4 listopada 2014

Misja

„Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego; Ucząc je przestrzegać wszystkiego, com wam przykazał. A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Amen.” (Mt 28,19-20 BG)

Grzech zamknął przed ludźmi drogę do życia wiecznego, odebrał możliwość przebywania w obecności Boga i pozbawił szansy na zbawienie. Zgodnie z Prawem, które jest fundamentem całego świata, ludzkość sama skazała się na śmierć, która jest karą, czy też raczej konsekwencją złamania tego Prawa. Jak napisał apostoł Paweł w liście do Rzymian „sąd Boży słusznie spada na tych, którzy takie rzeczy czynią” (Rz 2,2), bowiem Bóg jest sprawiedliwością. Tylko usunięcie grzechu może przywrócić utraconą możliwość zbawienia i życia wiecznego.  Gdyby sprawiedliwość Boża opierała się tylko na literze prawa, byłoby to niemożliwe ponieważ nie można cofnąć tego, co już się stało. Ale Bóg jest nie tylko sprawiedliwością, ale jest też miłością. Prawo Boże to połączenie sprawiedliwości i miłości, i dlatego każdy człowiek ma szansę na usunięcie grzechu ze swojego życia. Możliwość taką dał ludzkości Jezus.

Chrystus przybywając na ziemię miał do zrealizowania dwa zadania. Pierwsze polegało na przyjęciu na siebie konsekwencji ludzkich grzechów, co nastąpiło na krzyżu Golgoty, a drugie to przekazanie ludzkości Prawdy o Bogu, tej prawdy, która została z różnych przyczyn wypaczona. Jezus z miłości do ludzi ofiarował samego siebie i każdy człowiek, który z miłości do Niego przyjmie tę ofiarę, zostanie uwolniony od konsekwencji swoich grzechów. Z kolei przyjęcie z miłością nauk Jezusa i przekazanie w Jego ręce swojego życia daje możliwość odwrócenia się od grzechu i utrzymywania przyjętej od Boga szaty sprawiedliwości w nieskalanym stanie. A to prowadzi do zbawienia.

Cztery ewangelie zawierają opis tego, co Jezus robił w trakcie swojej ponad trzyletniej działalności. W tym czasie nauczał ludzi o Bogu, Bożym Prawie i uczył właściwego rozumienia Bożych przepisów. Uczył i pokazywał na czym polega Boża miłość, uzdrawiając chorych i uwalniając od demonów. W swoich sprawozdaniach ewangeliści około czterdzieści razy piszą o tym, że Jezus nauczał, głosił Słowo lub zwiastował dobrą nowinę a ponad siedemdziesiąt razy podają Jego nauki, około sześćdziesiąt razy wspominają o uzdrowieniach a dwadzieścia razy o wypędzaniu demonów.

Jezus przed wniebowstąpieniem przekazał  swoim uczniom zadanie do wykonania. Przygotowywał ich do tego przez trzy i pół roku. W tym czasie uczniowie poznawali Prawdę, czyli przede wszystkim Jezusa, oraz prawdę o Bogu, Prawie Bożym i zbawieniu. Byli świadkami tych wszystkich rzeczy, które czynił ich Nauczyciel. Słuchali Jego nauk, widzieli jak uwalniał ludzi od ciężaru grzechu i chorób oraz spod władzy demonów. Teraz zbliżał się moment, w którym apostołowie mieli kontynuować dzieło Jezusa. Jaka dokładnie misja została im przydzielona?

W ewangelii Mateusza znajduje się następujący opis sceny ostatniej rozmowy Jezusa z uczniami, która odbyła się w Galilei, na górze, z której Jezus został zabrany do nieba: „A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20). Chrystus wskazał tu na dwa cele działalności ewangelizacyjnej apostołów. Pierwszy to uczynienie ze wszystkich narodów uczniów Jezusa, a drugi to nauczenie nowych uczniów przestrzegania wszystkich jego nauk. Został też określony obszar działania apostołów: cały świat i wszyscy ludzie. Głoszenie ewangelii to przekazywanie ludziom dobrej nowiny o zbawieniu i miłości Boga do nich. Każdy, kto uwierzy zostanie poprzez chrzest nowym uczniem Jezusa, a miłość będąca podstawą wiary będzie ich prowadzić do odwrócenia się od grzechu. Apostołowie dostali też obietnicę i zapewnienie pomocy od Jezusa, który będzie ich wspierał swoją obecnością i wszelką mocą, która jest Mu dana.

Ewangelia Marka kończy się opisem spotkania Jezusa z uczniami: „Na koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu ... i rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony. A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, a choćby coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją” (Mr 16, 15-18). Mówiąc to Jezus nawiązał do tego, co sam robił. Wskazał na to, że ważną częścią misji zleconej uczniom jest pomaganie ludziom w uwalnianiu ich od skutków grzechu, czyli chorób i uzależnieniu od demonów. Są to „znaki towarzyszące tym, którzy uwierzyli”, będące też uzupełnieniem zadania określonego u Mateusza, czyli głoszenia ewangelii. Została też tutaj pokazana droga prowadząca do zbawienia: wiara – chrzest – zbawienie. Brak wiary oznacza potępienie, podobnie jak wiara bez chrztu. Sam chrzest został u Marka przedstawiony trochę inaczej niż u Mateusza. Poprzednia ewangelia mówi o tym, że to uczniowie mają chrzcić tych, którzy uwierzyli, natomiast z opisu przedstawionego przez Marka nie wynika kto ma chrzcić. Wyjaśnieniem są słowa Jana Chrzciciela: „Ja chrzciłem was wodą, On zaś będzie chrzcił was Duchem Świętym” (Mr 1,8), tak więc słowo ochrzczony oznacza każdego, kto przeszedł chrzest wodą, wykonany przez człowieka, oraz chrzest Duchem, którego żaden człowiek wykonać nie może. Tylko dzięki darom Ducha Świętego wierzący mogą uzdrawiać i wypędzać demony, wyjaśnia to apostoł Paweł w liście do Koryntian (1 Kor 12,1-11).

W ewangelii Łukasza ostatni opis rozmowy Jezusa z uczniami poprzedzony jest sprawozdaniem ze spotkania Chrystusa z dwoma uczniami idącymi do Emaus, w trakcie której Jezus „począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach” (Ł 24,27). Uczniowie ci tego samego dnia „powrócili do Jerozolimy i znaleźli zgromadzonych jedenastu i tych, którzy z nimi byli” (Ł 24,33). Wtedy Jezus ukazał się im i powiedział: „To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach. Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma. I rzekł im: Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać i że, począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego. A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości” (Ł 24,44-49). Słowa Jezusa poruszają trzy bardzo ważne kwestie. Pierwsza dotyczy misji głoszenia ewangelii, która musi być połączona z głoszeniem upamiętania dla odpuszczenia grzechów. Tylko wiara połączona ze świadomością naszego prawdziwego stanu i skruchą prowadzi do zbawienia. Jedyną nadzieją każdego człowieka jest zaufanie Bogu, czego najlepszym przykładem jest apostoł Piotr, który podczas ostatniej wieczerzy, wierząc w swoje siły, zarzekał się: „Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć” (Ł 22,33), a kilka godzin później trzy razy wyparł się swojego Mistrza. Jezus porównał wtedy siebie do krzewu winnego, a uczniów do latorośli, i powiedział, że: „beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). Kwestia druga to rola i znaczenie Ducha Świętego, którego obecność jest niezbędna do wykonania misji i dlatego uczniowie mieli pozostać w Jerozolimie tak długo, aż zostaną „przyobleczeni mocą z wysokości”. Trzecia dotyczy nauczania o Chrystusie, które musi być ściśle związane z „zakonem Mojżesza, prorokami i Psalmami”, znanymi dziś jako Stary Testament. Dlatego też Jezus „otworzył umysły” uczniów, aby mogli zrozumieć Pisma. To w oparciu o nie mieli oni głosić dobrą nowinę o zbawieniu. Jakiekolwiek próby pomniejszania znaczenia Starego Testamentu, czy też jego unieważnienia są całkowicie niebiblijne. Apostoł Paweł napisał do Tymoteusza: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym 3,16-17). Jezus podkreślał niezmienność Bożego Słowa: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie” (Mt 5,17-18).

Ewangelia Jana kończy się inaczej niż trzy poprzednie. Jezus nie żegna się tu ze swoimi uczniami i nie przekazuje im żadnego polecenia dotyczącego ich dalszej działalności. Ale jest tu fragment, który wnosi coś nowego do tematu nauczania opartego na Biblii. Jest to ostatnia wypowiedź Jezusa, którą przytoczył Jan, a była ona skierowana do Piotra: „Rzecze mu Jezus: A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty chodź za mną!” (J 21,22), oraz komentarz Jana do niej: „Więc rozeszła się wśród braci ta wieść, że ów uczeń nie umrze; wszakże Jezus nie powiedział, że nie umrze, lecz: A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego?” (J 21,23). Jest to wskazówka dla każdego, kto czyta Słowo Boże, aby robił to z uwagą, prosząc Boga aby poprzez Ducha Świętego dał mu zrozumienie tego, co czyta, a nie próbował wyjaśniać sobie treści Pisma Świętego w oparciu o własne umiejętności. Bez właściwego zrozumienia Biblii nie można wywiązać się z zadania przekazanego przez Jezusa. Czy dzisiaj misja ta jest kontynuowana, a jeżeli tak to z jakim skutkiem? Ocena ta nie jest łatwa, ale to, co dzieje się obecnie na świecie wskazują raczej na to, że ludzie odchodzą od Boga i Jego Słowa i że dzisiejszy świat coraz bardziej przypomina ten z czasów Noego, który został zniszczony przez potop. Jezus zapowiedział to, mówiąc: „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego” (Mt 24,37). Co gorsze, ci którzy jako wierzący powinni wykonywać misję głoszenia ewangelii, znajdują się w bardzo złym stanie opisanym w Apokalipsie. List do zboru w Laodycei, dotyczący wierzących w obecnych czasach, mówi: „Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Ap 3,17). Tylko trzymanie się Boga i Jego Słowa jest szansą na to, aby nie być „nędzarzem, biedakiem, ślepym i gołym” i nie być tym, który „pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu” (Ap 14,10).

25 października 2014

Jedyny Bóg


„Słuchajże Izraelu: Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest.” (Pwt 6,4 BG)

Próbując poznać i zrozumieć Boga podświadomie staramy się dopasować Go do naszego sposobu postrzegania i oceniania świata. Chcemy widzieć Boga w takiej postaci, jaka jest możliwa do zaakceptowania przez nasze zmysły i rozum. Bardzo chętnie dostrzegamy u Boga cechy ludzkie. Już w księdze Rodzaju czytamy, że Bóg „odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił” (Rdz 2,2). W tej samej księdze jest napisane, że „żałował Pan, że uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu swoim” (Rdz 6,6). Bóg może się też rozgniewać, o czym można się wielokrotnie przekonać w Księgach Mojżeszowych, ale okazuje też swoją litość i miłosierdzie, a przede wszystkim swoją miłość do ludzi. Z tego powodu postrzegamy Boga jako istotę, która jest podobna do nas, w czym utwierdzają nas fragmenty Biblii mówiące o stworzeniu: „Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas” (Rdz 1,26). Imiona które są używane w Słowie Bożym do określenia Boga, takie jak Pan, Ojciec, Władca, Zbawca, Sędzia, czy Król, także zachęcają do personifikacji Stwórcy. Efektem tego jest postrzeganie Boga jako istoty podobnej do człowieka, tylko o większych możliwościach. Czy jest to słuszny pogląd?

Biblia nie zawiera fizycznego opisu Boga, który dawałby wyobrażenie tego, jak nasz Stwórca wygląda. Znajdują się w niej natomiast dwa ciekawe opisy obecności Boga. Księga Wyjścia przedstawia w jaki sposób Izrael widział obecność Boga na górze Synaj: „góra Synaj cała dymiła, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu. Jej dym unosił się jak dym z pieca, a cała góra trzęsła sie bardzo” (Wyj 19,18), z kolei apostoł Jan w Apokalipsie umieścił opis swojej wizji nieba i Boga: „oto tron stał w niebie, na tronie zaś siedział ktoś; a ten, który na nim siedział, podobny był z wyglądu do kamienia jaspisowego i karneolowego, a wokoło tronu tęcza, podobna z wyglądu do szmaragdu, ... a z tronu wychodziły błyskawice i głosy, i grzmoty” (Ap 4,2-5). Kiedy Mojżesz poprosił Boga „Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!”, Pan mu odpowiedział: „Sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą, i ogłoszę imię ‘Pan’ przed tobą ... Nie możesz oglądać oblicza mojego, gdyż nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu ... gdy przechodzić będzie chwała moja, postawię cię w rozpadlinie skalnej i osłonię cię dłonią moją, aż przejdę, a gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można (Wyj 33,18-23). Możliwość oglądania Boga przez człowieka została też przedstawiona w ewangelii Jana: „Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go” (J 1,18). Jezus potwierdził to własnymi słowami mówiąc do Żydów: „Ojca widział tylko Ten, który jest od Boga” (J 6,46).

Wątpliwości mogą budzić te fragmenty Pisma Świętego, które pozornie zaprzeczają stwierdzeniu o niemożliwości oglądania Boga. Można na przykład przeczytać, że „rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem” (Wyj 33,11). Inny przykład rozmowy Boga z człowiekiem znajduje się w księdze Rodzaju, gdy Pan ukazał się Abrahamowi w dąbrowie Mamre: „A podniósłszy oczy, ujrzał trzech mężów, którzy stanęli przed nim ... Potem odwrócili się mężowie i poszli stamtąd do Sodomy. Abraham zaś stał nadal przed Panem, a zbliżywszy się, Abraham rzekł: Czy rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym? ... I odszedł Pan, gdy skończył rozmowę z Abrahamem” (Rdz 18,1-33). Nie ulega wątpliwości, że Mojżesz i Abraham rozmawiali z Bogiem, trzeba się tylko zastanowić nad tym, czy w trakcie rozmowy widzieli oni Boga takiego, jakim on jest w rzeczywistości, czy też w takiej postaci, jaką Bóg wybrał, aby rozmowa mogła się odbyć. To, że w dąbrowie Mamre Pan ukazał się Abrahamowi w ludzkiej postaci nie oznacza wcale, że tak rzeczywiście wygląda. „To, co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów” (Pwt 29,28). Nasz Stwórca wyraźnie zaznaczył, że nasza wiedza o nim nie jest kompletna, ponieważ możemy poznać Go tylko w takim zakresie, w jakim On zdecydował się nam objawić.

Rozważania te prowadzą do ciekawych wniosków na temat drugiego przykazania: „Nie uczyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze i co jest na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym” (Pwt 5,8-9). Jest ono nie tylko nawiązaniem do pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”, ale także ostrzeżeniem, aby nikt nie próbował w jakikolwiek sposób przedstawiać Boga. Żaden obraz czy rzeźba nie są w stanie oddać prawdy o istocie Boga, a takie próby nie prowadzą do niczego dobrego. Jedną z zasad wiary adwentystów jest ta, dotycząca Boga: „Bóg jest jeden: Ojciec, Syn i Duch Święty, jedność trzech wiekuiście współistniejących osób. Bóg jest nieśmiertelny, wszechmogący, wszechwiedzący, przewyższający wszystko i zawsze istniejący. Jest On nieskończony i niepojęty przez ludzkie zrozumienie, a jednak znany dzięki objawieniu samego siebie. Godzien jest wiecznej czci, uwielbienia i służby całego stworzenia”.  W drugim zdaniu wymienione są te cechy, które posiada tylko Bóg. W trzecim określona została relacja między Bogiem i ludźmi, której charakter wynika z naszych ograniczeń. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie i zrozumieć Boga, wiemy o nim tylko tyle ile On nam o sobie powiedział. Ostatnie zdanie jest logiczną konsekwencją przyjęcia tego jaki jest Bóg. Z kolei pierwsze zdanie jest próbą określenia Boga jako istoty, ale użycie słowa „osób” może prowadzić do próby „uczłowieczenia” Boga, co z kolei jest źródłem różnego rodzaju poglądów ariańskich, negujących istnienie Trójcy i zaprzeczających boskości Jezusa. Właściwe zrozumienie istoty Boga, a właściwie przyjęcie, że nie można jej zrozumieć, tylko przyjąć to co Bóg nam przekazuje, jest jedną z fundamentalnych kwestii prowadzących do Prawdy. Do tej Prawdy, o której Jezus powiedział Żydom: „i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,32). Najlepszą drogą do tego jest oparcie się na faktach przedstawionych w Biblii. Część z nich została już przytoczona i wynika z nich, że nie powinniśmy podejmować jakichkolwiek prób personifikacji Boga. To działania zmierzające do przekroczenia granicy, której przekroczyć nie jesteśmy w stanie. Co jeszcze podaje nam Biblia?

Stary Testament mówi o Duchu Bożym już na samym początku księgi Rodzaju: „A ziemia była pustkowiem i chaosem, ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód” (Rdz 1,2). Duch Pański działał poprzez takich sędziów Izraela, jak Otniel (Sdz 3,10), Gedeon (Sdz 6,34), Jefta (Sdz 11,29) i Samson (Sdz 13,25). Działał także na króla Saula (1 Sm 10,6) i Dawida (1 Sm 16,13) oraz różnych proroków (Ne 9,30). Duch Boży to nie tylko forma mocy Boga, ponieważ ma możliwość przemawiania (2 Sm 23,2) i stwarzania (Hi 33,4), można Go też zasmucić (Iz 63,10), ma też własną wolę (Ez 1,12).

W Starym Testamencie znajdują się także informacje o Zbawicielu. Część z nich wskazuje na Boga jako Zbawiciela: „Tak mówi Pan, Król Izraelski i jego Odkupiciel, Pan Zastępów: Ja jestem pierwszy i Ja jestem ostatni, a oprócz mnie nie ma boga” (Iz 44,6), „Tak mówi Pan, twój Odkupiciel i twój Stwórca” (Iz 44,24). Bóg zdecydowanie odrzuca możliwość odkupienia od grzechów przez kogoś innego niż On sam: „Ja, jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich grzechów nie wspomnę” (Iz 43,25). Jednak to, co można przeczytać w innym miejscu (Iz 48,16-17): „Od samego początku nie mówiłem w skrytości, odkąd się to dzieje, Ja tam jestem! A teraz Wszechmogący, mój Pan, posłał mnie i jego Duch. Tak mówi Pan, twój Odkupiciel, Święty Izraelski” sugeruje, że Odkupiciel zostanie wysłany przez Boga. Kolejny fragment mówi to jeszcze wyraźniej: „Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie, a my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni” (Iz 53,4-5). Kolejna sprzeczność? Nie, jeżeli odrzucić osobowe postrzeganie Boga i przyjąć, że nie wiemy jaki Bóg jest i że znamy tylko niektóre prawdy o Nim. Nie, jeżeli przyjmiemy, że chociaż nie potrafimy tego zrozumieć jak jest to możliwe, to jednak Bóg, Duch Boży i Zbawiciel są Jednym (Jedynym) Bogiem, chociaż są przez nas dostrzegani jako niezależne od siebie istoty.

Cztery ewangelie Nowego Testamentu to opis życia i działalności Jezusa Chrystusa. Przedstawione są w nich sytuacje, w których Żydzi oskarżali Go o to, że podaje się za Boga, a Jezus nigdy nie zaprzeczył tym oskarżeniom. Podczas rozmów z Żydami wielokrotnie odnosił się do tych fragmentów Starego Testamentu, które mówiły o tym, że jest Bogiem. W 8 rozdziale ewangelii Jana znajduje się opis jednej z takich dyskusji, podczas której Jezus powiedział: „Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach”. Bardzo znamienna była reakcja rozmówców Jezusa: „Wtedy pytali go: Kimże Ty jesteś?”. Pomimo odniesienia się do fragmentu księgi Izajasza, w którym Bóg mówi o sobie: „Dlatego mój lud pozna moje imię, zrozumie w owym dniu, że to Ja jestem, który mówi: Oto jestem” (Iz 52,6), religijni przywódcy Izraela nie zrozumieli wypowiedzi Jezusa. Otoczeni murem własnych poglądów nie dopuszczali do siebie możliwości istnienia innej Prawdy niż ta, którą sobie stworzyli. Ile dramatyzmu, rozczarowania i bezsilności zawartych jest w odpowiedzi Jezusa: „Po co Ja w ogóle mówię do was?”. Ci, którzy byli duchowymi przywódcami Izraela albo nie rozumieli Chrystusa, albo starali się go zabić, kiedy rozumieli że mówi o swojej boskości. A u podstaw ich działania leżało „osobowe” rozumienie Boga oraz wypowiedź Mojżesza: „Słuchaj Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!” (Pwt 6,4) sugerująca „jednoosobowość” Boga. Może gdyby znali ostatnią księgę Nowego Testamentu, Apokalipsę, łatwiej by im było zmienić zdanie na temat Boskości Jezusa Chrystusa. Znajduje się tam fragment, który łączy wiedzę nowotestamentową o Mesjaszu ze Starym Testamentem. Apostoł Jan zobaczył w swojej wizji „kogoś podobnego do Syna Człowieczego ... On zaś ... rzekł: Nie lękaj się, Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła” (Ap 1,13-18). Porównanie tego tekstu z przytoczonym wcześniej cytatem z Izajasza: „Tak mówi Pan, Król Izraelski i jego Odkupiciel, Pan Zastępów: Ja jestem pierwszy i Ja jestem ostatni, a oprócz mnie nie ma boga” (Iz 44,6) rozwiałoby wszelkie ich wątpliwości, powinno też rozwiać je dzisiaj.

Co do jakiegokolwiek fizycznego podobieństwa między Bogiem i stworzonymi przez Niego ludźmi, wystarczy w odpowiedni sposób spojrzeć na to, co o Bogu wiemy z Biblii. Bóg jest wszechwiedzący, nasza wiedza na temat otaczającego świata z całą pewnością nie jest pełna i doskonała, a wiedzy na temat przyszłości nie mamy żadnej. Bóg jest wszechobecny, co samo w sobie jest trudne, jeżeli nie niemożliwe, do wyobrażenia, człowiek może być w danym momencie tylko w jednym miejscu. Czy człowiek, lub istota podobna do człowieka, może słuchać w tym samym czasie kilkunastu innych ludzi? A kilkuset, kilka tysięcy lub milionów? To kolejna rzecz która jest dla ludzi niemożliwa i jednocześnie trudna do wyobrażenia. A nasz Bóg nie tylko słyszy wszystkich ludzi, ale zna też wszystkie ludzkie myśli. „Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią” (Wyj 20,4), inaczej mówiąc nie próbuj wyobrażać sobie Boga w jakiejkolwiek znanej postaci, bo żadna z nich nie będzie odpowiednia i właściwa. Bóg jest niepojęty przez ludzkie zrozumienie. Ale nie oznacza to, że nie można odnaleźć pewnych analogii, które pozwalają na problem Trójcy spojrzeć w trochę inny sposób. Na przykład atmosfera otaczająca Ziemię. Stanowi jedną całość, nie składa się z rozłącznych i niezależnych od siebie części, a jednak funkcjonują takie pojęcia jak powietrze arktyczne czy wiatry równikowe, które wskazują na jakąś część atmosfery, która ma swoje indywidualne cechy. Ziemskie oceany stanowią jeden system „naczyń połączonych”, są jakby jednym olbrzymim organizmem a nie kilkoma, które ze sobą tylko współpracują. I tutaj można wskazać na przykład na prądy morskie, które mają swój indywidualny zbiór charakterystycznych dla nich cech. Ale nie można ich oddzielić od otaczających ich wód i wskazać, że są niezależnymi ciałami.

Bóg nie jest taki jak ziemska atmosfera czy też ziemskie oceany. Jaki jest Bóg wie tylko On sam. Objawia się w takim zakresie, jaki jest ludziom potrzebny i jednocześnie możliwy do przyjęcia. Biblia nie jest podręcznikiem o Bogu i nie ma na celu przekazania całej wiedzy o Nim, ponieważ jest to niemożliwe. Ma natomiast pokazać prawdę o Bożym charakterze i Bożej miłości do ludzi. Ma wreszcie przyciągać do Boga każdego człowieka nie strachem przed surowymi konsekwencjami sprzeciwiania się woli Boga, ale przez miłość do Stwórcy, który oddał sam siebie za nasze grzechy, aby zapewnić nam zbawienie. Żądania naszego Boga są bardzo proste i podał je Mojżesz: „teraz więc, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, twój Bóg! Tylko, abyś okazywał cześć Panu, swemu Bogu, abyś chodził tylko jego drogami, abyś go miłował i służył Panu, swemu Bogu, z całego serca i z całej duszy, abyś przestrzegał przykazań Pana i jego ustaw, która ja ci dziś nadaję dla twego dobra” (Pwt 10,12).

21 czerwca 2014

Prawda

„Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali” (J 4, 23)
Jezus w rozmowie z Samarytanką w prostych słowach przedstawił na czym polegał problem ludzi, którzy w tamtych czasach wierzyli w Boga. Otóż zbyt duży nacisk kładziono na zewnętrzne formy oddawania chwały Bogu, stąd tak duże przywiązanie Żydów do świątyni w Jerozolimie, czy Samarytan do góry Garizim. Podobny był też stosunek ludzi do Bożego prawa, ważne było jego literalne przestrzeganie a nie jego akceptacja i przyjęcie go do serca. Tymczasem dla Boga nie miejsce i zewnętrzna forma oddawania czci były najważniejsze, ale wewnętrzna motywacja wierzących. „Obficie obdarzy cię Pan, Bóg twój, ... jeżeli będziesz słuchał głosu Pana, Boga twego, i będziesz przestrzegał jego przykazań i ustaw zapisanych w księdze tego zakonu, jeżeli nawrócisz się do Pana, Boga twego, z całego serca twego i z całej duszy twojej. To przykazanie bowiem, które ja ci dziś nadaję, nie jest dla ciebie ani za trudne, ani za dalekie ... lecz bardzo blisko ciebie jest słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił” (Pwt 30, 9-14). Jezus mówiąc o „prawdziwych czcicielach” dał do zrozumienia, że mogą też być „czciciele fałszywi”. Należą do nich ci, którzy nie oparli swojej wiary „na duchu i na prawdzie”, bardzo ważne więc jest to, aby w naszej wierze nie zabrakło żadnego z tych dwóch składników. Słowa: „Nie każdy kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 7, 21) wyraźnie wskazują na to, jak duże ma to znaczenie.
Duchowy aspekt wiary to przede wszystkim kontakt z Duchem Świętym, dzięki któremu możliwa jest przemiana grzesznika w człowieka uświęconego. Ukorzenie się przed Bogiem i otwarcie się na działanie jego Ducha prowadzi do odwrócenia się od grzechu, czego kulminacyjnym momentem jest przyjęcie Ducha Świętego „na stałe”, czyli nowonarodzenie. Efektem jest zamiana wartości „cielesnych” na duchowe, „zwleczenie starego człowieka wraz z uczynkami jego” (Kol 3, 9). Usunięcie pożądliwości, chciwości, gniewu, zapalczywości oraz złości, i zastąpienie ich serdecznym współczuciem, dobrocią, pokorą, łagodnością i cierpliwością, jest potwierdzeniem oparcia wiary na Duchu Świętym. Odwrócenie się od grzechu, życie według Bożych standardów  i przestrzeganie przykazań są natomiast potwierdzeniem narodzenia się na nowo: „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził” (1 J 3, 9). 
Co dzieje się po nowonarodzeniu, czy przyjęcie Ducha Świętego jest gwarancją zbawienia? Jezus powiedział Nikodemowi, że: „jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3, 3), tak więc chrzest Duchem nie jest gwarancją tylko przepustką do zbawienia, jest jak wiza, która daje prawo wjazdu do kraju, który ją wystawił, ale żeby do niego wjechać trzeba jeszcze przejść przez kontrolę na granicy. Czy Biblia to potwierdza i są w niej wypowiedzi potwierdzające to, że można stracić zbawienie po nowonarodzeniu? Apostoł Piotr w swoim liście pisze o ludziach, którzy: „przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili sie od brudów świata, lecz potem znowu się w nie uwikłali, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania” (2 P 2, 20-21). Gdyby taka sytuacja była niemożliwa, to Piotr nie wspominałby nawet o niej, a jednak ostrzega przed taką możliwością. W jaki sposób można utrzymać stan, który został osiągnięty po przyjęciu Ducha Świętego? Trzeba zgodnie ze słowami Jezusa oddawać Bogu cześć „w duchu i w prawdzie”. Piłat podczas przesłuchania powiedział do Jezusa: „Co to jest prawda?” (J 18, 38). Nie wiedział o tym, że właściwym pytaniem było nie „co” a „kto”, albowiem Prawda stała wtedy przed Piłatem. Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem droga i prawda, i żywot” (J 14, 6), wiemy też że: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo” (J 1, 1) oraz że: „Słowo ciałem się stało” (j 1, 14). Tak więc wiara musi być też oparta na Prawdzie, czyli Słowie Bożym i musi być z nim zgodna. Nie może być zresztą inaczej, ponieważ Duch Święty jest też „Duchem prawdy”, który zgodnie z obietnicą Jezusa daną apostołom: „nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (J 14, 26). Modląc się do Boga w ogrodzie Getsemane, Jezus powiedział o apostołach: „Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego. Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą. Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat; I za nich poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęcenie w prawdzie” (J 17, 15-19). O tym jak ważne jest oparcie się na prawdzie, możemy przeczytać w liście do Kolosan. Apostoł Paweł napisał w nim: „Dziękujemy Bogu ... bo usłyszeliśmy o wierze waszej w Chrystusie Jezusie i o miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych, dla nadziei, która jest przygotowana dla was w niebie; o niej to słyszeliście ... usłyszeliście i poznaliście łaskę Bożą w prawdzie ... Dlatego ... nie przestajemy się za was modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Pana” (Kol 1, 3-10). Ciekawe i pouczające jest to, w jaki sposób Paweł pisze o Kolosanach. Najpierw stwierdza, że mają wiarę w Boga i miłość do braci oraz znają łaskę Bożą, ale później dodaje, że powinni dążyć do pełnego poznania woli Boga, „we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu”, ponieważ dopiero wtedy będą mogli postępować tak, jak tego oczekuje Bóg i „wzrastać w poznawaniu Pana”. „Szukajcie Pana i mocy jego, Szukajcie zawsze oblicza jego!” (Ps 105, 4). Odkrywanie coraz to nowszych prawd o Bogu umacnia wiarę i pozwala coraz lepiej poznawać głębię Bożej miłości do nas. Im bliżej jesteśmy Prawdy tym łatwiej jest nam wykryć kłamstwa o Bogu, które diabeł stara się przemycić do naszego życia, „szukajcie Pana, a żyć będziecie” (Am 5, 6).
Biblia przedstawia nam plan naszego zbawienia. Jest on prosty: przyjąć ofiarę Chrystusa poprzez ukorzenie się przed Bogiem i wyrażenie skruchy; odwrócenie się od dotychczasowego życia i zmiana priorytetów na „duchowe”; nawrócenie się i przyjęcie Ducha Świętego, wraz z „szatą sprawiedliwości”, która przesłania wcześniejsze grzechy; wreszcie utwierdzanie tego stanu, zgodnie na przykład z tym, co apostoł Paweł napisał do Filipian: „I o to modlę się, aby miłość wasza coraz bardziej obfitowała w poznanie i wszelkie doznanie, abyście umieli odróżniać to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, abyście byli czyści i bez nagany na dzień Chrystusowy, pełni owocu sprawiedliwości przez Jezusa Chrystusa, ku chwale i czci Boga” (Flp 1, 9-11). Prostota tego planu jest zniekształcana przez diabła na wszystkie możliwe sposoby, a im bliżej czasów końca, tym bardziej intensywne sa jego działania. Biblia ostrzega nas o tym wielokrotnie, na przykład słowami apostoła Pawła, piszącego do Tesaloniczan: „prosimy was, bracia, abyście nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć, czy to przez jakieś wyrocznie, czy przez mowę, czy przez list, rzekomo przez nas pisany, jakoby już nastał dzień Pański ... bo nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, przeciwnik, który wynosi sie ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie  w świątyni Bożej, podając się za Boga ... A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wielką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów, i wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić” (2 Tes 2, 1- 10). Jakże aktualne są słowa Jezusa, wypowiedziane do Żydów: „Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8, 31-32). 

7 czerwca 2014

Czasy końca

A trzeci anioł szedł za nimi, mówiąc donośnym głosem: Jeżeli ktoś odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi i przyjmie znamię na swoje czoło lub na swoją rękę, to i on pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka. A dym ich męki unosi się w górę na wieki wieków i nie mają wytchnienia we dnie i w nocy ci, którzy oddają pokłon zwierzęciu i jego posągowi, ani nikt, kto przyjmuje znamię jego imienia. Tu się okaże wytrwanie świętych, którzy przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14, 9-12)
Pewien pastor użył w swoim kazaniu ciekawego porównania współczesnych chrześcijan do uczestników biegu długodystansowego. W opowiedzianej przez niego historii większość biegaczy po rozpoczęciu biegu i przebyciu kilku metrów zatrzymała się i zaczęła cieszyć się z tego, że wystartowali. Zaczęli zachowywać się tak, jakby już byli zwycięzcami. Zapomnieli jednak, że aby wygrać nie wystarczy wystartować, przede wszystkim należy dobiec do mety. Czy rzeczywiście współcześni chrześcijanie zachowują się w taki sposób? Co na ten temat mówi Biblia, w jaki sposób opisuje to w proroctwach dotyczących naszych czasów?
Objawienie św. Jana najdokładniej przedstawia wydarzenia czasów końca, jest jednak księgą, która w zdecydowany sposób różni się od całej reszty Nowego Testamentu. Apokalipsa jest w nim jedyną księgą proroczą i została napisana językiem pełnym symboli, które dla nieprzygotowanego czytelnika są trudne do zrozumienia. Apostoł Jan opisywał przecież wydarzenia, które z jego punktu widzenia miały nastąpić w odległej przyszłości. Zostały mu one przedstawione w taki sposób, aby mógł je spisać posługując się znanymi mu pojęciami. Głównym problemem było to, w jaki sposób językiem współczesnym dla Jana przedstawić przyszłe wydarzenia. Z kolei dla nas największym problemem jest odnalezienie w symbolicznym języku Biblii otaczającej nas rzeczywistości.
 „A dwudziestu czterech starszych, którzy siedzą na tronach swoich przed Bogiem, upadło na oblicza swoje i oddało pokłon Bogu, mówiąc: Dziękujemy ci, Panie, Boże Wszechmogący, który jesteś i byłeś, że przejąłeś potężną władzę swoją i zacząłeś panować; i popadły w gniew narody, lecz i twój gniew rozgorzał, i nastał czas sądu nad umarłymi, i oddawanie zapłaty sługom twoim prorokom i świętym, i tym, którzy się boją imienia twego, małym i wielkim, oraz wytracenia tych, którzy niszczą ziemię” (Ap 11, 17-18). Czasy końca to przede wszystkim ostateczne rozwiązanie problemu grzechu. Świat jaki znamy przestanie istnieć: „śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły, i rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię” (Ap 21, 4-5). Bóg obiecuje, że nie będzie poprawiał istniejącego świata, ale wszystko stworzy na nowo. Na nowej Ziemi nie będzie miejsca na jakikolwiek grzech, zostanie on wcześniej unicestwiony. Ten sam los spotka tego, od którego zaczęła się cała historia zła i odstępstwa, czyli Lucyfera, oraz wszystkich jego „wspólników”: „I pojmane zostało zwierzę, a wraz z nim fałszywy prorok, który przed nim czynił cuda, jakimi zwiódł tych, którzy przyjęli znamię zwierzęcia i oddawali pokłon posągowi jego. Zostali oni obaj wrzuceni żywcem do jeziora ognistego, gorejącego siarką” (Ap 19, 20), „a diabeł, który ich zwodził, został wrzucony do jeziora z ognia i siarki, gdzie znajduje się też zwierzę i fałszywy prorok, i będą dręczeni dniem i nocą na wieki wieków” (Ap 20, 10). W tym samym jeziorze ognistym znajdą swój koniec śmierć, piekło oraz wszyscy ludzie, którzy nie są zapisani w księdze żywota. Wprawdzie nikt nie zna zawartości tej księgi, ale w Biblii można odnaleźć informacje o tym, kto nie został do niej wpisany: „Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką” (Ap 21, 8). Boże miłosierdzie i sprawiedliwość polegają na tym, że pomimo naszych występków i łamania Prawa, Bóg nie odwraca się od nas, ale cały czas nas ostrzega i wskazuje właściwą drogę. Bóg nigdy nie działał bez wcześniejszego przekazania poprzez swoich proroków tego, co zaplanował. Ostatnie ostrzeżenie które będzie miało miejsce tuż przed zakończeniem historii grzechu, zostało zapowiedziane w Apokalipsie w wizji trzech aniołów. Pierwszy wskazuje na to, co trzeba zrobić, aby uniknąć drugiej śmierci, czyli jeziora ognistego: „Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód” (Ap 14, 7). Z kolei trzeci anioł mówi o tym, jaka droga prowadzi do zagłady: „Jeżeli ktoś odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi i przyjmie znamię na swoje czoło lub na swoja rękę, to i on pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka” (Ap 14, 9-10). Jedynym ratunkiem jest oddanie chwały Bogu i uznanie jego sprawiedliwości. Co dokładnie oznacza oddawanie chwały? Pierwszy anioł przedstawił Boga jako tego, który „stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód”. Nawiązał tym samym do stworzenia świata (Rdz 1, 1), potopu jako symbolu końca (Rdz 7, 11) oraz Prawa Bożego czyli Dekalogu (Wj 20, 11). Nasz stosunek do Bożych Przykazań wskazuje na to, czy oddajemy Bogu chwałę: „kto mnie [Jezusa] miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie” (J 14, 23); czy też odrzucamy Bożą miłość: „kto mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega” (J 14, 24). Zakończenie opisu misji trzech aniołów również podkreśla istotną rolę Prawa: „Tu się okaże wytrwanie świętych, którzy przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14, 12).
Bóg słowami proroka ostrzega nas, że „nadeszła godzina sądu jego” i nawołuje do nawrócenia. Czy traktujemy te słowa poważnie? Obraz naszego pokolenia przedstawiony w Piśmie Świętym wskazuje niestety na to, że tak nie jest. „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych, przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki. I nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego” (Mt 24, 38-39). Jezus opisał tymi słowami stan całej ludzkości w czasach końca, więc może nie dotyczy to chrześcijan. Okazuje się, że nawet oni nie są wyjątkiem. W poselstwie do zboru w Laodycei, który jest obrazem kościoła naszych czasów, Jezus powiedział: „Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły. Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał” (Ap 3, 17-18). Złoto jest tu symbolem mądrości Bożej, bogactwa duchowego przekazywanego nam poprzez Słowo Boże. Można je „nabyć”, ale tylko poprzez oddanie się Jezusowi i przyjęcie Bożej szaty sprawiedliwości. Musi to być jednak poprzedzone „przejrzeniem”, odzyskaniem duchowego wzroku dzięki działaniu w nas Ducha Świętego. Bóg ostrzega nas, że im bliżej końca, tym trudniej będzie „odzyskać wzrok”, ponieważ: „zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12, 17). Smok, czyli szatan, robić będzie wszystko, aby odciągnąć ludzi od Boga i walczyć będzie z „resztą potomstwa niewiasty”, czyli Kościoła Bożego. Słowo „reszta” sugeruje, że nie będzie ich zbyt wielu, co zgadza się ze słowami Jezusa: „I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie” (Mt 24, 10-12). Jakże ważne jest w tych czasach posiadanie Bożych darów: złota i maści przywracającej wzrok, jak istotne jest ich używanie owocujące przestrzeganiem przykazań, co jest znakiem wyróżniającym „resztę potomstwa niewiasty”. Poselstwo pierwszego anioła wskazuje nie tylko na Dekalog, użyte w nim zostały określenia umieszczone przez Boga na kamiennych tablicach w czwartym przykazaniu: „Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go” (Wj 20, 11). Diabeł doskonale wie, że „ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego” (Jk 2, 10), i dlatego robi wszystko co możliwe, aby przekonać ludzi do lekceważenia tego przykazania. Trudno jest spotkać osobę wierzącą, która kwestionowała by którekolwiek z pozostałych dziewięciu przykazań, ale równie trudno jest spotkać chrześcijanina, który w taki sam sposób podchodzi do czwartego przykazania. Czy to nie jest zastanawiające, że ludzie głęboko wierzący w Boga, podczas czytania przykazań nagle tracą wzrok, kiedy dochodzą do przykazania o sabacie? „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie” (J 14, 15).

Największe objawienie mocy Bożej po potopie miało miejsce podczas wyprowadzania Izraela z Egiptu. Bóg poprzez swojego proroka Mojżesza próbował nakłonić faraona do wypuszczenia Żydów z niewoli. Kolejne, coraz poważniejsze i groźniejsze plagi nie przekonały go do zmiany decyzji, faraon wciąż pozostawał nieugięty, przede wszystkim w stosunku do Boga. Dopiero śmierć pierworodnego syna wstrząsnęła nim na tyle mocno, że zmienił zdanie. Podobna sytuacja będzie miała miejsce w czasach końca, na ziemię zostanie wylanych siedem czasz gniewu Bożego – siedem plag. I tak samo jak w przypadku faraona, nie spowodują one nawrócenia ludzi do Boga: „I byli ludzie popaleni wielkim żarem, i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie upamiętali się, by mu oddać chwałę … I bluźnili Bogu niebieskiemu z powodu swoich bólów i z powodu swoich wrzodów, i nie upamiętali się w swoich uczynkach … I spadły z nieba na ludzi ogromne centnarowe kawały gradu; a ludzie bluźnili Bogu z powodu plagi gradu, gdyż plaga ta była bardzo wielka” (Ap 16, 9-21). Tak jak w historii Izraela przyszedł moment, w którym skończył się dla nich czas łaski, tak samo stanie się przed ponownym przyjściem Jezusa, czas łaski się skończy. Czy nie powinniśmy wziąć sobie głęboko do serca tego, co już dawno temu powiedział Jeremiasz: „Rzeczy okropne i ohydne dzieją się w tym kraju. Prorocy prorokują fałszywie, a kapłani nauczają według własnego widzimisię: mój lud zaś kocha się w tym. Lecz co poczniecie, gdy to się skończy? (Jr 5, 30-31).

11 maja 2014

Oblubienica

„Bo jak młodzieniec poślubia pannę, tak poślubi cię twój Odnowiciel, a jak oblubieniec raduje się z oblubienicy, tak twój Bóg będzie się radował z ciebie.” (Iz 62, 5)
Biblia zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie wykorzystuje motyw wesela, oblubieńca i oblubienicy dla zobrazowania relacji łączących Boga z ludźmi. Izajasz przedstawił Boga jako oblubieńca, co sugeruje, że jako ludzie nie jesteśmy dla Boga równorzędnym partnerem. To oblubieniec wybiera oblubienicę i proponuje jej małżeństwo, oblubienica może jedynie przyjąć lub odrzucić ofertę, „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem” (J 15, 16). Z kolei Chrystus porównał swój pobyt wśród uczniów do obecności oblubieńca na uroczystości weselnej. Wreszcie Apokalipsa mówi o weselu Baranka, które na zawsze złączy Boga ze zbawionymi ludźmi, a związek ten będzie swoistym małżeństwem zawartym z Bogiem.
W liście do Efezjan Paweł podał zasady, które powinny być przestrzegane w każdym małżeństwie: „Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany” (Ef 5, 25-27). „Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem” (Ef 5, 22-23). Pierwszy fragment można zrozumieć na dwa sposoby: albo Chrystus utworzył Kościół a potem go przysposobił tak, aby stał się „święty i niepokalany”; albo najpierw przygotował sobie oblubienicę „bez zmazy i skazy”, a kiedy była gotowa, utworzył Kościół. Inaczej rzecz ujmując są dwa wydarzenia: przysposobienie oraz utworzenie Kościoła, i należy określić w jakiej kolejności one występują. Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa po określeniu pojęcia „Kościół Chrystusowy”. W cytowanym już fragmencie listu do Efezjan Paweł napisał, że „Głową Kościoła” jest Chrystus, a sam Kościół jest ciałem, dla którego Jezus jest Zbawicielem. Z kolei w liście do Kolosan napisał, że „teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku udręk Chrystusowych za ciało jego, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Rozwiązaniem problemu jest znów list do Efezjan: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją, a tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5, 31-32). Tak więc Kościół Boży zbudowany jest z tych ludzi, którzy „połączyli” się z Chrystusem, czyli tych, którzy narodzili się na nowo. Ostateczna odpowiedź na pytanie o to, w jakiej kolejności następują przysposobienie i utworzenie Kościoła, daje ewangelia Jana: „Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy” (J 14, 23). Miłość do Chrystusa powoduje utrwalenie Bożego Prawa w sercu człowieka, a to z kolei otwiera drzwi, przez które Bóg przychodzi po to, aby w człowieku zamieszkać. Przyjście to jest właśnie tym nowonarodzeniem, o którym Jezus powiedział Nikodemowi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3, 3). Nowonarodzenie jest:
·         potwierdzeniem oddania Bogu swojego życia;
·         oczyszczeniem z dotychczasowych grzechów;
·         przyjęciem Bożej ochrony, wzmacniającej odporność na pokusy wiodące do grzechu.
Poddanie się Bogu to przyjęcie w stosunku do Stworzyciela pozycji sługi i ukorzenie się przed Nim: „Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, Sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże” (Ps 51, 19); „Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie” (Iz 61, 1); ale „Ty jednak przez zatwardziałość swoją i nieskruszone serce gromadzisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga” (Rz 2, 5).
Oczyszczenie z grzechów odbywa się tak, jak w przypadku uzdrowienia trędowatego: „I oto trędowaty, przystąpiwszy, złożył mu pokłon, mówiąc: Panie, jeśli chcesz , możesz mię oczyścić. I wyciągnąwszy rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony! I natychmiast został oczyszczony z trądu” (Mt 8, 2-3). Jezus dotykając chorego usunął z niego trąd. Nowonarodzenie jest jak małżeństwo, a jak napisał Paweł „tych dwoje będzie jednym ciałem”. Jezus przekazuje nowonarodzonemu człowiekowi swoją szatę sprawiedliwości, która zakrywa i usuwa wszystkie dotychczasowe grzechy. „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5, 17).
Wreszcie ostatni punkt, niewątpliwie bardzo kontrowersyjny, czyli życie człowieka po przyjęciu Ducha Świętego. Czy może ono być „bez zmazy, skazy, święte i niepokalane? Zdania na ten temat są podzielone, ale co o tym mówi Bóg poprzez Pismo Święte? W liście do Rzymian Paweł napisał: „Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania. Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi. Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu” (Rz 6, 5-7). Śmierć uwalniająca od grzechu to nie fizyczna śmierć, ale symboliczne ukrzyżowanie i unicestwienie grzesznego ciała, o czym Paweł przekonuje w dalszej części swojego listu: „Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje. Umarłszy bowiem, dla grzechu raz na zawsze umarł, a żyjąc, żyje dla Boga. Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Niechże więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego. … Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską” (Rz 6, 8-14). Paweł pisząc o nowym życiu, w którym człowiek nie ulega wpływowi grzechu, kilkakrotnie podkreśla, że jest ono możliwe po przyjęciu Ducha Świętego: „jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego [Jezusa] śmierci”, „jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem”, „jeśli tylko Duch Boży mieszka w was”. Potwierdził to także Jakub, pisząc: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków” (Jk 1, 2-4). Chrzest Duchem nie oddziela nas od pokus, bo nie zmienia się świat w którym żyjemy, ale zgodnie z obietnicą „umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia” (2 P 2, 9) i „wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie” (Flp 4, 13). Jezus jest drogą prowadzącą do zbawienia, a nowonarodzenie jest tym momentem, o którym Dawid powiedział: „Postawił [Bóg] na skale nogi moje, umocnił kroki moje” (Ps 40, 3) a od którego Zbawiciel idzie razem z nami.

Żyjemy w czasach końca, w oczekiwaniu na przyjście Jezusa Chrystusa. W związku z tym, że pozostało niewiele czasu diabeł coraz intensywniej działa, aby jak najwięcej ludzi odciągnąć od Boga, jego celem jest „kraść, zarzynać i wytracać” (J 10, 10). Dlatego coraz ważniejsza jest kwestia właściwego zrozumienia Słowa, które jest „mocą Bożą ku zbawieniu” (Rz 1, 16). Jezus ostrzega nas, że „przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią [ludzie], ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2 Tm 4, 3-4). Ale czy w baśniach jest moc prowadząca do zbawienia? „Tu się okaże wytrwanie świętych, którzy przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14, 12). Czy na pewno dobrze rozumiemy te ostrzeżenia?

14 kwietnia 2014

Prorok cz.2

Jezus nie był zwykłym człowiekiem, wskazywały już na to jego narodziny. Miał szczególne relacje z Bogiem i sam to podkreślał. Kiedy mówił o Ojcu, nigdy nie używał przymiotnika „nasz”, tylko „wasz” albo „mój”: „wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie” (Mt 6, 8), „a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie” (Mt 6, 18), „kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7, 21). Wygląda to tak, jakby chciał w ten sposób podkreślić, że łączy go z Bogiem coś więcej, niż innych ludzi. Sugerował to niejednokrotnie, na przykład w cytowanym już fragmencie „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? Wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7, 21-23). Ostatnie zdanie wskazuje na to, że to Jezus będzie decydował o losie ludzi. A przecież wiadomo, że „Jeden jest zakonodawca i sędzia, Ten który może zbawić i zatracić” (Jk 4, 12).  Ponadto z przypowieści o dwóch fundamentach, znajdującej się bezpośrednio za tym zdaniem, można się dowiedzieć że „każdy więc, kto słucha tych słów moich [Jezusa] i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce” (Mt 7, 24). A przecież trzy wersy wcześniej Jezus stwierdził, że do Królestwa Niebios wejdzie „tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie”.
Jezus był kimś więcej niż prorokiem. Moc, którą dysponował i wykorzystywał do uzdrawiania ludzi oraz do wypędzania demonów; sposób w jaki ludzie zwracali się do niego i oddawali mu cześć; wreszcie wypowiedzi Jezusa o sobie świadczą o jego boskich cechach. Podczas uzdrowienia trędowatego Jezus dotknął go, a jednak nie stał się przez to nieczysty, a tak przecież mówiło prawo Mojżeszowe. Kontakt z trędowatym wywołuje nieczystość i wymaga poddania się oczyszczeniu. Jezus jednak nie tylko nie stracił swojego stanu „czystości”, ale przekazał go choremu, uzdrawiając go. Kiedy przybyli do niego uczniowie Jana Chrzciciela pytając go: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?” (Mt 11, 3), odpowiedział im: „Ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostaja oczyszczeni i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani a ubogim zwiastowana jest ewangelia” (Mt 11, 5). Zacytował tu proroka Izajasza, który powiedział: „Oto wasz Bóg! Nadchodzi pomsta, odpłata Boża! Sam On przychodzi i wybawi was! Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych. Wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych” (Iz 35, 4-6). Jezus wiedział doskonale kim jest, ale nigdy tego wprost nie wyraził, zamiast tego wskazywał te fragmenty Pism, które o tym mówiły. Kiedy rozmawiał raz z Żydami, powiedział: „Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach. Wtedy pytali go: Kimże Ty jesteś? Jezus odpowiedział im: Po co Ja w ogóle mówię do was?” (J 8, 23-25). Powiedział tu, że jest z wysokości, nie z tego świata, wreszcie użył słów z proroctwa Izajasza: „Bo tak mówi Wszechmogący PanDlatego mój lud pozna moje imię, zrozumie w owym dniu, że to Ja jestem, który mówi: Oto jestem” (Iz 52, 4-6), ale Żydzi nie chcieli chyba tego zrozumieć. Przy okazji innej rozmowy z faryzeuszami powiedział: „Oto dlatego Ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie, a z nich niektórych będziecie zabijać i krzyżować, innych znowu będziecie biczować w waszych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew, przelana na ziemi – od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza” (Mt 23, 34-35).
Żaden chrześcijanin nie ma wątpliwości co do tego, że Biblia jest natchnionym Słowem Boga i zawiera tylko i wyłącznie Prawdę. Jeżeli tak, to wniosek z dotychczasowych rozważań, dla większości oczywisty od początku, może być tylko jeden: Jezus jest Bogiem. Jednak nie wszyscy tak myślą. Historia różnych poglądów antytrynitarnych, umniejszających lub wręcz negujących boskość Jezusa, jest prawie tak długa, jak samego chrześcijaństwa. Protestantyzm także nie jest wolny od tego typu poglądów, do przeciwników nauki o Trójcy zaliczali się niektórzy założyciele istniejących dziś kościołów protestanckich. Także dziś niektóre kościoły czy związki wyznaniowe zaliczają się do tego nurtu. Jednym z głównych zarzutów w stosunku do tych, którzy wierzą w słuszność nauki o Trójcy Świętej jest to, że Biblia nigdzie nie mówi o Trójcy i że nie ma w niej uzasadnienia dla takiej nauki. Nie jest to do końca prawdą, ponieważ zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie znajdują się informacje o trzech Boskich Istotach: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Ostatnie polecenie Jezusa przekazane uczniom zawierało informację o potrzebie chrzczenia narodów w imię Ojca i Syna I Ducha Świętego. Są więc w jednym miejscu wymienione trzy Istoty Boskie, w dodatku bez wskazywania na istnienie jakiejkolwiek różnicy w ich hierarchii. Teraz kilka cytatów ze Starego Testamentu: „A teraz Wszechmogący, mój Pan, posłał mnie i jego Duch. Tak mówi Jahwe, twój Odkupiciel, Święty Izraelski: Ja, Jahwe, twój Bóg, uczę cię tego, co ci wyjdzie na dobre, prowadzę cię drogą, która masz iść” (Iz 48, 16, 17). Mamy tu Wszechmogącego, jego Ducha i kogoś, kto został posłany. Następnie Jahwe został przedstawiony jako Odkupiciel, co wskazuje na Jezusa, który poprzez swoją śmierć na krzyżu stał się Odkupicielem.  Kolejny fragment: „Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu. I uczynił moje usta ostrym mieczem, w cieniu swojej reki mnie ukrył, uczynił mnie strzałą gładką, w swoim kołczanie mnie schował. I rzekł do mnie: Jesteś moim sługą, Izraelu, przez ciebie się wsławię. Lecz ja pomyślałem: Na darmo się trudziłem, na próżno i daremnie zużyłem swoją siłę. A jednak moje prawo jest u Pana, a moja zapłata u mojego Boga. Teraz zaś mówi Pan, który mnie stworzył swoim sługą od poczęcia, aby nawrócić do niego Jakuba, i zebrać dla niego Izraela, gdyż jestem uczczony w oczach Pana, a mój Bóg stał się moją mocą. Mówi: To za mało, że jesteś mi sługą, aby podźwignąć plemiona Jakuba i przywrócić oszczędzonych synów Izraela, więc ustanowiłem cię światłością pogan, aby moje zbawienie sięgało aż do krańców ziemi. Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego Święty, do tego, który jest wzgardzony przez ludzi” (Iz 49, 1-7). I znów widać Boga, który stworzył swojego sługę, który ma podźwignąć (zbawić) nie tylko Izraela, ale także pogan. Wskazuje to znów na Jezusa, ale w ostatnim zdaniu Odkupicielem nazwany jest Pan, a nie sługa (czyli Jezus – wzgardzony przez ludzi). Jak widać w proroctwach Izajasza trudno jest stwierdzić kto jest kim i nie można jednoznacznie wskazać, kto jest Odkupicielem.
Wracając w tych rozważaniach do punktu wyjścia należy przypomnieć, że Biblia nie może stać w sprzeczności do samej siebie. Jeżeli więc Mojżesz powiedział: „Słuchaj Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!” (Pwt 6, 4) to oznacza to, że Bóg jest jeden. Co wobec tego z Synem i Duchem Świętym? Odpowiedź, jak zwykle, znaleźć można w Biblii: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie; dzieła które Ja wykonuję w imieniu Ojca mojego, świadczą o mnie. Lecz wy nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich. Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 25-30). „Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali: odtąd go znacie i widzieliście go. Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa które do was mówię, nie z siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie (J 14, 6-11).
Na koniec jeszcze dwa cytaty z Izajasza: „Z kim więc porównacie Boga i jakie podobieństwo mu przeciwstawicie?” (Iz 40, 18), „Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest Jego mądrość” (Iz 40, 28). Izajasz przy pomocy prostych słów wskazuje na różnicę, a właściwie olbrzymią przepaść, między ludźmi a Bogiem, bo chociaż Bóg stworzył ludzi na Swoje podobieństwo, ale dotyczy to pewnych cech, które przekazał Adamowi i Ewie, a nie fizycznego podobieństwa. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie Boga, znamy go tylko w takim zakresie, w jakim się sam objawił. Niektórzy atakując naukę o Trójcy wykorzystują do tego matematykę, która jako nauka ścisła i logiczna, ma wyjaśnić przy pomocy prostego działania matematycznego, że jest to nauka fałszywa. Działanie jest proste:
1+1+1=3
Trzy istoty boskie dodane do siebie dają trzy, a ponieważ Bóg jest jeden, to trzy wskazuje na wielobóstwo, a to jest niebiblijny pogląd o Bogu. Błąd w tym rozumowaniu ukryty jest w cyfrze 1. Przy jej pomocy ktoś próbuje „upchnąć” Boga w ramy ludzkich wyobrażeń i skojarzeń, Boga który jest nieskończony, wszak nie ma ani początku ani końca. W związku z tym odpowiednim działaniem jest tutaj:
∞+∞+∞=∞
Apostoł Jan wiedział o tym prawie dwa tysiące lat temu, kiedy pisał: „Po tym poznawajcie Ducha Bożego: Wszelki duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, z Boga jest. Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz już jest na świecie” (1 J 4, 2-3). Według Jana Jezus Chrystus jest Bogiem, więc na pewno zgodziłby się z taką formą jego wypowiedzi: „Po tym poznawajcie Ducha Bożego: Wszelki duch, który wyznaje, że Bóg przyszedł w ciele, z Boga jest. Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Bóg przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz już jest na świecie”. 

Prorok cz.1

Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę. Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim” (Pwt 18, 18-19)
W całej historii Izraela nie było takiego drugiego człowieka, jak Mojżesz. Wyjątkowe były przede wszystkim jego kontakty z Bogiem: „I nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio” (Pwt 34, 10). „Rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem” (Wj 33, 11). Dwukrotnie Pan wezwał go na górę Synaj w celu przekazania mu tablic kamiennych, zakonu i przykazań, za każdym razem Mojżesz spędził tam czterdzieści dni i nocy. Bezpośrednie kontakty z Bogiem sprawiły, że skóra na twarzy Mojżesza promieniała tak, że bano się podchodzić do niego. „Mojżesz zaś zwykł był zabierać namiot, rozbijał go sobie poza obozem, z dala od obozu. I nazwał go Namiotem Zgromadzenia. Toteż każdy, kto miał sprawę do Pana, przychodził do Namiotu Zgromadzenia, który był poza obozem. A ilekroć Mojżesz szedł do Namiotu, cały lud powstawał i ustawiał się, każdy przy wejściu do swojego namiotu, i patrzyli za Mojżeszem, dopóki nie wszedł do Namiotu. Ilekroć zaś Mojżesz wszedł do Namiotu, słup obłoku opuszczał się i stawał u wejścia do Namiotu, a Pan rozmawiał z Mojżeszem” (Wj 33, 7-10).
Obiecany przez Boga prorok miał być taki, jak Mojżesz, to znaczy miał mieć takie wyjątkowe cechy, które można odnaleźć tylko u Mojżesza. Określenie tych cech pozwala na jednoznaczne stwierdzenie kto był tym zapowiedzianym prorokiem. Patrząc na to, co Bóg przekazał Mojżeszowi na temat nowego proroka, rzuca się w oczy to, że miał on zostać wzbudzony. Wzbudzenie to: sprawienie, stworzenie, uczynienie, wzniecenie, zapoczątkowanie; a wybranie to: dobranie, naznaczenie, nominowanie, wyłonienie, wyselekcjonowanie, wytypowanie. Tę cechę można odnaleźć u Samsona, Samuela, Jeremiasza i Jezusa, ale ponieważ Samson nie był prorokiem, można go wykluczyć. Oczywiście na przestrzeni wieków pojawiło się w Izraelu wielu proroków, takich jak Izajasz, Ezechiel i Daniel, czy też Amos, Jonasz, Habakuk, ale tylko w przypadku Samuela, Jeremiasza i Jezusa można odnaleźć w Biblii informacje wskazujące na ich wzbudzenie. Anna, matka Samuela, była bezpłodna, ale modląc się do Boga złożyła ślubowanie: „Panie Zastępów! Jeśli wejrzysz na niedolę swojej służebnicy i jeśli wspomnisz na mnie, a nie zapomnisz  o swojej służebnicy i dasz swojej służebnicy męskiego potomka, to ja oddam go Panu po wszystkie dni jego życia” (1 Sm 1, 11), „po upływie pewnego czasu Anna poczęła i porodziła syna, i dała mu na imię Samuel, gdyż – jak mówiła: Od Pana go wyprosiłam” (1 Sm 1, 20). O Jeremiaszu Pan powiedział: „Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię” (Jr 1, 5). Z kolei Marii, matce Jezusa, anioł Gabriel przekazał: „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego tez to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35). Mojżesz po narodzinach był ukrywany przez trzy miesiące, ponieważ „faraon nakazał całemu swemu ludowi: Każdego chłopca, który się urodzi u Hebrajczyków, wrzućcie do Nilu” (Wj 1, 22), a następnie został przybranym synem córki faraona, co uchroniło go przed śmiercią. Po narodzinach Jezusa „anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi i rzekł: Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i uchodź do Egiptu, a bądź tam, dopóki ci nie powiem, albowiem Herod będzie poszukiwał dziecięcia, aby je zgładzić” (Mt 2, 13). Dzieciństwo Samuela było wolne od takich dramatycznych wydarzeń. Kolejne podobieństwo związane jest ze śmiercią Mojżesza. „I umarł tam Mojżesz, sługa Pana, w ziemi moabskiej, zgodnie ze słowem Pana. I pogrzebał go w dolinie, w ziemi moabskiej naprzeciw Bet-Peor; a nikt nie zna po dziś dzień jego grobu” (Pwt 34, 5-6). Jednak Mojżesz pojawił się ponownie, na długo po swojej śmierci: „A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność. I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. I oto ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali” (Mt 17, 1-3). O Eliaszu wiadomo, że podczas jego rozmowy z Elizeuszem „rydwan ognisty i konie ogniste oddzieliły ich od siebie i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba” (2 Krl 2, 11). Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest to, że Mojżesz zmartwychwstał i został zabrany do nieba, skąd razem z Eliaszem przybył na spotkanie z Jezusem.
W tym miejscu można z całą pewnością stwierdzić, że zapowiedzianym Mojżeszowi prorokiem był Jezus. Kim jest prorok i jakie jest jego zadanie? Wyjaśnił to Amos, mówiąc: „Zaiste, nie uczyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawił swojego planu swoim sługom, prorokom” (Am 3, 7). Jakie wobec tego proroctwa przekazał Jezus? „A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?” (Mt 24, 3). Było to w końcowym okresie pobytu Jezusa na ziemi. Jego uczniowie byli bardzo zaaferowani usłyszaną niedawno informacją o tym, że świątynia zostanie zburzona a ich Nauczyciel wkrótce ich opuści, więc przy najbliższej okazji zapytali Go o oba te wydarzenia. Jezus nie powiedział wprawdzie kiedy dojdzie do tych zdarzeń, ale opisał znaki wskazujące na ich zbliżanie. Na temat końca świata opowiadał ludziom wielokrotnie, używając do tego różnych przypowieści: o wiernym i niewiernym słudze (Mt 24, 45-51), o dziesięciu pannach (Mt 24, 1-13), o pszenicy i kąkolu (Mt 13, 24-30), o talentach (Mt 25, 14-30) czy też o owcach i kozłach (Mt 25, 31-46). Ostrzegał też o tym, że osiągnięcie zbawienia nie jest łatwe: „ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota, i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mt 7, 14) i że będzie wielu takich, którzy będą przekonani o swojej sprawiedliwości, ale na koniec usłyszą: „Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7, 23). Przepowiadał też przyszłe losy swoich uczniów (Mt 10, 16-25) czy też faryzeuszów (Mt 23, 13-33).
Prorok to nie tylko ten, który zapowiada przyszłe wydarzenia. Jak powiedział apostoł Paweł: „A kto prorokuje, mówi do ludzi ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu” (1 Kor 14, 3). Jezus przez trzy i pół roku nauczał ludzi o tym, w jaki sposób powinni żyć aby przestrzegać Prawa Bożego, ale nie na sposób faryzeuszy, tylko jako Bożego Prawa Miłości. Dzięki Jego naukom ludzie zaczynali dostrzegać w Bogu nie surowego sędziego, który wymaga i grozi, ale miłującego ich Ojca. Podkreślał znaczenie miłosierdzia i przebaczenia, ostrzegając jednocześnie przed niebezpieczeństwem związanym z pożądaniem. Napominał mówiąc „słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam powiadam, że każdy kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd” (Mt 5, 21-22), ale jednocześnie pocieszał: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest królestwo Niebios” (Mt 5, 3). Jezus był błogosławieństwem dla tych wszystkich, którzy zostali przez Niego uzdrowieni lub uwolnieni od demonów, wypełniając w ten sposób proroctwa, które o Nim mówiły, jak na przykład to, z księgi Izajasza: „Ja, Pan, powołałem cię w sprawiedliwości, i ująłem cię za rękę, strzegę cię i uczynię cię pośrednikiem przymierza z ludem, światłością dla narodów, abyś otworzył ślepym oczy, wyprowadził więźniów z zamknięcia, z więzienia tych, którzy siedzą w ciemności” (Iz 42, 6-7). Z tego powodu bardzo często w pobliżu Jezusa przebywały tłumy ludzi poszukujących pomocy.
W jaki sposób odnosili się oni do Jezusa? „A gdy zstąpił z góry, poszło za nim wielkie mnóstwo ludu. I oto trędowaty, przystąpiwszy, złożył mu pokłon, mówiąc: Panie, jeśli chcesz, możesz mię oczyścić” (Mt 8, 1-2). „A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi” (Mt 8, 5-6). „Gdy to do nich mówił, oto pewien przełożony [synagogi] przyszedł, złożył mu pokłon i rzekł: Córka moja dopiero co skonała, lecz pójdź, połóż na nią swą rękę, a ożyje” (Mt 9, 18). Przedstawione przykłady, a jest ich oczywiście więcej, łączy kilka wspólnych cech. Po pierwsze, zwracający się o pomoc wierzyli w to, że Jezus dysponuje mocą wystarczającą do uzdrowienia lub wygnania demonów; po drugie byli przekonani o tym, że źródłem tej mocy jest Bóg; po trzecie zwracając się do Jezusa używali zwrotu „Panie”, który używany był także w stosunku do Boga; i wreszcie po czwarte, często oddawali cześć jezusowi poprzez pokłon. Potwierdzeniem wiary w uzdrawiającą moc Jezusa było samo przybycie tych ludzi, gdyby nie mieli tej wiary to nie szukaliby u niego pomocy. Przez pewien czas faryzeusze zarzucali Jezusowi, że dokonuje cudów używając mocy szatana: „ten nie wygania demonów inaczej jak tylko przez Belzebuba, księcia demonów” (Mt 12, 24) i grozili surowymi konsekwencjami tym, którzy uważali inaczej, jak na przykład ślepemu od urodzenia, który dzięki Jezusowi odzyskał wzrok. To on zeznając przed faryzeuszami powiedział: „Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, ale tego, kto jest bogobojny i pełni wolę jego, wysłuchuje. Odkąd świat światem, nie słyszano, żeby ktoś otworzył oczy ślepo narodzonego. Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić” (J 9, 31-33). Jednak po wskrzeszeniu Łazarza mówili: „Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów” (J 11, 47), przyznając tym samym, że jedynie Bóg może być źródłem takiej mocy.
Kolejna kwestia wymaga dokładniejszego wyjaśnienia. Otóż do Jezusa wielokrotnie zwracano się „Panie” (w oryginale greckim „Kyrie”), na przykład Piotr wołał z łodzi: „Panie (Kyrie), jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (Mt 14, 28). Tego samego zwrotu używał też Jezus zwracając się do Boga: „Wysławiam cię, Ojcze, Panie (Kyrie) nieba i ziemi” (Mt 11, 25), mówiąc o nim: „Nie będziesz kusił Pana (Kyrion), Boga swego” (Mt 4, 7) ale także, kiedy mówił o sobie: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie (Kyrie), Panie (Kyrie), wejdzie do Królestwa Niebios”. Z kolei apostoł Jan opisuje jak w przekazanej mu wizji nieba „upada dwudziestu czterech starców przed tym, który siedzi na tronie, i oddaje pokłon temu, który żyje na wieki wieków i składa korony swoje przed tronem, mówiąc: Godzien jesteś, Panie (Kyrios) i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko, i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało” (Ap 4, 10-11). Wreszcie apostoł Paweł napisał: „Albo czy nie wiecie, co mówi Pismo o Eliaszu, jak się uskarża przed Bogiem na Izraela? Panie (Kyrie), proroków twoich pozabijali, ołtarze twoje poburzyli; i zostałem tylko ja sam, lecz i na moje życie nastają” (Rz 11, 3), cytując Stary Testament: „Gorliwie stawałem w obronie Pana (Yah-weh), Boga (Elohim) Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, poburzyli twoje ołtarze, a twoich proroków wybili mieczem” (1 Kr 19, 10).

Oddawanie czci przez pokłon było u Żydów formą zarezerwowaną dla Boga. „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej reki o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy” (Dn 3, 17-18). Trzej izraelscy młodzieńcy woleli zginąć, niż złamać Prawo Boże i oddać poprzez pokłon cześć posągowi wzniesionemu przez króla Nebukadnesara. Podobnie myślał Mordochaj, który żył za czasów króla Achaszwerosza, w Medo-Persji. „Wszyscy dworzanie królewscy, którzy należeli do orszaku królewskiego, klękali oddając pokłon Hamanowi, gdyż tak zarządził co do niego król. Lecz Mordochaj nie klękał i pokłonu mu nie oddawał” (Est 3, 2). Nawet zarządzenie króla i groźba konsekwencji grożących za jego złamanie, nie przekonała Mordochaja do przekroczenia Bożego Przykazania. Podobny stosunek do tego miał Jezus, „Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz” (Mt 4, 10). Dlaczego więc Jezus w sytuacjach, gdy oddawano mu pokłon i zwracano się do niego „Panie”, nie reagował tak, jak zrobił to anioł w stosunku do apostoła Jana, gdy ten upadł mu do nóg, aby oddać mu pokłon, i powiedział do Jana: „Nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy maja świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon!” (Ap 19, 10).

10 kwietnia 2014

Kościół Ostatków

I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12, 17)
Czasy końca to jeden z tych tematów, które wywołują najwięcej emocji wśród chrześcijan. Kiedy nastąpi powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i jak będzie ono wyglądało? W jaki sposób najlepiej przygotować się do tego wydarzenia, aby znaleźć się po właściwej stronie i zostać zbawionym? Pytań związanych z najbliższą przyszłością jest bardzo dużo ale niewątpliwie o wiele więcej jest odpowiedzi. Okazuje się, że zaczynając od tych samych danych można dojść do różnych wyników, czasem wzajemnie wykluczających się. Jak to jest możliwe? Jezus pewnego razu powiedział: „U ludzi to rzecz niemożliwa, ale u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19, 26). W tym zdaniu, dotyczącym zbawienia, ukryta jest podstawowa zasada której należy przestrzegać podczas studiowania Słowa Bożego: tylko oparcie się na Bogu poprzez poddanie się działaniu Ducha Świętego pozwala właściwie interpretować Biblię. Przykładanie ludzkich reguł do tego, co mówi Bóg, zawsze prowadzi do błędów. Druga zasada została przedstawiona przez apostoła Piotra: „Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym” (2 P 1, 20-21). Nie można w Piśmie Świętym szukać potwierdzenia własnych poglądów. Czytanie Słowa powinno być poprzedzone prośbą, wyrażoną podczas modlitwy, o wytłumaczenie, wyjaśnienie lub odpowiedź. Ostatnią zasadę można znaleźć w opisie pobytu apostoła Pawła w Berei. Tamtejsi Żydzi „którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli … Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (Dz 17, 11). Każdy wniosek wyciągnięty podczas poznawania Biblii musi zostać przez tę Biblie potwierdzony, inaczej mówiąc prawda odkryta w jednym miejscu musi być potwierdzona innymi fragmentami Pisma, a przede wszystkim zgodna z całą Biblią. Tylko przestrzeganie tych reguł może zagwarantować, że nie został popełniony błąd.
Jakie obrazy końca świata zawiera Biblia? „Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą” (Łk 21, 26-27). „Ale w owe dni, które nastaną po tej udręce, zaćmi się słońce i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem. I gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone. A wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą” (Mk 13, 24-26). „A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem, i gwiazdy  spadać będą z nieba, i moce niebieskie będą poruszone. I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą” (Mt 24, 29-30). „Bo oto Pan przyjdzie w ogniu, a jego wozy jak huragan, aby dać upust swojemu gniewowi i spełnić swoją groźbę w płomieniach ognia” (Iz 66, 15). Nie ulega wątpliwości, że powtórne przyjście Jezusa na ziemię będzie przeciwieństwem pierwszego. Wydarzenia na globalną, wręcz kosmiczną skalę, których nie będzie można nie zauważyć i przyjście Syna Człowieczego pełnego mocy i chwały, które będzie widoczne dla wszystkich mieszkańców ziemi.
Wśród tych wszystkich opisów brakuje informacji o tym kiedy nastąpi koniec świata. Chociaż wielu ludzi próbowało odszukać tę datę, to próby te były z góry skazane na niepowodzenie. Jezus powiedział, że „o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” (Mt 24, 36), przedstawił natomiast sekwencję wydarzeń bezpośrednio poprzedzających jego powrót. „Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne … Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego” (Mt 24, 6-9). Wojny, i to nie tylko w postaci lokalnych konfliktów, ale pomiędzy całymi państwami; głód i choroby oraz trzęsienia ziemi – brzmi to bardzo znajomo, prawie jak wiadomości podawane przez różne stacje telewizyjne . Tak już dzisiaj wygląda życie na ziemi. Kolejny etap, który już się rozpoczął, to prześladowania na tle religijnym. W wielu krajach chrześcijanie są prześladowani już dziś, a zgodnie ze słowami Jezusa dojdzie do tego na całym świecie. „Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i nie będzie. A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni” (Mt 24, 21-22). Słowa te brzmią bardzo groźnie, ponieważ zapowiadają represje przewyższające swoją skalą te z okresu średniowiecza i inkwizycji. Będzie to wielka próba dla wszystkich wierzących, i niestety, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, nie wszyscy ją przejdą: „wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 10-13).
Jak to możliwe, że w naszych czasach dojdzie do masowych prześladowań chrześcijan i kto za tym stoi? Tak jak poprzednio, tak i tym razem odpowiedź znajduje się w Biblii: „I zawrzał smok gniewem na niewiastę, i odszedł, aby podjąć walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Ap 12, 17). Wszystkie te wydarzenia są kulminacją najdłuższego konfliktu w historii świata, zapoczątkowanego buntem Lucyfera. To właśnie on jest tym smokiem: „i zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie” (Ap 12, 9). Reszta potomstwa to chrześcijanie, co wynika z tego, że strzegą przykazań i trwają przy świadectwie o Jezusie. Porównanie opisu niewiasty w Apokalipsie: „I dano niewieście dwa skrzydła wielkiego orła, aby poleciała na pustynię na miejsce swoje, gdzie ją żywią przez czas i czasy, i pół czasu, z dala od węża”” (Ap 12, 14) z opisem dotyczącym działania małego rogu w księdze Daniela: „będzie męczył Świętych Najwyższego … i będą wydani w jego moc aż do czasu i dwóch czasów i pół czasu” (Dn 7, 25), wskazuje jednoznacznie, że niewiasta to inaczej Święci Najwyższego, czyli Kościół Chrystusowy. Resztka potomstwa to ci chrześcijanie, którzy pomimo różnych represji zachowają do końca swoją wiarę poprzez przestrzeganie wszystkich przykazań (ponieważ „kto zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego” – Jk 2, 10) oraz trwanie przy świadectwie o Jezusie.
Tragiczne jest to, że ta resztka będzie prawdopodobnie tylko niewielką częścią Kościoła Chrystusowego, ponieważ wielu zostanie zwiedzionych, oraz „miłość wielu oziębnie”. Biorąc pod uwagę ilość ostrzeżeń przekazanych przez Boga poprzez proroków, i rad wypowiedzianych przez Jezusa, trudno pogodzić się ze wstrząsającą wymową jednego z najbardziej znanych fragmentu Biblii: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 7, 21). Jak to możliwe, że pomimo tylu różnych działań podejmowanych przez Boga, większość ludzi nie zostanie zbawiona? Okazuje się, że w całej historii najczęściej większość ludzi odchodziła od Pana, a tylko nieliczni byli mu wierni. Pierwszy przykład to potop, z całej populacji istniejącej wtedy na całej ziemi ocalało ośmioro ludzi. Drugi przykład to wyjście Izraela z Egiptu. Z ponad sześciuset tysięcy mężczyzn, którzy opuścili Królestwo faraona, do Kanaanu dotarło tylko dwóch. Kolejnym potwierdzeniem tej smutnej reguły są czasy króla Achaba i proroka Eliasza, kiedy Bóg zapowiedział, „Zachowam w Izraelu jako resztkę siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały” (1 Krl 19, 18). Wykorzystane tu zostały zwroty analogiczne  do tych, których Jan użył w Apokalipsie: „resztkę siedmiu tysięcy” – „reszta jej potomstwa”; oraz „których kolana nie ugięły się przed Baalem” – „oddali pokłon smokowi … a także zwierzęciu oddali pokłon” (Ap 13, 4). Wreszcie najtragiczniejsze wydarzenie w dziejach ludzkości, skazanie na śmierć Syna Bożego. Piłat gotów był uwolnić Jezusa, wykorzystując do tego zwyczaj uwalniania jednego więźnia z okazji święta, „rzecze im [zebranemu tłumowi] Piłat: cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem? Na to wszyscy: Niech będzie ukrzyżowany!” (Mt 27, 22).
W chwili, kiedy zapadła decyzja o śmierci Jezusa, zdecydowały się jednocześnie losy świata. Śmierć Chrystusa otworzyła ludziom drogę do Królestwa Niebios. Oprócz tego, zgodnie z zapowiedzią Jezusa, po trzech dniach od jego śmierci została odbudowana Świątynia, ale nie ta, o której myśleli Żydzi, tylko Świątynia Ciała Chrystusa, czyli jego Kościół. Powstał pierwszy zbór w Jerozolimie, później powstawały następne. Wraz z rozwojem zaczęły się pojawiać, zapowiedziane przez Jezusa odstępstwa a później doszło do reformacji. Chrześcijaństwo zaczęło się dzielić, powstały różne kościoły i dzisiaj jest tyle, że trudno je policzyć. Czy biorąc to pod uwagę, można wspomnianą na początku „resztkę” przypisać do jednego z istniejących dzisiaj kościołów i stwierdzić, że jest on kontynuacją Kościoła Apostolskiego? Biblia nie daje żadnych podstaw do takiego twierdzenia. Niewiasta w Apokalipsie jest symbolem Kościoła, który jest zbiorem ludzi wierzących, którzy „przestrzegają przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14, 12) i to jest wyznacznikiem określającym przynależność do Kościoła Ostatków. Bóg jest Sędzią, który „ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie ..: pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata” (Mt 25, 33-34). Kościół będący ludzką organizacją nie ma takich uprawnień , nie może oceniać ludzi i stwierdzać czy zostaną zbawieni, czy też nie. Tym bardziej nie może o tym decydować przynależność do kościoła. Kościoły organizowane i kierowane przez ludzi (także tych, którzy działają pod natchnieniem Ducha Świętego) mają inne zadanie. „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem” (Mt 28, 19-20). „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mr 16, 15-16). Apokalipsa zawiera specjalne zadanie na czasy końca: „I widziałem innego anioła, lecącego przez środek nieba, który miał ewangelie wieczną, aby ja zwiastować mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom, który mówił donośnym głosem: Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód… A trzeci anioł szedł za nimi, mówiąc donośnym głosem: Jeżeli ktoś odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi i przyjmie znamię na swoje czoło lub na swoja rękę, to i on pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka” (Ap 14, 6-10). Jak wielu ludziom grozi picie tego wina?