2 października 2017

"I Ja cię nie potępiam"

   Dla Boga grzech jest obrzydliwością, jednak patrząc na nas Bóg nie przenosi swoich uczuć z grzechu na człowieka. Nasz Stwórca kocha ludzi, a najlepszym tego dowodem jest krzyż Golgoty, oraz słowa Jezusa: "Większej miłości nikt nie ma nad tę, gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich" (J 15,13). 
   Wspaniałym przykładem tej miłości jest sposób, w jaki Jezus potraktował kobietę, którą przyprowadzili do Niego faryzeusze i uczeni w Piśmie, oskarżając ją o cudzołóstwo. Jezus znał prawdziwy powód dla którego kobieta ta została przyprowadzona do Niego i dlatego w pierwszej kolejności zajął się jej oskarżycielami. I zrobił to w taki sposób, którego faryzeusze się nie spodziewali. Byli pewni siebie i przekonani, że tym razem Jezus znalazł się w sytuacji bez wyjścia i w końcu uda się im zdobyć dowód Jego winy, na podstawie którego będą mogli Go skazać i zabić. Tymczasem bardzo szybko sami stali się oskarżonymi i ze spuszczonymi głowami odeszli z tego miejsca. Dopiero wtedy Jezus zwrócił się do tej, która miała być wykorzystana do oskarżenia Go, mówiąc: "Kobieto, gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił?". A ona odpowiedziała: "Nikt, Panie". I wtedy usłyszała te słowa: "I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz" (J 8,10-11).
W książce "Życie Jezusa" Ellen White tak opisała tę scenę:
   "Kobieta stała przed Chrystusem drżąc ze strachu. Jego słowa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem” wydały się jej wyrokiem śmierci. Nie śmiała podnieść oczu ku Zbawicielowi, tylko w milczeniu czekała na swe przeznaczenie. Ze zdumieniem zobaczyła, że jej oskarżyciele odeszli zmieszani i milczący. A potem usłyszała te słowa pełne nadziei: „I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”. Serce jej stajało i padając do stóp Jezusa dziękowała Mu, ze łzami wyznając swe grzechy.
   Był to dla niej początek nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie Bożej. Podnosząc z upadku tę duszę Jezus uczynił większy cud niż uzdrawiając największe dolegliwości fizyczne, uzdrowił chorobę duchową, która doprowadza do wiecznej śmierci. Ta pokutująca kobieta stała się jedną z Jego najwytrwalszych naśladowczyń, okupując swym oddaniem i miłością okazane jej miłosierdzie" 
{ZJ 330.6-331.1}.
   To, co Ellen White napisała dalej powinno być dla nas drogowskazem pokazującym właściwy sposób postępowania:
   "W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa ukazuje się w pięknie doskonałej sprawiedliwości. Nie usprawiedliwia On grzechu ani nie pomniejsza znaczenia winy, nie dąży do potępienia, lecz do wybawienia. Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus zaś znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny — litował się nad słabością grzeszników i wyciągał ku nim swą pomocną dłoń. Tam, gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej: „Idź i odtąd już nie grzesz”.
   Nie jest naśladowcą Chrystusa ten, kto odwraca wzrok od zbłąkanego, pozwalając mu staczać się dalej w dół. Często się zdarza, że najbardziej skorzy do potępiania innych i najgorliwsi w stawianiu innych przed sądem, mają o wiele więcej win na swoim sumieniu. Ludzie nienawidzą grzeszników a miłują grzech. Chrystus nienawidzi grzechu, lecz kocha grzesznika. Takim duchem powinni być ożywieni wszyscy, którzy chcą iść w Jego ślady. Miłość chrześcijańska nie jest skora do potępienia, lecz łatwo dostrzega skruchę, gotowa wybaczyć, zachęcić i sprowadzić błądzącego na ścieżkę świętości, i umocnić go na niej" 
{ZJ 331.2-3}.


(ZJ - "Życie Jezusa", Ellen White)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz