Grzech zamknął przed
ludźmi drogę do życia wiecznego, odebrał możliwość przebywania w obecności Boga
i pozbawił szansy na zbawienie. Zgodnie z Prawem, które jest fundamentem całego
świata, ludzkość sama skazała się na śmierć, która jest karą, czy też raczej
konsekwencją złamania tego Prawa. Jak napisał apostoł Paweł w liście do Rzymian
„sąd Boży słusznie spada na tych, którzy
takie rzeczy czynią” (Rz 2,2), bowiem Bóg jest sprawiedliwością. Tylko
usunięcie grzechu może przywrócić utraconą możliwość zbawienia i życia
wiecznego. Gdyby sprawiedliwość Boża
opierała się tylko na literze prawa, byłoby to niemożliwe ponieważ nie można
cofnąć tego, co już się stało. Ale Bóg jest nie tylko sprawiedliwością, ale jest
też miłością. Prawo Boże to połączenie sprawiedliwości i miłości, i dlatego
każdy człowiek ma szansę na usunięcie grzechu ze swojego życia. Możliwość taką
dał ludzkości Jezus.
Chrystus przybywając na
ziemię miał do zrealizowania dwa zadania. Pierwsze polegało na przyjęciu na
siebie konsekwencji ludzkich grzechów, co nastąpiło na krzyżu Golgoty, a drugie
to przekazanie ludzkości Prawdy o Bogu, tej prawdy, która została z różnych
przyczyn wypaczona. Jezus z miłości do ludzi ofiarował samego siebie i każdy człowiek,
który z miłości do Niego przyjmie tę ofiarę, zostanie uwolniony od konsekwencji
swoich grzechów. Z kolei przyjęcie z miłością nauk Jezusa i przekazanie w Jego
ręce swojego życia daje możliwość odwrócenia się od grzechu i utrzymywania
przyjętej od Boga szaty sprawiedliwości w nieskalanym stanie. A to prowadzi do
zbawienia.
Cztery ewangelie
zawierają opis tego, co Jezus robił w trakcie swojej ponad trzyletniej
działalności. W tym czasie nauczał ludzi o Bogu, Bożym Prawie i uczył
właściwego rozumienia Bożych przepisów. Uczył i pokazywał na czym polega Boża
miłość, uzdrawiając chorych i uwalniając od demonów. W swoich sprawozdaniach
ewangeliści około czterdzieści razy piszą o tym, że Jezus nauczał, głosił Słowo
lub zwiastował dobrą nowinę a ponad siedemdziesiąt razy podają Jego nauki,
około sześćdziesiąt razy wspominają o uzdrowieniach a dwadzieścia razy o
wypędzaniu demonów.
Jezus przed
wniebowstąpieniem przekazał swoim
uczniom zadanie do wykonania. Przygotowywał ich do tego przez trzy i pół roku.
W tym czasie uczniowie poznawali Prawdę, czyli przede wszystkim Jezusa, oraz
prawdę o Bogu, Prawie Bożym i zbawieniu. Byli świadkami tych wszystkich rzeczy,
które czynił ich Nauczyciel. Słuchali Jego nauk, widzieli jak uwalniał ludzi od
ciężaru grzechu i chorób oraz spod władzy demonów. Teraz zbliżał się moment, w
którym apostołowie mieli kontynuować dzieło Jezusa. Jaka dokładnie misja
została im przydzielona?
W ewangelii Mateusza
znajduje się następujący opis sceny ostatniej rozmowy Jezusa z uczniami, która
odbyła się w Galilei, na górze, z której Jezus został zabrany do nieba: „A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te
słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie
uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego,
ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami
po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20). Chrystus wskazał
tu na dwa cele działalności ewangelizacyjnej apostołów. Pierwszy to uczynienie
ze wszystkich narodów uczniów Jezusa, a drugi to nauczenie nowych uczniów
przestrzegania wszystkich jego nauk. Został też określony obszar działania
apostołów: cały świat i wszyscy ludzie. Głoszenie ewangelii to przekazywanie
ludziom dobrej nowiny o zbawieniu i miłości Boga do nich. Każdy, kto uwierzy
zostanie poprzez chrzest nowym uczniem Jezusa, a miłość będąca podstawą wiary będzie
ich prowadzić do odwrócenia się od grzechu. Apostołowie dostali też obietnicę i
zapewnienie pomocy od Jezusa, który będzie ich wspierał swoją obecnością i
wszelką mocą, która jest Mu dana.
Ewangelia Marka kończy
się opisem spotkania Jezusa z uczniami: „Na
koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu ... i rzekł im: Idąc
na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i
ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony. A
takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony
wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, a choćby coś
trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci
wyzdrowieją” (Mr 16, 15-18). Mówiąc to Jezus nawiązał do tego, co sam
robił. Wskazał na to, że ważną częścią misji zleconej uczniom jest pomaganie
ludziom w uwalnianiu ich od skutków grzechu, czyli chorób i uzależnieniu od
demonów. Są to „znaki towarzyszące tym, którzy uwierzyli”, będące też
uzupełnieniem zadania określonego u Mateusza, czyli głoszenia ewangelii.
Została też tutaj pokazana droga prowadząca do zbawienia: wiara – chrzest –
zbawienie. Brak wiary oznacza potępienie, podobnie jak wiara bez chrztu. Sam
chrzest został u Marka przedstawiony trochę inaczej niż u Mateusza. Poprzednia
ewangelia mówi o tym, że to uczniowie mają chrzcić tych, którzy uwierzyli,
natomiast z opisu przedstawionego przez Marka nie wynika kto ma chrzcić. Wyjaśnieniem
są słowa Jana Chrzciciela: „Ja chrzciłem
was wodą, On zaś będzie chrzcił was Duchem Świętym” (Mr 1,8), tak więc
słowo ochrzczony oznacza każdego, kto
przeszedł chrzest wodą, wykonany przez człowieka, oraz chrzest Duchem, którego
żaden człowiek wykonać nie może. Tylko dzięki darom Ducha Świętego wierzący
mogą uzdrawiać i wypędzać demony, wyjaśnia to apostoł Paweł w liście do
Koryntian (1 Kor 12,1-11).
W ewangelii Łukasza
ostatni opis rozmowy Jezusa z uczniami poprzedzony jest sprawozdaniem ze
spotkania Chrystusa z dwoma uczniami idącymi do Emaus, w trakcie której Jezus „począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich
proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach” (Ł
24,27). Uczniowie ci tego samego dnia „powrócili
do Jerozolimy i znaleźli zgromadzonych jedenastu i tych, którzy z nimi byli”
(Ł 24,33). Wtedy Jezus ukazał się im i powiedział: „To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się
musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków,
i w Psalmach. Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma. I rzekł im:
Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać i że,
począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom
upamiętanie dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego. A oto Ja
zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż
zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości” (Ł 24,44-49). Słowa Jezusa
poruszają trzy bardzo ważne kwestie. Pierwsza dotyczy misji głoszenia
ewangelii, która musi być połączona z głoszeniem upamiętania dla odpuszczenia
grzechów. Tylko wiara połączona ze świadomością naszego prawdziwego stanu i
skruchą prowadzi do zbawienia. Jedyną nadzieją każdego człowieka jest zaufanie
Bogu, czego najlepszym przykładem jest apostoł Piotr, który podczas ostatniej
wieczerzy, wierząc w swoje siły, zarzekał się: „Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć” (Ł 22,33),
a kilka godzin później trzy razy wyparł się swojego Mistrza. Jezus porównał
wtedy siebie do krzewu winnego, a uczniów do latorośli, i powiedział, że: „beze mnie nic uczynić nie możecie” (J
15,5). Kwestia druga to rola i znaczenie Ducha Świętego, którego obecność jest
niezbędna do wykonania misji i dlatego uczniowie mieli pozostać w Jerozolimie
tak długo, aż zostaną „przyobleczeni mocą z wysokości”. Trzecia dotyczy
nauczania o Chrystusie, które musi być ściśle związane z „zakonem Mojżesza,
prorokami i Psalmami”, znanymi dziś jako Stary Testament. Dlatego też Jezus
„otworzył umysły” uczniów, aby mogli zrozumieć Pisma. To w oparciu o nie mieli oni
głosić dobrą nowinę o zbawieniu. Jakiekolwiek próby pomniejszania znaczenia
Starego Testamentu, czy też jego unieważnienia są całkowicie niebiblijne.
Apostoł Paweł napisał do Tymoteusza: „Całe
Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów,
do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały,
do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym 3,16-17). Jezus
podkreślał niezmienność Bożego Słowa: „Nie
mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem
rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo
i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko
to się stanie” (Mt 5,17-18).
Ewangelia Jana kończy
się inaczej niż trzy poprzednie. Jezus nie żegna się tu ze swoimi uczniami i
nie przekazuje im żadnego polecenia dotyczącego ich dalszej działalności. Ale
jest tu fragment, który wnosi coś nowego do tematu nauczania opartego na
Biblii. Jest to ostatnia wypowiedź Jezusa, którą przytoczył Jan, a była ona
skierowana do Piotra: „Rzecze mu Jezus: A
gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty chodź za mną!”
(J 21,22), oraz komentarz Jana do niej: „Więc
rozeszła się wśród braci ta wieść, że ów uczeń nie umrze; wszakże Jezus nie
powiedział, że nie umrze, lecz: A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż
przyjdę, co ci do tego?” (J 21,23). Jest to wskazówka dla każdego, kto
czyta Słowo Boże, aby robił to z uwagą, prosząc Boga aby poprzez Ducha Świętego
dał mu zrozumienie tego, co czyta, a nie próbował wyjaśniać sobie treści Pisma
Świętego w oparciu o własne umiejętności. Bez właściwego zrozumienia Biblii nie
można wywiązać się z zadania przekazanego przez Jezusa. Czy dzisiaj misja ta
jest kontynuowana, a jeżeli tak to z jakim skutkiem? Ocena ta nie jest łatwa,
ale to, co dzieje się obecnie na świecie wskazują raczej na to, że ludzie
odchodzą od Boga i Jego Słowa i że dzisiejszy świat coraz bardziej przypomina
ten z czasów Noego, który został zniszczony przez potop. Jezus zapowiedział to,
mówiąc: „Albowiem jak było za dni Noego,
takie będzie przyjście Syna Człowieczego” (Mt 24,37). Co gorsze, ci którzy
jako wierzący powinni wykonywać misję głoszenia ewangelii, znajdują się w
bardzo złym stanie opisanym w Apokalipsie. List do zboru w Laodycei, dotyczący wierzących
w obecnych czasach, mówi: „Ponieważ
mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz,
żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Ap 3,17). Tylko
trzymanie się Boga i Jego Słowa jest szansą na to, aby nie być „nędzarzem,
biedakiem, ślepym i gołym” i nie być tym, który „pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu”
(Ap 14,10).