zawsze grzechem, ale gdybyś musiał wybrać, to wolałbyś być ofiarą morderstwa, cudzołóstwa czy kradzieży?

A może kłamstwa? Jak chyba widać, druga część Dekalogu to przykazania ustawione w takiej kolejności, która odpowiada coraz mniej niszczącemu wpływowi grzechu na relacje międzyludzkie.

Ostatnie przykazanie mówi o pożądaniu.

Pożądanie to jedyny grzech, który ma miejsce tylko we wnętrzu człowieka, w jego umyśle i sercu. Pozornie nie wpływa na relacje z innymi ludźmi, jednak gdy pożądanie nie zostaje odrzucone i utrwala się w sercu, nieuchronnie prowadzi do tych grzechów, o których mówią pozostałe przykazania.

Człowiek poddający się pożądaniu jest coraz bardziej gotowy do kłamstwa, aż w końcu zaczyna kłamać. Pożądanie popycha też do kradzieży, cudzołóstwa i morderstwa.

O tym, że grzech pożądania daje owoce w postaci innych grzechów, Pan Jezus wyjaśnił w kazaniu na górze, kiedy mówił o morderstwie (Mt 5:21-22) i cudzołóstwie (Mt 5:27-28). Jednym z wniosków z tego kazania jest to, że każdy grzech zaczyna się od pożądania.

Jeszcze jedna bardzo ważna kwestia związana z kolejnością przykazań.

Miłość i pożądanie znajdują się po przeciwnych stronach Dekalogu. Bóg odsunął je od siebie tak daleko, jak było to możliwe. Dlaczego?

Ponieważ są dla siebie przeciwieństwem. Miłość polega na bezinteresownym dawaniu, a pożądanie to egoistyczne pragnienie brania. W codziennym życiu bardzo często znajdujemy się w sytuacjach, gdy musimy dokonać wyboru między tymi dwoma uczuciami. Można to porównać do sytuacji na drodze, która łączy dwa miasta. Można wybrać tylko jeden z dwóch kierunków. Nie można jednocześnie iść do obu miast. Nie można jednocześnie kierować się miłością i pożądaniem.

Ostatnia uwaga o pożądaniu. Pożądanie to uczucie, które niszczy podobieństwo charakteru człowieka do charakteru Boga. Odzyskanie tego podobieństwa jest możliwe dopiero po usunięciu pożądania z serca.

A teraz spróbuję omówić działanie pożądania na przykładzie Lucyfera, który stał się szatanem.

Jaką istotą był Lucyfer, kiedy został stworzony?

Ezechiela 28:12-15

(12) Synu człowieczy, zanuć pieśń żałobną na królem Tyru i powiedz mu: Tak mówi Wszechmocny Pan: Ty, który byłeś odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna, (13) Byłeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okryciem twoim były wszelakie drogie kamienie: karneol, topaz i jaspis, chryzolit, beryl i onyks, szafir, rubin i szmaragd; ze złota zrobione były twoje bębenki, a twoje ozdoby zrobiono w dniu, gdy zostałeś stworzony. (14) Obok cheruba, który bronił wstępu, postawiłem cię; byłeś na świętej górze Bożej, przechadzałeś się pośród kamieni ognistych. (15) Nienagannym byłeś w postępowaniu swoim od dnia, gdy zostałeś stworzony, aż dotąd, gdy odkryto u ciebie niegodziwość

Co stało się z tą doskonałą istotą?

Izajasza 14:12-15

(12) O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! (13) A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. (14) Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym. (15) A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści.

Lucyferowi spodobała się możliwość zdobycia takiej pozycji, jaką zajmuje Bóg. Uległ temu pożądaniu, nie odrzucił go i to doprowadziło go do upadku. Ellen White przedstawiła to w taki sposób:

Grzech zrodził się w tym, który zaraz po Chrystusie był najbardziej uczczony przez Boga, a mocą i chwałą górował ponad wszystkimi mieszkańcami nieba. Lucyfer, “syn jutrzenki”, był pierwszym z cherubów nakrywających, istotą świętą i nieskalaną. Stał w obecności wielkiego Stwórcy, a nieustannie płynące promienie chwały, otaczające wiecznego Boga, oświecały go.  PP 20.3

Stopniowo Lucyfer zaczął pobłażać pragnieniu wywyższenia się. W Piśmie Świętym czytamy: “Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności”. Ezechiela 28,17. “A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: (...) swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże (...) zrównam się z Najwyższym”. Izajasza 14,13.14. Chociaż cała jego chwała pochodziła od Boga, ten potężny anioł zaczął ją przypisywać sobie. Niezadowolony ze swego stanowiska, choć wywyższony ponad niebiańskie zastępy, ośmielił się pożądać hołdu, należnego jedynie Stwórcy. PP 21.2

Jak widać przyczyną upadku Lucyfera było pożądanie. Miał możliwość wyboru między miłością do Boga, o której mówi pierwsze przykazanie, a pożądaniem, o którym mówi ostatnie przykazanie. I wybrał to, do czego namawiało go pożądanie.

Każdy z nas ma taki sam wybór podczas podejmowania decyzji. Możesz zrobić to, co podpowiada ci miłość, albo to, czego chce pożądanie. To jak decyzja, którą podejmujesz na drodze łączącej dwa miasta. Możesz pójść tylko w jedną stronę, a wybór jednego z dwóch możliwych kierunków jest jednocześnie odrzuceniem drugiego. Wybór należy do ciebie.

Co jeszcze można powiedzieć o pożądaniu, wykorzystując przykład szatana?

Na początku szatan nie wiedział gdzie zaprowadzi go pożądanie.

W wielkim miłosierdziu, zgodnym z Jego boskim charakterem, Bóg długo znosił knowania Lucyfera. Duch niezadowolenia i niechęci nie był nigdy przedtem znany w niebie. Był to nowy element, dziwny, tajemniczy, niezrozumiały. Sam Lucyfer nie rozumiał z początku prawdziwej natury swoich uczuć. Do pewnego czasu bał się wyrazić swoje myśli i wyobrażenia, ale ich jednak nie odrzucił. Nie wiedział, dokąd zmierza.

Ellen White, Patriarchowie i prorocy, s. 24

Tak samo jest z każdym, kto ulega wpływowi pożądania.  Ewa miała nadzieję, że stanie się jak Bóg, a jednocześnie nie chciała uwierzyć, że umrze. Nie wiedziała dokąd zmierza. Jednak Bóg wie wszystko, zna także naszą przyszłość. Czy w związku z tym ostrzegł Lucyfera, czy Bóg chciał mu pomóc?

Jeszcze raz Ellen White:

Wysiłki, na jakie może się zdobyć tylko nieskończona miłość i mądrość, które były czynione, miały go przekonać o jego błędzie. Udowodniono mu, że jego niechęć była nieuzasadniona i pokazano, jakie będą skutki trwania w buncie. Lucyfer został przekonany, że się myli. Zobaczył, że “sprawiedliwy jest Pan na wszystkich drogach swoich i łaskawy we wszystkich dziełach swoich” (Psalmów 145,17), że boskie ustawy są sprawiedliwe, i że jako takie powinien je uznać przed całym niebem. Gdyby to uczynił, uratowałby siebie i wielu aniołów. W owym czasie nie odrzucił jeszcze całkowicie swej zależności od Boga. Chociaż opuścił swe stanowisko cheruba nakrywającego, gdyby zapragnął wrócić do Boga, uznać mądrość Stwórcy i z zadowoleniem zająć miejsce wyznaczone mu w wielkim Bożym planie, mógłby powrócić na swój urząd. Nadszedł czas na ostateczną decyzję — musiał całkowicie poddać się boskiej władzy albo otwarcie się zbuntować. Był bliski powzięcia decyzji o powrocie, ale pycha mu na to nie pozwoliła. Zbyt wielką ofiarą dla tego uwielbianego powszechnie anioła byłoby przyznanie się do błędu, do tego, że jego wyobrażenia były mylne, oraz poddanie się władzy, której ze wszystkich sił próbował udowodnić niesprawiedliwość. PP 24.1

Bóg chciał pomóc Lucyferowi, jednak Lucyfer odrzucił tę pomoc i stał się szatanem.

Tak samo jest z każdym z nas. Bóg pomaga każdemu człowiekowi uwolnić się spod władzy pożądania. Jednak nie każdy przyjmuje tę pomoc.

Biblia podaje nam przykłady ludzi, którzy z własnej woli odrzucili pomoc Boga, który chciał ich uwolnić od ich pożądliwości.

Takimi ludźmi byli Achan, Judasz, Ananiasz i Safira, a także Bileam i król Hiskiasz.

Biblia podaje też przykłady ludzi, którzy przyjęli pomoc Boga i zostali uwolnieni spod władzy pożądania. Mamy przykład króla Nebukadnesara albo króla Manassesa. Kiedy apostoł Paweł był jeszcze Saulem, także potrzebował pomocy i choć kilka razy ją odrzucił, to ostatecznie przyjął ją gdy jechał do Damaszku.

Dlatego ważnym pytaniem jest, w jaki sposób można pokonać pożądanie?

Bóg pokazał nam odpowiedź na to pytanie w Dekalogu. Pożądanie może być pokonane jedynie przez miłość. To miłość do Boga daje człowiekowi potrzebną do tego moc.

Są oczywiście pewne rzeczy, które pomagają pokonać pożądanie, na przykład świadomie podjęta decyzja o służeniu Bogu. Swoją wartość mają też modlitwa i studiowanie Bożego Słowa. Jednak prawdziwą wartość nadaje tych działaniom tylko właściwa motywacja. A jedyną właściwą motywacją jest miłość do Boga.

 Droga prowadząca do upadku to droga, na której człowiek odrzuca po kolei przykazania Dekalogu, zaczynając od ostatniego i kończąc na pierwszym. Droga prowadząca do zbawienia to droga na której człowiek zaczyna przestrzegać przykazań, zaczynając od pierwszego i kończąc na ostatnim. Pierwszym krokiem na tej drugiej drodze jest posłuszeństwo pierwszemu, największemu przykazaniu, które mówi o miłości do Boga. Miłości, która jest przeciwieństwem pożądania.

7 lutego 2023

O planie zbawienia

Plan zbawienia powstał przed stworzeniem świata. Wiemy o tym od apostoła Piotra, który napisał: „że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego. Wprawdzie był On na to przeznaczony już przed założeniem świata, ale objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na was” (1 P 1:18-20).

W książce „Doświadczenia i widzenia oraz dary Ducha” Ellen White napisała o upadku Adama i Ewy oraz o tym, co stało się wtedy w Niebie.

Smutek napełnił niebo, gdy uświadomiono sobie, że człowiek jest zgubiony i że świat, który Bóg tak pięknie stworzył, zaludniony będzie śmiertelnymi istotami, skazanymi na nędzę, choroby i śmierć, i że dla winowajcy nie ma już żadnego ratunku. Cała rodzina Adama musiała umrzeć. Widziałam potem miłego Jezusa, a na Jego twarzy zauważyłam wyraz współczucia i smutku. Wkrótce ujrzałam, jak zbliżył się do nadzwyczajnie jasnej światłości, która otaczała Ojca. Towarzyszący mi anioł powiedział: “Prowadzi poufną rozmowę z Ojcem.” Podczas gdy Jezus rozmawiał z Ojcem, uwaga aniołów napięta była do najwyższego stopnia. DW 108.2

O czym Jezus rozmawiał ze swoim Ojcem? Chyba nie o szczegółach planu zbawienia, ponieważ ten plan był już od dawna gotowy.

Trzy razy okrążało Go światło chwały, otaczające Ojca, a po trzecim razie wyszedł Jezus od Ojca i wówczas można było zobaczyć Jego postać. Jego oblicze było spokojne, wolne od wszelkich zmartwień i niepewności, a jaśniało taką życzliwością i urokiem, że słowami nie da się tego wyrazić. DW 108.2

Jak widać nie była to krótka rozmowa. Ponowię więc moje pytanie: co było tematem tej dyskusji? Może odpowiedź znajduje się w dalszej części tego rozdziału?

Potem objawił wszystkim zastępom aniołów, że została znaleziona droga ratunku dla zgubionego człowieka. Powiedział im, że wstawiał się u Ojca, że ofiarował Swoje życie na okup i że chce wziąć na siebie wyrok śmierci, aby przez Niego człowiek mógł otrzymać przebaczenie; że przez zasługi Jego krwi i posłuszeństwo względem Zakonu Bożego, człowiek będzie mógł otrzymać łaskę Bożą, wrócić do wspaniałego ogrodu i jeść owoce z drzewa żywota.” DW 108.2

Ostatnia część tego tekstu zawiera kilka ważnych myśli, nad którymi warto się zastanowić, ja jednak chcę się teraz skupić tylko na jednej z nich.

Pan Jezus powiedział, że „wstawiał się u Ojca”.

Co to znaczy? W jakiej sprawie Pan Jezus wstawiał się u Ojca?

Wstawianie się u kogoś oznacza próbę przekonania tego kogoś do zrobienia czegoś, czego ten ktoś nie chce zrobić. Do czego Pan Jezus chciał przekonać Ojca? Czy jest możliwe, żeby Bóg Ojciec nie chciał tego, czego chce Bóg Syn? Przecież Syn zawsze chce tylko tego, co chce Ojciec.

Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni (Jana 5:19)

Pan Jezus powiedział: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10:30). Taka jedność oznacza, że myślą podobnie i chcą tego samego. To, co podoba się Ojcu, podoba się też Synowi, a to, czego Syn nie lubi, nie lubi też Ojciec. Pan Jezus powiedział do jednego ze swoich uczniów: „Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca?” (J 14:9).

Syn zawsze chce tego samego co Ojciec i nigdy nie chce czegoś, czego Ojciec nie chce. O co więc chodzi z tym wstawianiem się u Ojca?

Plan zbawienia powstał przed stworzeniem świata. Bóg Ojciec już wtedy wiedział, że Jego Syn pewnego dnia opuści niebo i uda się na planetę Ziemia. Bóg Ojciec wiedział co stanie się z Jego Synem. On wiedział, że Jego Syn zostanie zabity przez tych ludzi, dla których przyjdzie na Ziemię. Podjęcie decyzji o wprowadzeniu w życie planu zbawienia wcale nie było dla Boga Ojca łatwe. W dalszej części rozdziału „Plan zbawienia” Ellen White napisała o tym, co w wizji, którą otrzymała, powiedział jej anioł:

„Anioł powiedział: “Czy myślisz, że Ojciec oddał Swego umiłowanego Syna bez walki? Nie, nie!” Nawet Bóg nieba musiał stoczyć z Sobą wielką walkę, czy dać zginąć winnemu człowiekowi, czy też wydać za niego na śmierć Swego umiłowanego Syna” DW 110.2

Czy jest możliwe, że podobnie czuł się Abraham, gdy usłyszał od Boga polecenie:

Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem. (Rodzaju 22:2)

W książce „Patriarchowie i prorocy” Ellen White tak napisała o uczuciach Abrahama:

Rozkaz był wyrażony słowami, które musiały napełnić serce ojca bólem: “Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz (...) i złóż go tam w ofierze całopalnej”. 1 Mojżeszowa 22,2. Izaak był światłem jego domu, pociechą na stare lata, a przede wszystkim dziedzicem obiecanego błogosławieństwa. Utrata tego syna wskutek wypadku czy choroby rozdarłaby serce miłującego ojca, a jego siwą głowę pochyliłaby boleścią. A teraz Abraham otrzymał rozkaz, by przelał krew swego syna własnymi rękami. Wydawało mu się to straszne i niemożliwe. PP 109.5

Następnie Ellen White napisała o ty, jak czuł się Abraham, kiedy szedł razem z Izaakiem do wskazanego przez Boga miejsca. Dla Abrahama były to najtrudniejsze chwile jego całego życia. Jednak ani przez chwilę Abraham nie myślał o tym, aby nie wykonać otrzymanego od Boga polecenia. Posłuszeństwo Bogu było pragnieniem jego serca, ale to pragnienie nie uczyniło jego zadania łatwiejszym.

W całym opisie tego wydarzenia jedno zdanie jest bardzo znaczące. Ellen White napisała, że:

„Jedynie Bóg mógł zrozumieć, jak wielka była ofiara ojca oddającego swego syna na śmierć” PP 111.2

Dlaczego tylko Bóg był w stanie zrozumieć uczucia Abrahama?

Może dlatego, że uczucia Abrahama patrzącego na Izaaka w drodze na górę Moria, gdzie miał zostać złożony w ofierze, były podobne do uczuć Boga, patrzącego na swojego Syna, wstępującego na ścieżkę prowadzącą Syna do śmierci. Bóg w ostatniej chwili powstrzymał Abrahama przed zabiciem Izaaka, ale nie powstrzymał samego siebie i pozwolił, aby została złożona ofiara z Jego Syna. Bóg Ojciec musiał wybrać między miłością do Syna a miłością do ludzi. I wygrała miłość do ludzi.

„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jana 3:16).

Czy jest możliwe, że gdy po upadku Adama i Ewy, Bóg miał ogłosić w Niebie plan zbawienia, to czuł się rozdarty wewnętrznie podobnie jak Abraham w drodze na górę Moria?

Abraham miał nadzieję, że śmierć Izaaka nie spowoduje jego nieodwracalnej separacji od ukochanego syna. Bóg z kolei wiedział, że skutkiem realizacji planu zbawienia będzie nie tylko Jego tymczasowa separacja od Syna, ale także nieodwracalne zmiany wpływające na związek Ojca i Syna. Kiedy „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” (J 1:14), Pan Jezus związał się na zawsze z ciałem człowieka i nieodwracalnie pozbawił sam siebie pewnej cechy, która posiada jedynie Bóg. Jako Bóg w ludzkim ciele przestał być Wszechobecnym Bogiem.

Ta zmiana nie osłabiła miłości między Synem i Ojcem, a wręcz przeciwnie. Po tym wszystkim Bóg Ojciec kocha swojego Syna jeszcze bardziej. Jednak ta zmiana sprawiła, że w ich relacjach czegoś zabrakło. Nie mogli już cieszyć się swoją obecnością tak, jak kiedyś. Jest to trudne do wyjaśnienia i myślę, że łatwiej to będzie zrozumieć na pewnym przykładzie.

Wyobraź sobie ojca i syna, którzy kochają się podobnie, jak Bóg Ojciec z Synem. Obaj kochają wspólne robienie różnych rzeczy, między innymi lubią grać w piłkę. Jednak gdy syn na skutek wypadku stracił obie nogi, to oczywiście już nigdy więcej nie będą mogli razem zagrać. Wypadek nie zmienił ich wzajemnej miłości, a nawet ją wzmocnił, jednak pozbawił ich niektórych możliwość spędzania razem czasu.

Dlatego uważam, że obwieszczenie zapowiadające realizację planu zbawienia było bardzo trudnym momentem dla Boga Ojca. I myślę, że właśnie dlatego obaj, Ojciec i Syn, potrzebowali specjalnego czasu, który mogli spędzić razem, zanim Pan Jezus ogłosił, „że została znaleziona droga ratunku dla zgubionego człowieka”.

Syn nie musiał przekonywać Ojca do tego, aby zmienił swoją decyzję dotyczącej przyszłości całej ludzkości. Zarówno Ojciec jak i Syn zawsze chcieli i zawsze będą chcieli tego samego, jak najlepszej przyszłości dla każdego człowieka. Obaj chcą tego, niezależnie od tego jak wielką cenę muszą za to zapłacić. To Bóg, zarówno Ojciec jak i Syn, zapłacili najwyższą cenę, aby zrealizować plan zbawienia. Zapłacili cenę, która jest dla nas niewyobrażalnie wysoka, zwłaszcza gdy porównamy ją do znikomej ceny, którą my musimy zapłacić.

4 lutego 2023

Uzdrawianie

Dlaczego Pan Jezus uzdrawiał ludzi?

Jakiś czas temu postanowiłem sprawdzić co dominowało w działalności Pana Jezusa, gdy przez trzy i pół roku wykonywał swoją specjalną misję na Ziemi. W czterech Ewangeliach znajdują się opisy spotkań, w trakcie których Pan Jezus nauczał ludzi prawd o Królestwie Bożym. Są tam też relacji o cudownych uzdrowieniach. Znajdujemy też historie takich cudów jak ten z Kany Galilejskiej, gdzie Pan Jezus nie nauczał i nie uzdrawiał, ale przemienił wodę w wino.

Okazuje się, że Ewangelie najczęściej opowiadają o uzdrowieniach. Uzdrowienie trędowatego, który wbrew żydowskiemu prawu przyszedł z prośbą o uzdrowienie do Pana Jezusa, otoczonego tłumem ludzi. Uzdrowienie człowieka, który był chory przez trzydzieści osiem lat i dużą część tego czasu spędził przy sadzawce Betezda, która według niego i wielu innych chorych, była szansą na cudowne wyzdrowienie. Uzdrowienie człowieka z uschłą ręką, którego Pan Jezus dokonał podczas sabatu w synagodze. Uzdrowienie teściowej Piotra i trędowatego faryzeusza.

Pan Jezus uwalniał ludzi nie tylko od chorób fizycznych, ale także duchowych, wypędzając z nich demony. Robił to w różnych miejscach, także w synagogach, także podczas sabatu. Wreszcie Ewangelie mówią o trzech najbardziej radykalnych przypadkach uzdrowienia, kiedy Pan Jezus przywrócił nie tylko zdrowie, ale i życie. Zrobił to z córką Jaira, młodzieńcem z Nain oraz Łazarzem.

Wszystkie przypadki uwolnienia ludzi od chorób, demonów oraz śmierci były objawieniem miłości Boga do ludzi. Bóg nie stworzył świata, w którym ludzie mieli chorować i umierać, jednak z powodu grzechu choroby i śmierć pojawiły się na świecie. Pan Jezus uzdrawiając ludzi pokazywał, że Bóg chce i pragnie uwolnić ludzi od wszystkich chorób, a przede wszystkim od najgroźniejszej choroby, która zawsze prowadzi do śmierci, to jest od grzechu. To dlatego do wielu uzdrowionych mówił „Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało” (J 5:14), albo „I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz” (J 8:11).

Pewnego dnia Pan Jezus uzdrowił grupę dziesięciu trędowatych. Było to dziewięciu Żydów i jeden Samarytanin. „Stanęli z daleka i podnieśli swój głos, mówiąc: Jezusie, Mistrzu! Zmiłuj się nad nami. A gdy ich ujrzał, rzekł do nich: Idźcie, ukażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17:12-14). Było ich dziesięciu, ale tylko jeden z nich „widząc, że został uzdrowiony, wrócił, donośnym głosem chwaląc Boga” (Łk 17:15). Uwolnienie od śmiertelnej choroby, jaką był trąd, było błogosławieństwem dla całej grupy, ale tylko jeden z nich otrzymał prawdziwe błogosławieństwo. Pan Jezus powiedział do uzdrowionego Samarytanina: „Wstań, idź! Wiara twoja uzdrowiła cię” (Łk 17:19). Tylko on dostrzegł w akcie uzdrowienia rękę kochającego Boga i nie mógł się powstrzymać od okazania swojej wdzięczności. I prawdopodobnie nie mógł też się powstrzymać od opowiadania innym ludziom o wspaniałym Bogu, który mu pomógł. Myślę, że nie wstydził się mówić o tym, że był chory, a teraz dzięki pomocy Boga jest zdrowy. I nie tylko nie wstydził się o tym mówić, ale odczuwał potrzebę dzielenia się z innymi swoją historią, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o Bogu, który pragnie ratować ludzi, którym grozi śmierć.

A o czym opowiadał były opętany, którego Pan Jezus uwolnił od legionu demonów? Po odzyskaniu wolności ten człowiek chciał zostać z Chrystusem, jednak usłyszał: „Idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował. Odszedł więc i począł opowiadać w Dziesięciogrodziu, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus; a wszyscy się zdumiewali” (Mk 5:19-20). Ten człowiek nie słyszał ani jednego kazania, nie studiował Biblii, nie chodził w każdy sabat do synagogi. Nie miał opowiadać o doktrynach, o Bożym prawie czy też o potrzebie oddawania dziesięciny. Zamiast tego opowiadał ludziom swoją historię, historię swojego upadku oraz beznadziejnej sytuacji w jakiej się znalazł, a następnie o cudownej pomocy jaką otrzymał od Boga. Pomocy na którą nie zasługiwał. Opowiadał ludziom o tym, że stał się nowym człowiekiem. Jaki wywarło to wpływ na słuchających go ludzi? Kiedy po pewnym czasie Pan Jezus z uczniami pojawili się ponownie w tym miejscu, „poznali go mężowie onej miejscowości, roznieśli wieść po całej owej okolicznej krainie, i przyniesiono do niego wszystkich, którzy się źle mieli, i prosili go, aby się mogli dotknąć szaty jego; a którzy się go dotknęli, zostali uzdrowieni” (Mt 14:35-36). I jestem przekonany, że ten człowiek nie tylko jeszcze długo opowiadał ludziom swoją historię, ale z czasem zaczął studiować Biblię, słuchać kazań i chodzić do synagogi. Wierzę też w to, że z miłości do Boga nie grzeszył już więcej.

A o czym my lubimy rozmawiać? Albo o czym lubimy pisać na forach internetowych? Czy dzielimy się z innymi osobistymi doświadczeniami, które opowiadają o takiej samej wewnętrznej przemianie serca, jaką przeszli niektórzy z uzdrowionych przez Chrystusa? Czy są to świadectwa będące osobistą historią człowieka, który był kiedyś przywiązany do grzechu, ale został w cudowny sposób uwolniony od tego grzechu? Czym chcemy się dzielić z innymi ludźmi i jaki wywiera to wpływ na tych, którzy to słyszą lub czytają?

Apostoł Paweł opowiadał ludziom o tym, w jaki sposób Bóg zmienił jego życie. Dzielił się Słowem Bożym, które ma moc zmieniania ludzkich serc i charakterów, ale tylko u tych, którzy naprawdę przyjęli głoszone Słowo. „A przeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo Boże, które też w was wierzących skutecznie działa” (1 Tes 2:13). Pan Jezus uzdrawiając ludzi dawał im szansę na przyjęcie Słowa, które ma moc uwalniania od grzechu.

Czy to Słowo, które poznałeś, działa skutecznie w tobie?

Chrześcijańskie życie

Co powinno być najważniejsze w życiu każdego chrześcijanina? Myślę, że ustawiczna chęć coraz lepszego poznawania Boga. Dlaczego tak myślę?

Bóg użył w Biblii małżeństwa jako symbolu relacji między człowiekiem i Bogiem, a w dobrym małżeństwie mąż nigdy nie traci swojego zainteresowania żoną, a żona mężem. Niezależnie od tego jak długo trwa ich związek, obydwoje są cały czas zainteresowani sobą i pragną swojego towarzystwa. Tak działa miłość, a skoro jako chrześcijanie twierdzimy, że kochamy Boga, to powinno to być widoczne w postaci naszego ciągłego zainteresowania Bogiem. To zainteresowanie nie może ograniczać się do coraz lepszej znajomości Biblii. Jako chrześcijanie powinniśmy myśleć o Bogu tak, jak kochający mąż myśli o swojej żonie. On nie tylko chce wiedzieć o niej coraz więcej, ale całkowicie dobrowolnie podporządkowuje jej całe swoje życie. Apostoł Paweł napisał: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (1 Kor 10:31). Kochający mąż robi wszystko, aby jego żona czuła się dobrze i daje jej to, co jest dla niej najlepsze. Nigdy nie zrobi czegoś, co mogłoby jej zaszkodzić. Ponadto kochający mąż nie lekceważy ani jednego słowa, które słyszy od swojej żony. Każde takie słowo jest dla niego ważne.

Czy właśnie tak myślimy o Bogu?

W życiu chrześcijanina ważna jest znajomość Bożego Słowa, jednak ważniejsze jest to, aby nie lekceważyć ani jednej szansy na lepsze poznanie Boga. Apostoł Paweł ostrzega, że poganie, którzy przyjęli to, co im objawił Bóg, są w lepszej sytuacji od chrześcijan, którzy wprawdzie zaakceptowali wiele prawd, jednak nie chcieli przyjąć wszystkich. „Skoro bowiem poganie, którzy nie mają zakonu, z natury czynią to, co zakon nakazuje, są sami dla siebie zakonem, chociaż zakonu nie mają; dowodzą też oni, że treść zakonu jest zapisana w ich sercach; wszak świadczy o tym sumienie ich oraz myśli, które nawzajem się oskarżają lub też biorą w obronę” (Rz 2:14-15). Pan Jezus podczas nabożeństwa z Nazarecie podał przykład poganki, wdowy z Sarepty Sydońskiej oraz poganina, Naamana, woda syryjskiej armii, którzy w oczach Boga mieli większą wiarę niż Żydzi mieszkający w Izraelu. Pan Jezus powiedział też, że u nikogo w Izraelu nie znalazł tak wielkiej wiary jak u rzymskiego setnika (Mt 8:10).

A jak jest z nami, z ludźmi żyjącymi w czasach końca i uważającymi się za chrześcijan? Pan Jezus zastanawiał się: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18:8). Co myślisz czytając ten wers? Czy zastanawiasz się nad swoją wiarą? Mam wrażenie, że większość z nas żyje i myśli jak typowy Laodycejczyk, czyli chrześcijanin żyjący w ostatnim okresie istnienia kościoła chrześcijańskiego. To właśnie do nas Pan Jezus kieruje te słowa: „Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Ap 3:17). Pan Jezus powiedział też, że w naszych czasach „miłość wielu oziębnie” (Mt 24:12). Mam wrażenie, że większość z nas, czytając te słowa myśli, że dotyczą one innych, że to inni mają z tym problem. A może te ostrzeżenia są też skierowane do mnie? Czy zadawałeś sobie kiedyś takie pytanie?

Czytając w Biblii historię apostołów zauważyłem, że podążanie za Chrystusem zmieniło ich serca i charaktery. Stopniowo, krok po kroku, stawali się nowymi ludźmi. Potrzebowali czasu aby zrozumieć swoją zależność od Boga w każdym aspekcie życia. Potrzebowali czasu aby zrozumieć jacy są słabi. Apostoł Paweł przez wiele lat uważał się za człowieka wiernego Bogu, ale dopiero po swoim nawróceniu w Damaszku i zdobyciu doświadczenia w głoszeniu Ewangelii, powiedział: „kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2 Kor 12:10). Stał się mocny wiarą dopiero wtedy, gdy całkowicie odrzucił możliwość osiągnięcia czegokolwiek wykorzystując własne możliwości. Apostoł Piotr był tak pewny swojej wiary, że podczas ostatniej wieczerzy powiedział do Chrystusa: „Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę” (J 13:37). Jakub i Jan zostali nazwani przez Chrystusa Synami Gromu. Byli gotowi modlić się do Boga o zrzucenie na samarytańską wioskę ognia z nieba. Co się z nimi stało? Charakter każdego z nich zmieniał się i stopniowo z ich serc znikały wady. Pod wpływem Chrystusa, a potem Ducha Świętego, ich charaktery ostatecznie upodobniły się do charakteru ich Mistrza. Dokładnie ten sam proces powinien być widoczny w życiu każdego z nas.

Czy widzisz w sobie takie same zmiany, jakie miały miejsce w uczniach Jezusa? Jak długo jesteś chrześcijaninem? Jak często czytasz Biblię? Ile chrześcijańskich książek przeczytałeś? Ilu wysłuchałeś kazań i wykładów? Zastanów się nad tym, a następnie odpowiedz sobie na pytanie, jaki to wszystko miało wpływ na twój charakter. Czy uważasz się za człowieka narodzonego na nowo? Czy uważasz, że kochasz Boga? Apostoł Jan tak napisał o prawdziwej miłości do Boga: „Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe” (1 J 5:3). Czy uważasz, że życie w doskonałym posłuszeństwie Bogu jest trudne, wręcz niemożliwe? Apostoł Jan mówi ci, że takie życie nie jest uciążliwe, o ile masz sobie prawdziwą miłość do Boga. Tylko moc tej miłości jest w stanie uczynić cię silnym w wierze i uwolnić cię z niewoli grzechu. Ellen White tak napisała o Chrystusie: „Jako Syn Człowieczy dał nam przykład posłuszeństwa, jako Syn Boży daje nam moc do posłuszeństwa” (DA 24). Czy widzisz w swoim życiu ślady działania tej mocy?

Bóg ostrzega każdego człowieka, że te ślady muszą być widoczne, że zmiana charakteru jest konieczna do zbawienia. „Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3:3). Jednak obok ostrzeżenia Bóg daje nam obietnicę pomocy. On od samego początku robi wszystko, aby pomóc nam zmienić nasze charaktery. Dlatego nie powinieneś wpadać w depresję, jeżeli starasz się żyć jak chrześcijanin, a mimo twój charakter nie zmienia się. Nie skupiaj się na sobie i swoich wadach, ale kieruj całą swoją uwagę na Boga, aby poznać go lepiej i pokochać Go z całego serca. Gdy w twoim sercu zamieszka miłość do Boga, twoje życie zacznie się zmieniać. Będziesz coraz bardziej podobny do doskonałego wzorca, jakim jest Chrystus.

Nie lekceważ Bożych ostrzeżeń i pamiętaj o Bożych obietnicach.

7 stycznia 2023

Moc Boga czy moc Belzebuba?

A gdy to usłyszeli faryzeusze, rzekli: Ten nie wygania demonów inaczej jak tylko przez Belzebuba, księcia demonów (Mateusza 12:24)

 

Pewnego dnia Pan Jezus, wraz z uczniami, przybył do synagogi. Była to synagoga, do której należeli ci faryzeusze, którzy oskarżyli wcześniej uczniów Jezusa o nieprzestrzeganie sabatu, ponieważ, prawdopodobnie w drodze do synagogi, uczniowie przechodząc przez pole, rwali kłosy i jedli.

Mateusza 12:1-9

W tym czasie szedł Jezus w sabat wśród zbóż, a uczniowie jego byli głodni i poczęli rwać kłosy i jeść. A gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli do niego: Oto uczniowie twoi czynią, czego nie wolno czynić w sabat. A On rzekł im: Czyż nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był głodny, on i ci, którzy z nim byli? Jak wszedł do Domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom? Albo czy nie czytaliście w zakonie, że w sabat kapłani w świątyni naruszają sabat, a są bez winy? Ale mówię wam, że tutaj jest coś większego niż świątynia. I gdybyście byli zrozumieli, co to jest: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem sabatu. I odszedłszy stamtąd, przyszedł do ich synagogi.

Podczas tej dyskusji faryzeusze robili to, co zwykle. Nie byli zainteresowani naukami Pana Jezusa, chcieli tylko wykorzystać każdą możliwość, aby udowodnić, że nie jest on Mesjaszem i że jego nauki nie pochodzą od Boga. Ponieważ nigdy nie udało się im udowodnić Nauczycielowi kłamstwa, to skutkiem takich rozmów była coraz większa frustracja faryzeuszy. I prawdopodobnie właśnie w takim stanie weszli z Panem Jezusem do swojej synagogi. I kiedy znaleźli się w środku, z zadowoleniem odkryli nową możliwość oskarżenia Pana Jezusa.

Mateusza 12:10

A był tam człowiek, który miał uschłą rękę. I zapytali go, mówiąc: Czy wolno w sabat uzdrawiać? Chcieli go bowiem oskarżyć.

Faryzeusze dobrze znali zwyczaje Pana Jezusa. Wiedzieli, że będzie chciał uzdrowić chorego człowieka, a czas i miejsce nie powstrzymają Go od tego. Według ich interpretacji Prawa, uzdrowienie człowieka w sabat było złamaniem czwartego przykazania. Pan Jezus zrobił to wcześniej kilka razy i zawsze potrafił wykazać, że uzdrawianie w sabat jest zgodne z Prawem i wolą Boga. Faryzeusze nie chcieli jednak przyjąć tych argumentów i nadal trzymali się własnej interpretacji zakazu pracy w sabat. W związku z tym Pan Jezus kolejny raz pokazał im, że są w błędzie, tym razem używając innych argumentów.

Mateusza 12:11-12

A On im rzekł: Któż z was, mając jedną owcę, gdyby mu ta w sabat do dołu wpadła, to czy jej nie pochwyci i nie wyciągnie? O ileż więcej wart jest człowiek, niż owca! A zatem wolno w sabat dobrze czynić

Faryzeusze ponownie nie byli w stanie oskarżyć Pana Jezusa. Wiedzieli, że powiedział prawdę i że ich oskarżenie jest fałszywe. Jednak nie potrafili się z tym pogodzić. Uzasadnienie przedstawione przez Pana Jezusa przemówiło do ich umysłów, jednak za wszelką cenę nie chcieli przyznać Panu Jezusowi racji. Nie chcieli tego zrobić, ponieważ było to dla nich zbyt upokarzające, aby przyznać się do błędu. Wtedy Pan Jezus uzdrowił chorego.

Mateusza 12:13

Wtedy rzekł temu człowiekowi: Wyciągnij swoją rękę, a on wyciągnął i stała się znów zdrowa jak druga

Jaka był reakcja faryzeuszy? Nie byli w stanie kontynuować dyskusji, nie mieli żadnych argumentów, które mogliby wykorzystać, aby chociaż ponowić próbę udowodnienia Panu Jezusowi, że nie wolno uzdrawiać w sabat. Kolejny raz znaleźli się w sytuacji, w której mieli szansę na zmianę swoich poglądów, jednak nie chcieli jej wykorzystać. Wiedzieli, że nie mają racji, jednak ich ambicja i duma nie pozwoliły im na publiczne przyznanie się do błędu. W związku z tym zaczęli się zastanawiać nad innym rozwiązaniem problemu. Skoro nie byli w stanie pokonać Pana Jezusa w dyskusji, to doszli do wniosku, że muszą zrobić coś, aby pozbawić Pana Jezusa możliwości nauczania prawd, które były sprzeczne z ich nauczaniem.

Mateusza 12:14

A faryzeusze wyszedłszy, naradzali się co do niego, jakby go zgładzić

A co zrobił Pan Jezus?

Mateusza 12:15

A gdy się o tym Jezus dowiedział, odszedł stamtąd i szło za nim wielu, i uzdrowił ich wszystkich

Pan Jezus nie próbował kontynuować dyskusji z faryzeuszami. Po prostu wykorzystał sytuację aby w praktyczny sposób pokazać właściwą interpretację czwartego przykazania. Dał faryzeuszom szansę odrzucenie fałszywej interpretacji, uniemożliwiającej im lepsze poznanie Boga, jednak w żaden sposób nie chciał ich do tego zmuszać.

Do czego prowadzi niechęć do przyznania się do błędu? Człowiek, który nie chce tego zrobić, zaczyna sięgać po coraz bardziej absurdalne i nielogiczne argumenty. Po wyjściu z synagogi Pan Jezus nie tylko kontynuował tego dnia uzdrawianie chorych, ale nauczał ludzi prawdy o Mesjaszu, a słuchający go ludzie zaczynali rozumieć, że jest On Mesjaszem.

Mateusza 12:23

I zdumiony był cały lud, i mówił: Czy nie jest to Syn Dawida?

To co zaczęli rozumieć zwykli ludzie, było nie do zaakceptowania przez faryzeuszy. To pytanie, które coraz częściej zadawali sobie ludzie, „Czy nie jest on synem Dawida?” spowodowało, że frustracja i agresja faryzeuszy osiągnęły jeszcze wyższy poziom. Użyli więc kolejnego argumentu, bardziej absurdalnego niż te, których używali wcześniej.

Mateusza 12:24

A gdy to usłyszeli faryzeusze, rzekli: Ten nie wygania demonów inaczej jak tylko przez Belzebuba, księcia demonów

Mieli nadzieję, że w ten sposób zniechęcą ludzi do słuchania Pana Jezusa, jednak i tym razem ponieśli klęskę. Ciekawe jest to, w jaki sposób Ellen White opisała to wydarzenie:

Było to tuż przed tym, kiedy Jezus po raz drugi dokonał cudu uzdrowienia człowieka opętanego, który był ślepy i niemy, a faryzeusze wciąż powtarzali oskarżenie: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy” (Mt 9,34). Chrystus wyjaśnił im, że przypisując dzieło Ducha Świętego szatanowi, odcinają się od źródła błogosławieństwa. (DA321) (…)

Faryzeusze, wobec których Jezus wypowiedział to ostrzeżenie, sami nie wierzyli w oskarżenie, które przedstawili przeciwko Niemu. Niejeden z tych dostojników czuł sympatię wobec Zbawiciela. Słyszeli w swoich sercach głos Ducha, który ogłosił Go Namaszczonym Izraela i nalegał, aby stali się Jego uczniami. W świetle Jego obecności zdali sobie sprawę z tego, że nie są święci, i zatęsknili za sprawiedliwością, której nie potrafili wytworzyć. Ale ponieważ wcześniej odrzucili Go, przyjęcie Go teraz jako Mesjasza byłoby dla nich zbyt upokarzające. Kiedy już raz stanęli na ścieżce niewiary, byli zbyt dumni, by przyznać się do swojego błędu. Aby uniknąć potwierdzenia prawdy, próbowali z pełną desperacji gwałtownością podważać nauki Zbawiciela. Oczywistość Jego mocy i miłosierdzia drażniła ich. Nie mogli powstrzymać Zbawiciela przed czynieniem cudów, nie mogli uciszyć Jego nauk, ale robili wszystko, co w ich mocy, aby przedstawić Go w złym świetle i zafałszować Jego słowa. Duch Boży, który ich przekonywał, stale za nimi podążał, a oni zbudowali wiele barier, aby przeciwstawić się Jego mocy. Zmagał się z nimi najpotężniejszy czynnik, jaki może zostać wykorzystany, aby wpływać na ludzkie serce, ale oni mu się nie poddali. (DA 322).

Pan Jezus działał pod wpływem Ducha Świętego, faryzeusze działali pod wpływem innego ducha. Przy innej okazji Pan Jezus powiedział to faryzeuszom wprost:

Jana 8:44

Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa

Wpływ szatana ujawnia się za każdym razem, gdy w jakiejkolwiek dyskusji na temat Boga i wiary, pojawia się niechęć do przyznania się do błędu, agresja wobec rozmówcy oraz nielogiczne argumenty. Widać to w sytuacji opisanej w 12 rozdziale Ewangelii Mateusza, widać to także w wielu innych wydarzeniach opisanych w Biblii. Powtarza się w nich pewien schemat działania tych ludzi, którzy są pod wpływem szatana. Jest to zjawisko, które miało miejsce tylko w przeszłości? Niestety nie, dzisiaj także można zauważyć w działaniu niektórych ludzi ten sam schemat.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt tego sposobu, jaki szatan wykorzystuje do walki z Prawdą. Ellen White wyjaśniła to w taki sposób:

Kiedykolwiek poselstwo prawdy ze szczególną mocą dociera do serc, szatan pobudza swoich posłańców, aby rozpoczęli dyskusję nad jakąś pomniejszą kwestią. W ten sposób chce odciągnąć uwagę od tej prawdziwej. Kiedykolwiek rozpoczyna się dobre dzieło, znajdą się tacy, którzy czepiają się drobiazgów, gotowi dyskutować nad formami czy szczegółami technicznymi, aby odsunąć umysły od żywotnych treści. Kiedy okazuje się, że Bóg pragnie w szczególny sposób dokonać dzieła dla swojego ludu, niechaj nie ulegają oni pokusie wdawania się w konflikt, który będzie jedynie rujnował ludzi. Pytania, które dotyczą nas bezpośrednio, brzmią: czy wierzę zbawiającą wiarą w Syna Bożego? Czy moje życie pozostaje w harmonii z prawem Bożym? „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia”. „Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania” (J 3,36; 1 J 2,3). (DA 396)

Ci faryzeusze, którzy byli pod wpływem szatana, próbowali zdyskredytować Pana Jezusa, skupiając się na mniej istotnych zagadnieniach, aby w ten sposób zapobiec głoszeniu tych prawd, które są najważniejsze, ponieważ dzięki nim można poznać prawdę o Bogu. Nie chodzi tu o doktryny i poglądy, ale taką znajomość Boga, która ma moc zmiany naszych serc i charakterów.

Szatan nie tylko atakuje prawdę, rozpowszechniając wśród nas kłamstwa o Bogu. Szatan walczy też z tymi ludźmi, którzy opowiadają innym prawdę o Bogu. Tak jak kiedyś próbował zepsuć reputację jaką wśród wielu ludzi miał Pan Jezus, tak samo robi to z tymi, którzy dzisiaj pokazują ludziom prawdziwego Boga. Analizując dyskusje toczące się wśród chrześcijan, bardzo często można odkryć ten sam sposób działania, który ujawniał się podczas dyskusji Pana Jezusa z faryzeuszami.

Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy pamiętali o bardzo dobrej radzie udzielonej nam przez Boga za pośrednictwem Ducha Proroctwa. Nie ulegajmy pokusie kontynuowania dyskusji z tymi, którzy zachowują się jak faryzeusze. Pan Jezus dał nam przykład, który powinien być dla nas wzorem. Pan Jezus nie unikał dyskusji z faryzeuszami, ale po przekazaniu im prawd, które wywierały wpływ na ich umysły i serca, nie kontynuował dyskusji, gdy faryzeusze nie chcieli ulec temu wpływowi. Kiedy Pan Jezus w synagodze wyjaśnił faryzeuszom, że nie rozumieją właściwie przykazania o zachowywaniu sabatu, po prostu wyszedł z synagogi i nie kontynuował teologicznej dyskusji, ale swoimi czynami pokazał wszystkim patrzącym na Niego ludziom, jaka jest Prawda i jaką mocą dokonywał wszystkich cudów. To najlepszy możliwy sposób aby obnażyć kłamstwa szatana.